Kochani, dzisiejszy rozdział jest przejściowy i naprawdę baaaardzo krótki. Mam nadzieję, że nie umrę przez to marnie xD
Kończyłam go dzisiaj i miałam naprawdę okropny humor przez ten mecz naszych z Katarem... Jakbym dorwała tych sędziów...
Ale mniejsza, nie będę wylewać tu swych smutków i żali.
Bardzo dziękuję wam za komentarze i kliknięcia ;) Mam nadzieję, że niektórzy z was znajdą odpowiedź na swoje pytania w tym rozdziale.
Pozdrawiam ;)
_____________________________________________________________________________
- Dawno żem cię tu nie widział, Harry.
- Wiem... - Spuścił wzrok. - Przepraszam, że cię nie odwiedzałem...
Hagrid spojrzał na niego uważnie, a następnie uśmiechnął się i zabrał za przygotowywanie herbaty.
- Nic się nie stało. Dużo się działo w tym roku, nie?
- Ta...
Usiadł na jednym z krzeseł, a Kieł położył swój wielki łeb na jego kolanach, obśliniając spodnie chłopaka i machając radośnie ogonem. Potter podrapał go za uchem, śmiejąc się wesoło. Chyba nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że tęsknił za tym.
- Więc ty i Malfoy, co?
- Ja... - Spuścił wzrok. - Aż tak widać?
- Cholibka, Harry. Jestem stary, ale co nieco tam jeszcze widzę.
- I nie masz nic przeciwko?
Hagrid wzruszył swoimi potężnymi ramionami.
- A co ja bym mógł mieć? To twoje życie. - Otworzył szafkę i wyciągnął wielki talerz z wypiekami własnej roboty. - Ciasteczko?
Gryfon nie potrafił odmówić, widząc ten wyczekujący wzrok przyjaciela. Wziął ogromne ciacho i mocno zacisnął na nim zęby. Usłyszał trzask i miał ogromną nadzieję, że nie był to jego ząb.
- Pyszne! - Wyszczerzył się, przeżuwając.
Twarz gajowego rozświetliła się, gdy uśmiechnął się szeroko, samemu biorąc jeden ze swoich wypieków.
- Ron i Hermiona... odwiedzają cię czasem?
Mężczyzna spuścił wzrok, nagle zainteresowany swoimi wielkimi dłońmi, a następnie wzruszył ramionami.
- Trochęśmy się pokłócili ostatnio...
- Och - mruknął. - Czy... czy to przeze mnie?
- Nie, oczywiście, że nie! Daj spokój, Harry.
Potter uśmiechnął się krzywo, dobrze znając odpowiedź. Hagrid nie potrafił kłamać.
- Wasza trójka... - Zrobił jakiś nieokreślony ruch dłonią, omal nie strącając swojego ogromnego kufla ze stołu. - To już koniec, nie?
- Tak. - Uśmiechnął się smutno. - Zdecydowanie tak.
- Cholibka, to się porobiło...
Kieł szczeknął, domagając się uwagi i trącił swoim ciężkim łbem dłoń Gryfona. Ten spojrzał na niego z dziwną nostalgią w oczach i podrapał go za uszami, wywołując radosne merdanie ogonem. Hagrid był wspaniałym przyjacielem. Akceptował go, wstawił się za nim i po prostu był, ale spotkanie z nim wywołało u Harry'ego masę wspomnień związanych z dawnymi przyjaciółmi i sam już nie wiedział, czy przyjście tu nie było błędem. Pokręcił głową, czując ból głowy. Chyba za dużo myślał...
- Hagridzie?
- E...?
- Jak się miewają twoje magiczne potworki?
Gajowy zmarszczył najpierw brwi, a następnie uśmiechnął się szeroko, grożąc mu palcem.
- A powim ci Harry, żem ostatnio...
***
Stał przed oknem, spoglądając na niebo usłane gwiazdami. Jego myśli krążyły wokół ostatniego spotkania z Hagridem. Harry nie sądził, że jedne odwiedziny mogą wywołać taką burzę w jego umyśle. Pierwsza zagadka, wspólne wyprawy do Zakazanego Lasu, tajemnice oraz trójka, zawsze nierozłącznych, przyjaciół.
I jedno wyznanie zmieniające wszystko. Jak w jakimś mugolskim filmie.
A później Alice, Phil... i jego śmierć... Harry'ego wciąż coś ściskało w piersi, gdy o tym myślał. Nadal nie pogodził się ze śmiercią przyjaciela.
Następnie Dean, ich wspólne granie oraz wyznanie chłopaka...
Tyle zmieniło się przez ostatni rok.
A gdzieś w tym wszystkim pojawił się jeszcze Draco, ten nieznośny Ślizgon, którego przez tyle lat nienawidził, a przez kilka ostatnich miesięcy... pokochał.
Ciężko było w to wszystko uwierzyć. Tak wiele się wydarzyło...
Potarł ramiona, czując gęsią skórkę na całym ciele. Odwrócił się, słysząc odgłos otwieranych drzwi. Uśmiech od razu pojawił się na jego twarzy, gdy ujrzał swojego chłopaka z szampanem i dwoma kieliszkami. Dziś był Sylwester. Do rozpoczęcia Nowego Roku zostało już niewiele czasu. Gryfon miał cichą nadzieję, że będzie on lepszy od ówczesnego. W końcu miał się pozbyć Voldemorta i uwolnić cały czarodziejski świat od terroru. Miał nadzieję, że mu się powiedzie.
- Już jesteś.
- Yhym. - Blondyn podszedł do niego i cmoknął szybko w usta. Następnie odłożył przyniesione rzeczy i objął go w pasie, przyciągając do siebie. Blisko. Bardzo blisko.
Potter wtulił się w niego ufnie, wdychając jego zapach. Czuł się bezpiecznie.
- A co powiesz na to... - Malfoy przyssał się do jego skóry za uchem, tworząc niewielką malinkę - ...żebyśmy wypili tego szampana trochę później, hmm...?
Dłonie blondyna wkradły się pod jego koszulkę, masując go po bokach. To było przyjemne, ale odsunął się, myśląc o czymś gorączkowo. Chciał czegoś spróbować.
Zagryzł wargę, spoglądając na chłopaka spod wpół przymkniętych powiek.
- Co jest? - Ten zmarszczył brwi, patrząc na niego z lekkim zaskoczeniem. - Stało się coś?
- Wiesz... - Poczerwieniał lekko. - Ostatnio nad tym myślałem i... - spojrzał wprost w te szare, zimne oczy - ...mógłbym być na górze?
Grymas na twarzy Ślizgona tylko się pogłębił, a jego dłonie cofnęły się.
- Skąd ten pomysł?
Wzdrygnął się, słysząc głos chłopaka. Nie był przyjemny. Postanowił jednak nie zwracać na to uwagi i uśmiechając się zalotnie, położył dłonie na jego ramionach i przysunąwszy się, cmoknął go szybko w usta.
- Nie chciałbym być prawiczkiem całe życie... - mruknął i dopiero po chwili tak naprawdę zorientował się, co takiego powiedział. Założył, że... będą ze sobą razem już na zawsze? - Znaczy, nie o to mi...
Czuł jak Draco stężał po jego słowach, więc odsunął się trochę, patrząc na niego z lekkim zażenowaniem.
- Przepraszam - burknął. Chciał, żeby ten w końcu się odezwał. - Chodziło mi o to, że ja też chciałbym móc pieprzyć ciebie... - Znów się przysunął, ryzykując położenie swoich dłoni na pośladkach chłopaka. Ścisnął. - Lubię je.
Draco odsunął się od niego, patrząc na niego ostro.
- Jedyną osobą w tym pokoju, która będzie pieprzyć, jestem ja! - warknął. - A jak ci coś nie pasuje, to znajdź sobie kogoś innego!
Zabolało.
- Może właśnie tak zrobię! - syknął i ruszył w stronę wyjścia, chcąc już być daleko od tej sypialni, tego Ślizgona i wszystkiego. Nie mógł uwierzyć, że Draco powiedział mu coś takiego! I to tylko dlatego, że on też chciał powsadzać!
Nie zaszedł jednak daleko, ponieważ został złapany i odwrócony w stronę rozwścieczonego Ślizgona.
- Nie pozwalaj sobie, Potter! - wysyczał. - Jesteś mój!
Harry zasyczał niczym prawdziwy kot i wyrwał się, patrząc z wściekłością i... bólem w oczach na drugiego chłopaka.
- Przed chwilą sam kazałeś mi...
Nie skończył jednak, bo poczuł jak coś szarpie go w środku, więc ruszył biegiem do łazienki, po drodze potrącając zaskoczonego Ślizgona. Dopadł do muszli klozetowej i w ostatniej chwili zdążył unieść klapę, nim nie wylądowała na niej zawartość żołądka bruneta. Jego mózg zarejestrował coś jak dźwięk cichych kroków, ale nie zwrócił na to uwagi, zbyt skupiony na łapaniu oddechów pomiędzy kolejnymi torsjami.
Poczuł jedną z dłoni na swoich włosach, a drugą na plecach, które masowały go uspokajająco.
Przymknął na chwilę oczy, gdy wszystko już ustało (a przynajmniej miał nadzieję, że tak było), a następnie wycharczał:
- Wynoś się.
Malfoy nie posłuchał go jednak i po kilku chwilach Harry poczuł na swoich ustach chusteczkę. Został wytarty (z czego wcale nie był zadowolony), a następnie podniesiony przez Ślizgona, który przeniósł go do sypialni i ułożył na łóżku. Harry nie miał siły się z nim kłócić. Gardło szczypało go okropnie, a w ustach wyczuwał nieprzyjemny posmak. Poza tym kręciło mu się w głowie i wiedział, że sam by nie wstał.
Draco wyciągnął różdżkę i wyczarował szklankę pełną wody, a następnie uniósł go nieco i dał mu się napić. Potter odetchnął głęboko, z ulgą przyjmując chłodny płyn.
- Dzięki - mruknął cicho, nie mając siły na nic więcej. Nie wiedział ile wymiotował, ale czuł, że w żołądku nie pozostało mu już kompletnie nic. Był wyczerpany.
Blondyn odstawił szklankę i położył się obok niego, całując go w brzoskwiniowy policzek.
- Przepraszam - szepnął.
Nie powiedział nic, przymykając jedynie oczy.
Miał dość wszystkiego. Chciał jedynie w spokoju zasnąć.
***
W nocy budził się jeszcze kilka razy, od razu kierując się do łazienki, z której nie wychodził przez kolejnych kilkanaście minut. Draco zawsze szedł za nim i głaskał go uspokajająco, szepcząc jakieś bzdury.
Harry był mu wdzięczny. Nawet jeśli wciąż bolały go wcześniejsze słowa blondyna i nie rozumiał jego zachowania, cieszył się, że go miał. Sam zapewne nie byłby w stanie przemieszczać się pomiędzy jednym pomieszczeniem, a drugim, całkowicie wyczerpany nawracającymi torsjami. Nie miał pojęcia, co mogłoby mu tak zaszkodzić. Przecież jadł to co wszyscy. Poza tym, jeszcze nigdy nie zatruł się niczym w Hogwarcie. Coś tu było nie tak.
Nie chciał się jednak nad tym zastanawiać, więc położył głowę na piersi Draco, po raz kolejny zapadając w krótki, niezbyt regenerujący sen.
***
Godzinę później został obudzony szarpnięciem, które sprawiło, że żołądek omal nie podszedł mu do gardła. Znowu.
Zerwał się do siadu, wielkimi oczyma spoglądając na... Snape'a pochylającego się nad nim z nieprzeniknioną miną. Zaraz za nim stała profesor McGonagall.
Zmieszał się nieco, wiedząc, że właśnie został przyłapany na spaniu poza dormitorium Gryfonów. Poza tym spał w ubraniach, był cały spocony i śmierdział wymiocinami. Musiał wyglądać doprawdy żałośnie.
- Pani profesor, ja... - zaczął, ale głos opiekunki od razu mu przerwał.
- Potter... - Dopiero teraz Harry zwrócił uwagę na to, iż kobieta była śmiertelnie blada, a jej wargi drżały. - Uznaliśmy, że powinieneś dowiedzieć się wcześniej...
Brunet poczuł strach, wielki i przeraźliwy, powoli pełznący po jego kręgosłupie.
"Jeśli to coś z Lupinem, nie przeżyję tego" - pomyślał i przełknął ślinę.
- C-co się stało? - wykrztusił, spoglądając co rusz na Snape'a. Wyglądał jak zawsze. Żadnych oznak jakiegokolwiek zdenerwowania.
Wizja martwego Remusa stawała się coraz bardziej realna.
- Potter... - Kobieta spojrzała na niego, a Harry po raz pierwszy w jej oczach ujrzał łzy. - Profesor Dumbledore nie żyje.
"Nie." - Pokręcił gwałtownie głową. - "To niemożliwe."
- Nie... - szepnął cicho, czując ucisk w gardle. - Nie...
W tym właśnie momencie, tuż obok niego, Draco wydał z siebie cichy pomruk i otworzył oczy, patrząc na niego zaspanym wzrokiem.
- Co jest, kocie?
Harry pomyślał, że śni właśnie swój największy koszmar.
Nie śnił.
I trzy dni później miał się o tym przekonać.
___________________________
Następny rozdział: 14.02
całe szczęście, że Hagrid nie odwrócił się od Harry'ego, widocznie był jedynym prawdziwym przyjacielem skoro zaakceptował Jego orientację i fakt , że spotyka się z Malfoy'em. Uuuu coś czuję , że Draco ma traumatyczne przeżycia... albo przerośnięte ego, choć osobiście ja stawiam na to pierwsze...No i chyba stało się , to czego się najbardziej obawiałam. Cóż mam nadzieje, że Draco nie opuści Harry'ego zwłaszcza teraz.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny, i choć myślę iż o tym wiesz będę to pisać zawsze xd
Pozdrawiam, życzę, weny, czasu // Lilith vel Narieen
Aaaa!! mamusiu to się zaczyna dziać , sielanka się skończyła ;p reakcja Draca na pytanie Harry'ego o byciu na górze bezcenna i impulsywna , ciekawe co jest tego przyczyną. Czekam na dalszy ciąg :D
OdpowiedzUsuńWeny , czasu i chęci. Pozdrawiam.
Katarina :)
Coś mi mówi że Harry jest w ciąży O_o
OdpowiedzUsuńCieszę się,że Dambledore nie żyje dziwi mnie reakcja Draco tylko kto teraz zostanie opiekunem gryfonów bo mam nadzeję,że derektorem jest Minerwa obstawiam profesora Fitwica tego od zaklęć a co do Herrego murowana ciąża pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOOO tego się nie spodziewałam. Zastanawiam się jak zginął.
OdpowiedzUsuńNiepokoi też mnie zachowanie Draco, czy on zrani Pottera dla Czarnego Pana.
Bardzo fajnie opowiadanie:) Historia wciąga i nie można się oderwać. Czekam na kolejne wpisy. Obserwuję i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie bardziej pikantnie:)
OdpowiedzUsuńFantazyjna
mysli-bez-cenzury.blogspot.com
Cześć!
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Award. Więcej informacji na: http://timefliesfaster.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html
Hej, zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Szczegóły na ucieczka-od-smierci.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPanna Riddle
Witaj zostałaś nominowana do Liebster Blog Award . Wiecej na blogu : http://smok-i-waz-drarry.blogspot.com/ // Lilith vel narieen
OdpowiedzUsuń#RóżoweCiasteczka #SłoneCiacha
OdpowiedzUsuńKomentarz pisałam na bieżąco w trakcie czytania, żeby było mi łatwiej, więc mogę mieć jakieś zastrzeżenia, które z czasem same się wyjaśnią. Chciałam jednak, żeby komentarz był pisany tak, jak czytałam tekst, a nie tylko był podsumowaniem całości, dzięki czemu będzie na pewno bardziej wnikliwy. Jestem Ci to winna, w końcu trochę się naczekałaś. W tym miejscu chciałabym Cię za to przeprosić – po prostu nagły natłok spraw osobistych. Mam jednak nadzieję, że moja opinia chociaż trochę zrekompensuje Ci czas oczekiwania.
Pierwszą moją uwagą jest Harry. Kompletnie do mnie nie przemawia, ale nie chcę się spierać z Twoją wizją – jak bardzo by mnie nie męczył Potter grający rockowe kawałki, ubrany w skórzane spodnie i z kreską na oku, jestem w stanie ostatecznie w to uwierzyć. Nie przekonam się jednak do całkowitej zmiany jego charakteru. Zachowuje się jak nie Harry.
A skoro jestem już przy dziwnych zachowaniach to wypowiem się o Ginny. W myślach w trakcie zaczęłam ją nawet nazywać Puszczalską Ginny, bo takie sprawia wrażenie. To jej obieranie się przy ludziach do Harry’ego było niesmaczne i niedopuszczalne chociażby z tego powodu, że obok siedział Ron. Pamiętasz, jak Weasley zachowywał się w książce, kiedy jego siostra chociażby spojrzała w stronę Pottera nie tak, jak powinna? Od razu robił się czerwony na twarzy i nawet jeśli nie był aktualnie wściekły, to i tak stawał się bardzo niezadowolony. Dlatego Ginny unikała takich sytuacji przy bracie. Tymczasem u Ciebie nie dość, że dziewczyna bezczelnie dobiera się w miejscu publicznym do spodni kogoś, kto nawet nie jest jej chłopakiem, to jeszcze Ron nic sobie z tego nie robi.
Ogólnie potrafię zaakceptować zmianę orientacji kanonicznym bohaterom, ale jeśli jest to jakoś wyjaśnione, potwierdzone i wplecione w kanon. A Ty masz niestety dziwną tendencję do stwierdzania, że coś ma być „bo tak”. Pierwszy przykład – orientacja Harry’ego. Opisujesz wydarzenia z szóstej klasy (o ile dobrze zrozumiałam, bo raz wspomniałaś coś o ostatniej klasie i wtedy się pogubiłam), ale nie wyjaśniasz, czemu Harry latał za Cho, chociaż od zawsze wiedział, że jest gejem. Nie mówisz też, kiedy pierwszy raz zrozumiał, że jest innej orientacji, czy nigdy nie myślał o tym, żeby powiedzieć przyjaciołom, chyba nawet nigdy nie myślał, jak przyjąłby to ogólnie świat czarodziejów (w końcu jest znaną osobą). Nie tłumaczysz tego czytelnikom, przez co ma się wrażenie, że Harry (autorka) stwierdził sobie w wakacje przed szóstą klasą „o, może będę gejem, chyba będzie fajnie”. I tak stał się gejem.
Drugi przykład – telefon komórkowy w Hogwarcie i dziwne moce Harry’ego. W sumie jedno wiąże się z drugim ale nie do końca. Niby twierdzisz, że to dzięki tej nowej mocy Pottera może on używać telefonu na terenie szkoły, ale nie wyjaśniasz dlaczego tak się dzieje. A nie uwierzę, że chłopaka to nie interesuje, bo nie ma bardziej ciekawskiej osoby w całym kanonie od Pottera (no, może tylko Hermiona). On chce wiedzieć takie rzeczy, chce je wyjaśniać. A kolokwialnie mówiąc – ma na ten problem kompletnie wywalone. To nie w jego stylu… I jeszcze te moce. Kolejna sprawa, która niczym nie jest wyjaśniona, nie wiadomo jak i kiedy to się stało, nie wiadomo dlaczego. Po prostu tak ma być i koniec. Stwierdziłaś, że Potter ma mieć moc i Potter ma moc. Nie tak działa pisanie FF. Jeśli już ingeruje się w kanon, trzeba to jakoś wyjaśnić, ale przynajmniej szczegółowo przedstawić, żeby czytelnik mógł sobie wszystko logicznie wytłumaczyć i powiązać. Argument „ma mieć moc, bo tak” to nie argument.
UsuńRozmowa Harry’ego i Ginny następnego dnia po tym, jak na nią naskoczył. Znów Ginny całkiem Ci nie wyszła. Przeczytaj tę scenę jeszcze raz i skup się na reakcjach Rudej. Najpierw Harry mówi jej o wszystkim, przez co ta ma łzy w oczach. Chwilę potem jest uśmiechnięta i radosna. A na koniec jakby nigdy nic chce tylko przyjaźni. Przecież to silna, stanowcza dziewucha, a zrobiłaś z niej jakąś niespełna rozumu dziewczyneczkę, która biega za swoim idolem. Ale pomijając to – nie można tak szybko, tak nagle zmieniać swoich stanów emocjonalnych. Nawet w trakcie okresu żadna dziewczyna się tak nie zachowuje. :P
Wspomnienie Harry’ego z wakacji tyle, że oczami Seva – całkowicie niepotrzebne. Przez cały czas jak to czytałam, liczyłam, że wprowadzisz jakieś odczucia Snape’a, ale całe wspomnienie było tylko suchym sprawozdaniem i nie dowiedzieliśmy się niczego, co już nie zostałoby powiedziane. W sumie jedyne ważne reakcje Severusa były przed i po wspomnieniu, co tym bardziej sugeruje, że niepotrzebnie po raz drugi pisałaś tę samą scenę, tyle że z innej perspektywy.
GEJE MAJĄ RADAR. Po prostu wyczuwają siebie nawzajem, więc w życiu mi nie wmówisz, że Harry nie wiedział, że Seamus jest gejem. Musiał wiedzieć. Oni po prostu wiedzą i już. Też nie mogłam w to uwierzyć, ale każdy gej Ci to powie.
Ogólnie mam ogromny niedobór Draco w Twojej historii, bo to moja ulubiona kanoniczna postać. Brakuje mi jakichś wstawek z jego perspektywy. Na początku myślałam, że po prostu piszesz tylko z perspektywy Harry’ego, ale potem przypomniało mi się, że fragmenty o Seamusie też się pojawiają. Więc dlaczego nie Draco? Szczególnie, że jest główną postacią. Jednak chciałam napisać coś innego (pochwalić Cię wreszcie!) – urzekłaś mnie dialogiem Pottera z Draco: „– Potter? – Hę? – To nie jest randka”. Czytałam to akurat w pociągu i aż ludzie na mnie dziwnie popatrzyli jak się zaśmiałam i z jeszcze większym rozczuleniem spojrzałam w telefon. Takiego Malfoya mi właśnie brakuje! I scen tylko z nim, niekoniecznie z Harrym.
Kolejną postacią, która całkowicie nie przypomina swojej kanonicznej wersji jest Hermiona. Udaje Ci się pokazać jej zamiłowanie do nauki (chociażby fragment, jak zmusza Harry’ego do napisania zaległych wypracować) i zainteresowanie losem Pottera (fragment, jak koniecznie chce się dowiedzieć, co robił podczas wakacji i jej smutek, gdy powiedział, że ma innych, prawdziwych przyjaciół), jednak kompletnie zapomniałaś, jak bardzo jest tolerancyjna i jak ważna jest dla niej przyjaźń. Osoba, która walczyła o prawa skrzatów domowych i dla której nie ma na świecie nic ważniejszego niż przyjaźń, nie odwraca się od kogoś, kto jest dla niej jak brat, tylko dlatego że ten oświadcza, że jest gejem. To do niej niepodobne. Ron – okej, ale Hermiona? Nigdy by się przez taką głupotę nie odwróciła od Harry’ego. Szczególnie, że (jak sama podkreślasz) wychowała się w mugolskiej rodzinie i powinna mieć większy dystans do homoseksualistów. Dlatego cała ta sytuacja wygląda tak, jakbyś po prostu chciała się pozbyć z obrazka Rona i Hermiony, bo nie chce Ci się o nich pisać.
UsuńKolejne Twoje widzimisię – dlaczego niby w świecie czarodziejów panuje taka nietolerancja? Czemu WSZYSCY są homofobami? To aż nienaturalne, że wszyscy jak jeden mąż nie tolerują ludzi innej orientacji.
Ach! Zapomniałam. Ginny stanęła po stronie Harry’ego – to już prędzej zdecydowałabym się na Twoim miejscu na Hermionę, że to ona stanie po jego stronie, a nie Ruda.
Wysłanie Potterowi kotka było urocze, ale tak trochę z niczego. Da się to jednak przełknąć. Za to następny dzień – kompletnie nie zrozumiałam, co się dzieje. Wprowadziłaś tam straszne zamieszanie. Niby Harry zaspał, niby coś piszesz o jakichś straconych punktach, ale nie wiadomo skąd i dlaczego Potter nagle znajduje się w Wielkiej Sali (myślałam, że są lekcje, a jednak wszyscy uczniowie są w WS) i tym bardziej nie wiem, dlaczego napada nagle na Malfoya. Nie wyjaśniasz, co tak zdenerwowało Harry’ego, przez co jego wybuch wydaje się zwyczajnie głupi. Do tego to jak pokazał przed całą szkołą swoje zdolności też nie było najlepszym posunięciem. Z Twojej strony, nie z jego. Bo chwilę później jest o tym, że Snape przestrzega Harry’ego, żeby nie pokazywał swojej magii Draconowi, bo jest synem śmierciożercy. Jaki sens ma przestroga Severusa, skoro Harry pochwalił się magią bezróżdżkową przed wszystkimi obecnymi na sali uczniami?
Dalej wyskakujesz nagle z testamentem Syriusza. Sam pomysł testamentu wydaje mi się nie na miejscu – w końcu Syriusz zmarł kilka miesięcy wcześniej. Czemu odczytują testament dopiero teraz? Albo raczej – czemu tego nie tłumaczysz? Plus sama scena odczytu strasznie sucha. Dwa zdania i tyle. Czegoś mi tam zabrakło. Mogłaś to zdecydowanie bardziej rozbudować.
Podsumowując fragment z porankiem w WS i testamentem – za dużo rzeczy na raz. Wydawało mi się, że zarówno jedna scena, jak i druga będzie bardzo istotna dla opowiadania, ale tak je połączyłaś i skróciłaś, że obie niewiele wnoszą, wydają się mało ważne. Za bardzo pędzisz. Rozbudowuj bardziej sceny, które są kluczowe w opowiadaniu. Niech czytelnik wie, że czyta o czymś ważnym. I nie przeskakuj tak z wydarzenia na wydarzenie. Rozłóż to w czasie, żeby można się było delektować rozwijającą się akcją.
Phil mi nie podszedł. Na początku był tylko w myślach Harry’ego, więc nie zależało mi, żebyś jakoś go rozwijała. Ale gdy już się spotkali oczekiwałam czegoś więcej. Stworzyłaś swoją postać i wepchnęłaś ją do kanonu. Wypadałoby zapoznać z nią czytelników, a nie tylko opisać jak wygląda. Jedyne, co odrobinę przybliżyło mi Phila to wspomnienie Harry’ego z dnia, w którym się poznali. Dodatkowo irytuje mnie nazywanie Pottera „kociakiem”. Boli mnie nawet, jak do dziewczyny się tak mówi, bo to przesłodzone określenie, a jak zwraca się tak do chłopaka to już w ogóle szkoda gadać. To samo witanie się buziakiem w usta. Chciałaś zrobić z niego jakąś indywidualność, kogoś niepowtarzalnego, a jedyne określenie jakie przychodzi mi do głowy to „pedał” (bo należę do osób, które tolerancyjnie patrzą na geja, ale na pedała już nie – i tak, uważam, że to różnica).
UsuńDraco ma dziwną tendencję do pojawiania się tam, gdzie Harry. Ciągle trafia na niego w opuszczonych salach lekcyjnych, na korytarzach, po randce z Philem. Jeśli to celowy zabieg, bo Draco jest tym śmierciożercą, o którym była mowa w jednym ze wcześniejszych fragmentów (tym, co to ktoś-tam miał się zbliżyć do Pottera i wzbudzić jego zaufanie), wtedy okej, nie czepiam się, w końcu to zadanie Malfoya, żeby wiedzieć, gdzie jest Harry. Ale jeśli jedno nie ma z drugim nic wspólnego to jestem na nie. Hogwart to duża szkoła. Nie można na siebie ciągle przypadkiem wpadać. Szczególnie w opuszczonych klasach i w środku nocy.
A teraz jedna z ważniejszych rad – zacznij używać imion, nazwisk albo pseudonimów, które pasują tylko do jednej postaci, bo strasznie ciężko się czyta, jak ciągle przewija się brązowowłosy, jasnooki, Gryfon, Ślizgon… Przykład – scena pomiędzy Harrym i Seamusem, a Ty piszesz coś w stylu „powiedział Gryfon” albo „warknął ciemnowłosy”. Skąd mam wiedzieć o kogo Ci chodzi? Więc zamiast skupić się na tekście, ja siedzę i myślę, co kto powiedział. Uciążliwa sprawa. A jeśli używasz imienia/nazwiska to czytelnik ma jasno powiedziane, o kogo chodzi. Wiadomo, że czasem trzeba napisać coś innego, żeby uniknąć powtórzenia, ale przestań nagminnie określać postacie kolorem włosów, oczu albo przynależnością do domu.
Scena, jak Harry obudził się z Draconem w łóżku była… dziwna. Jeszcze gdyby to Potter wtulił się w Malfoya to mogłabym to przełknąć, ale tak? Poza tym dlaczego żaden z nich nie zareagował tylko obaj zachowywali się, jakby to było normalne i im nie przeszkadzało? Ja rozumiem, że to Drarry, ale po raz kolejny – trzeba to jakoś logicznie wyjaśnić. Druga sprawa – jak Harry’emu udało się przejść przez PW Ślizgonów tak, żeby nikt go nie zauważył? I czemu nie pogadał z Malfoyem wtedy, tylko dopiero potem koniecznie chciał się z nim spotkać, żeby wszystko wyjaśnić? Po co? Przecież można było załatwić to od razu.
Bardzo podobała mi się rozmowa Neville’a z Harrym o najnowszych plotkach z Hogwartu. Miło poczytać o czymś innym niż tylko główny pairing. Poza tym bardzo zgrabnie poprowadziłaś dialog. Neville był Nevillem, a Harry Harrym. Nareszcie jakiś przejaw kanonu. ;) Nie spodobało mi się jedynie, jak Longbottom w dialogu powiedział o Hermionie po nazwisku. Nie pasowało to kompletnie. I pod koniec pojawił się chyba błąd, bo Harry zapytał Ginny o Seamusa, mimo że chodziło o Deana. Popraw to, bo się można pogubić. ;) (rozdział 10).
UsuńOd rozdziału 11 (obu części), zaczęłam się powoli wciągać. Zdecydowanie udały Ci się te rozdziały. Zazdrosny Draco był uroczy i przyznam szczerze, że jego zaborczość coraz bardziej mnie przekonuje. Pasuje to do Malfoya. A skoro już mowa o tym, co mu pasuje, a co nie. Scena po tym, jak Harry powiedział Draconowi o gwałcie była świetna. O ile taki słodkości nie pasują do Draco na ogół, to w tamtym momencie były uzasadnione i przyniosły naprawdę fajny efekt. Podobało mi się.
Urzekła mnie scena pomiędzy Nevillem i Snapem. Wyszło bardzo naturalnie i pokazałaś takie charaktery, jakie Ci panowie mieli w książce. Zdecydowanie jestem na tak. Mogłabym częściej czytać taki fragmenty.
Bardzo pozytywnie zaskoczyłaś mnie sceną u dyrektora i prośbą o dołączenie do Zakonu. Dobrze było znów poczytać chociaż trochę o Ronie i Hermionie. Mam jakiś sentyment do przyjaźni tej trójki i cały czas kibicuję, żeby przynajmniej w niewielkim stopniu udało im się odbudować to, co mieli kiedyś. Między Harrym i Ronem już pewnie wszystko stracone, ale chociaż z Hermioną mógłby się Potter dogadać. Jedyny mankament tej sceny – zachowanie Dumbledore’a… On nie warczy! Harry mógł mu odmówić, ale tego staruszka na pewno nie wyprowadziłoby to z równowagi. Mógł się zdziwisz, speszyć, zmieszać, ale zdenerwować i… warczeć? Nie. Nie. Nie. Zdecydowanie nie, bo to kompletnie do niego nie pasuje. Trzymanie emocji na wodzy to specjalność Albusa. Nie wierzę, że tak łatwo puściłyby mu nerwy.
Potem już było znowu trochę gorzej… Rozumiem, że się Harry zakochał, ale bez przesady. Jeszcze chwilę wcześniej, w gabinecie dyrektora myślał o tym, że nic nie może zrobić i go to męczy. Jeszcze przed tą sceną dowiedział się o morderstwie na dzieciach. Przez chwilę opisywałaś to, jak bardzo czuje się bezsilny i że chciałby temu jakoś zapobiec. Potter w takich momentach zawsze działał! Ale Twój Potter odsuwa te myśli i jedyne, co go interesuje to fakt, gdzie znajduje się teraz jego chłopak… Zabrzmiało to strasznie dziecinnie i nie było podobne do Harry’ego. On nie odsuwa takich myśli. On tym żyje, jest Wybrańcem. To nie w jego stylu stawiać wyżej niż życie innych ludzi swoje miłosne zachcianki.
Muszę Cię pochwalić za sceny kłótni między Draco i Harrym. Wychodzą Ci bardzo realistycznie, chociaż nadal mam wrażenie, że musisz trochę popracować nad reakcjami bohaterów w niektórych momentach. Może nie tyle przy kłótniach, co w normalnych scenach, gdzie nie ma tak wielu emocji.
Zastanawia mnie mocno jedna rzecz – czemu nikt nie zareagował na użycie magii przy mugolu? Ktoś powinien się tym zainteresować, nie sądzisz? A skoro już o Philu mowa to cieszę się, że go zabiłaś. Jak już wcześniej pisałam, nie wzbudził mojej sympatii. Wiem, że to Twój bohater i czujesz do niego sentyment, ale nie wyszedł Ci najlepiej, więc dobrze się stało, że już go nie ma. Za to Alice jest urocza i bardzo naturalna. Czasem mam wrażenie, że traktujesz ją trochę po łebkach, ale mimo wszystko polubiłam ją zdecydowanie bardziej niż Phila.
UsuńZauważyłam, że próbujesz w niektórych momentach wprowadzać wielowątkowość. Gdzieś tam wspominasz o ciąży Lavender, o związku Rona z Hermioną, o Ginny i Deanie, o miłości Neville’a do Rudej, a potem jego nowej ślizgońskiej sympatii, coś o Seamusie i jego kochankach… Ale w sumie z tych wszystkich zaczętych pobocznych wątków kończysz tylko ten z Deanem. A ja tak bardzo chciałam poczytać o pozostałych! Naprawdę zaciekawiła mnie sytuacja, w jakiej znalazł się Ron (chociaż szczerze go nie znoszę, a w Twoim opowiadaniu to już w ogóle szkoda gadać), chciałam też poczytać o tej pannie ze Slytherinu, która wpadła w oko tej gryfońskiej pierdołce, Neville’owi.
Cały wątek Deana… Wydał mi się niepotrzebny. Znaczy rozumiem, po co go wprowadziłaś – Harry miał zrozumieć, że tylko Malfoya pragnie. Ale mimo wszystko nagłe odkrycie Thomasa, że jest gejem, jakoś mnie nie przekonało. Sprawiało wrażenie wciśniętego na siłę. Ale mimo wszystko muszę przyznać, że bonus czytało się z przyjemnością, miło było poznać spojrzenie Deana na całą sytuację.
Skoro już przy gejach jesteśmy… Nie podoba mi się, że nagle ze wszystkich kanonicznych postaci robisz homoseksualistów. Harry’ego, Dracona – rozumiem. Potem Seamus – też byłam w stanie zrozumieć. Nagle do obrazka dołączył jeszcze Blaise – to już mi się nie spodobało, ale nic nie mówiłam. A na koniec Dean i to mnie już całkowicie rozłożyło na łopatki. Nie za dużo tych gejów? Podobno w świecie czarodziejów to nie do pomyślenia, więc… Nie powinni się bardziej… hamować? Ukrywać? Ograniczać w kontaktach seksualnych? Sama nie wiem. Po prostu najpierw piszesz, że bycie gejem to u nich zło, a potem nagle wszyscy są gejami… Jedno z drugim się gryzie.
Ostatni, najprzyjemniejszy wątek – Harry i Draco. Przede wszystkim chciałabym Ci pogratulować, bo nie sądziłam, że kiedyś ktokolwiek, chociaż w maleńkim stopniu zaciekawi mnie pairingiem Drarry. A jednak, Tobie się udało. Ostatnie rozdziały czytałam z zapartym tchem i dosłownie nie mogłam się oderwać. Pierwsza scena seksu – świetna. Subtelna, delikatna, ale nie do przesady romantyczna (w końcu to Malfoy). I to jak Harry wpadł do dormitorium Ślizgona – genialny pomysł. Naprawdę czytało się super.
UsuńPoza tym zbudowałaś wokół nich jakąś magiczną otoczkę, przez co od jakiegoś czasu żarliwie im kibicowałam i denerwował mnie Dean, który próbował wszystko zniszczyć. Draco jest zamknięty w sobie, wycofany, ale przy tym tak uroczo lgnie do Harry’ego. Trochę się obawiam, że to wszystko z rozkazu Voldemorta (chodzi mi o te fragmenty z jakimś tajemniczym śmierciożercą w roli głównej, którym jak się domyślam jest Malfoy), ale wierzę, że w końcu się ocknie.
Aż się uśmiechnęłam, jak Harry powiedział mu, że go kocha. To było urocze i idealnie zgrało się z sytuacją. Trochę mnie jedynie raziłaś najnowszym rozdziałem, gdzie się pokłócili, kto komu będzie wsadzał (chyba nawet dosłownie tak to nazywając), ale raczej jeden taki fragment nie zniechęci mnie do zapoznania się z całością.
Podsumowując. Przekonałaś mnie do tego pairingu i sprawiłaś, że na pewno jeszcze nie raz tu zajrzę. Szczególnie, że widać, jak duże postępy poczyniłaś od początku historii. Widać to chyba zresztą po moim komentarzu, który najpierw składa się z samych uwag, a potem z samych pochlebstw. Naprawdę gratuluję Ci tego, jak się rozwinęłaś w stosunkowo tak krótkim czasie.
Przepraszam jeszcze raz, że musiałaś tak długo czekać na ten komentarz. Mam jednak nadzieję, że moje uwagi Cię nie urażą, okażą się pomocne, a długość i wnikliwość tej wypowiedzi zrekompensuje czas, który na nią oczekiwałaś.
Zyskałaś nową czytelniczkę!
Ach! Jeszcze jedno na koniec. Taka uwaga techniczna – może zamiast archiwum wstawić „informacje”? I zrezygnować z publikowania co chwilę różnych przeprosin, próśb, informacji…? Ale to tylko sugestia. :)
PS Jeśli wkradły się w komentarz jakieś błędy, literówki, etc. to przepraszam, ale pisałam ten tekst tak długo, że nie mam siły go czytać jeszcze raz i sprawdzać. Mam nadzieję, że nic nie namieszałam i moja wypowiedź będzie zrozumiała. ^^
Pozdrawiam serdecznie i dużo weny życzę!
Och! Z tego wszystkiego zapomniałam o najważniejszym! Ciąża Harry'ego. Czekałam na to od samego początku, bo dodałaś w zgłoszeniu ostrzeżenie o m-pregu i niestety się nie doczekałam… Ale chociażby dla tego właśnie wątku zamierzam kontunuować czytanie, bo o m-pregu nigdy jeszcze nie czytałam i jestem niesamowicie ciekawa, jak to opiszesz, wytłumaczysz i dalej poprowadzisz. Czekam niecierpliwie!
UsuńPozdrawiam jeszcze raz!
hope
Cieszę się, że jednak na koniec zmieniłaś swoje nastawienie do tego opowiadania. Wiem, że początkowe rozdziały są chaotyczne, ale traktuję to opowiadanie jak pewien rodzaj szkolenia. Sama zauważyłam duży postęp i cieszę się, że inni też to widzą :D
UsuńFaktycznie, z Ginny wyszło lekkie zamieszanie, ale gdzieś mi to zapewne umknęło. Tak w ogóle, opowiadanie to nie jest kanoniczne, ma takie nie być i nie będzie. Całkowicie zmieniłam postaci i zdaje sobie z tego sprawę ;p
Hermiona nie cierpi homoseksualizmu, ale przecież to, że pochodzi z mugolskiej rodziny wcale nie oznacza, że ma być im przychylna. W końcu mogła wychować się w homofobicznej rodzinie. Wiem, że ciężko przestawić się na ten nagły rozpad Złotej Trójcy, ale tak widziałam to w głowie :D
Hmm... nie zgodzę się też, że każdy gej ma radar. Większość, ale nie każdy. Uwierz.
Ach, i co do tego nagłego wzrostu ilości homo. Fakt, społeczność czarodziejów nie jest im przychylna, ale chciałam pokazać, że w Hogwarcie też jest ich trochę, ale nie są oni out, a obracają się w swoim własnym gronie. Dean był nagłym pomysłem i bardzo go lubię, także wiesz... xD
Bardzo dziękuję Ci za ten szczery komentarz. Zdaję sobie sprawę z niektórych mankamentów, ale też nie ze wszystkimi uwagami mogę się zgodzić.
Jeśli chodzi o to opóźnienie to mi to nie przeszkadza. Sama nie jestem lepsza xD
Pozdrawiam ;)
Ja tam nawet nie liczyłam, że się ze wszystkimi uwagami zgodzisz. Ja mam swoje zdanie, Ty masz swoje – i to się ceni. ^^ Po prostu jako czytelnik miała potrzebę wylania swoich żali i konstruktywnego wyrażenia swojej opinii. Wypowiedziałam się bardzo rozwlekle, ale uwierz, potrafię napisać więcej. xd
UsuńDobrze, że traktujesz to jako szkolenie. Każde opowiadanie powinno się tak traktować, szczególnie jeśli się zaczyna. Z własnego doświadczenia wiem, że potem miło się wraca do swoich początków, chociażby po to, żeby się do siebie uśmiechnąć i powiedzieć "wow, ale się wyrobiłam" albo "jakie ja kiedyś pisałam głupoty!". Takie powrotu uczą nas dystansu do siebie i swojej twórczości, a przy okazji motywują do dalszego pisania i szlifowania warsztatu.
Weny życzę! Na pewno jeszcze nie raz mnie tu zobaczysz! :D
Pozdrawiam! ^^
Tematyką Drarry zainteresowałam się może z miesiąc temu i od tamtego czasu pochłonęłam już kilka ( no dobra, kilkanaście :D) opowiadań, Twoje jest kolejne na mojej liście :D Wciągnęłam wszystkie rozdziały na raz. Ogólnie podoba mi się jak piszesz :) Ciężko mi się przestawić na bardziej mrocznego Draco bo jednak w większości przeczytanych przeze mnie opowiadań, albo oficjalnie zmienił stronę po której się opowiada, albo Voldiego już dawno nie ma, albo jest mała zamiana kanonu ( dobry Voldek, zły Dumb) i jakoś do tego przywykłam. Powoduje to też, że "z góry" ufam Draco nawet jak czasem zachowuje się podejrzanie. Mimo to Twoja wersja też mi się spodobała :D
OdpowiedzUsuńCzy mi się wydaje czy Harry jest w ciąży? :D mocno zaakcentowałaś, że TYM razem nie użyli gumki, potem Harry ma mdłości :D nie jestem zwolenniczką męskich ciąż, ale też specjalnie mi to nie przeszkadza (może za 1 razem byłam zdziwiona, teraz już nie :D), ciekawa jestem jak to dalej rozwiążesz :)
Życzę dużo weny i czekam na kolejne rozdziały ^^
Ps. Dean łapy precz od Harrego, tylko łapki pewnego blondyna mogą dotykać tego i owego ^^
Witam,
OdpowiedzUsuńufff w końcu nadrobiłam zaległości tutaj, i już mogę być na bieżąco, chociaż może się zdarzyć, że niestety będę miała jakieś opóźnienie, ale to będzie już małe... tak droga autorko opowiadanie mi się bardzo podoba, niesamowicie je się czyta, historia fantastyczna...
te słowa Draco okrutne, aż mam ochotę mu zrobić krzywdę, dość dziwna sytuacja z tymi wymiotami Harrego, obstawiałabym ciążę, ale czy planujesz coś takiego? Ciekawe jak zginął Dumbeldore, i co teraz...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dobry wieczór *zagląda z nieśmiałym uśmiechem*
OdpowiedzUsuńPrzybyłam z dalekich czeluści internetów, ażeby wyrazić swoje zdanie.
Uwielbiam opowiadania Potterowskie. W każdym razie te, które są napisane dobrze i estetycznie, bo zdarzyło mi się czytać byle jakie coś. W dodatku nad pierwszym rozdziałem ujrzałam to piękne słowo "mpreg". Och, czy to jest to, o czym myślę? *^* jeżeli tak, zostanę Twoją wierną służką do końca życia <3 kocham mpregi i w niemal każdym moim opowiadaniu występuje ten wątek. Szkoda tylko, że nie mogę się tak rozpisać jak inni ^^ miałam zakładać bloga, ale już usunęłam dwa poprzednie no i tak bez sensu teraz.
Wracając do opowiadania. Masz świetny styl i dobrze piszesz. Jednak nadal jestem ciekawa, co się właściwie stało z Hermioną i Ronem, bo mało tu o nich. Nie wiem, czemu mnie to tak interesuje. Po prostu interesuje :p
A Ginny jakaś taka... Dziwkowata. Nie przeszkadza mi to specjalnie ^^
Harry na górze z Draco? 0_0 o nie, to jest niemożliwe. Harry to prawie wieczny ukeś (jest jeden wyjątek ^^). O Seamusie nie wspomnę, bo miałam nie przeklinać.
Skończyła mi się wena na komentarze -_-
Pewnie przez niemiecki. Miałam się uczyć, a skończyło się na tym, że nauczyłam się jednego zdania i w nagrodę przeczytałam dwa rozdziały. Potem znowu jedno zdanie i dwa rozdziały...
A właśnie... Phil T-T dlacemu go zabiłaś ;-;
W ogóle chyba lubisz Metallicę :D też lubię metal, ale stanowczo preferuję metal symfoniczny. To chyba ma związek z moją miłością do opery i baletu.
Miałam pisać na temat opowiadania -_- mam nadzieję, że wybaczysz mi głupi komentarz ;-;
Ściskam i życzę mnóstwa weny :*
Czemu Harry rzygał jak kot? Co mu się dzieje?
OdpowiedzUsuńDraco po prostu jest nieobliczalny, raz wydaje mi się, że coś czuje do Harrego a następnym, że ma go w powarzaniu, strasznie jest zmienny.
Czy Harry miał sen proroczy?
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Hejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie,:te słowa Draco są bardzo okrutne, chciałabym mu coś zrobić... ta sytuacja z tymi wymiotami Harrego dziwna, obstawiałabym ciążę (ale czy planujesz coś takiego?, czy jest możliwa męska ciąża?)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, słowa Draco są bardzo okrutne, ach jak ja bym chciała coś mu zrobić... Harry i wymioty... bardzo dziwne, qlvo coś ktoś podał, albo to ciąża (ale planujesz coś takiego?, jest możliwa męska ciąża?)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza