czwartek, 7 lipca 2016

Epilog

Kochani, to już koniec tej historii. Ponad dwa lata, uwierzycie?
Chciałabym podziękować Wam za to, że byliście tu cały ten czas (ankieta była zaskakująca) i czekaliście na rozdziały, które z pewnością powinny pojawiać się częściej, niż raz na miesiąc, jak mi się zdarzało. Bez Was nie byłoby tego opowiadania.
Ogromne podziękowania należą się równie Nat - becie, która dzielnie przekopywała się przez cały tekst i poprawiała moje nagminne literówki.
"Chłopiec o szmaragdowych oczach" nie jest może jakimś fantastycznym opowiadaniem, ale to duża część mojego życia i jestem z niego dumna. Sama dostrzegam progres w moim pisaniu, gdy spoglądam na początkowe i końcowe rozdziały. Mam nadzieję, że to dobrze rokuje na przyszłość :P
Chciałam podzielić się z Wami historią, która nagle pojawiła się w mojej głowie. Może nie zawsze była do końca logiczna, ale liczę na to, że czerpaliście choć trochę radości z czytania jej (tak jak ja z pisania) :D
Pozdrawiam!

___________________________________________________________________________

Ethan westchnął, siedząc na hotelowym łóżku. Byli w Anglii od dwóch dni, a dzisiejszy wieczór mieli spędzić u znajomych ze szkoły Deana. W normalnej sytuacji byłby zadowolony z faktu, iż ma szansę poznać kogoś z przeszłości swojego chłopaka, ale to nie była normalna sytuacja.
Ich początki nie należały do najprostszych. Lądując ze sobą w łóżku, znali jedynie swoje imiona i nie wiedzieli jak to się zakończy. Tak naprawdę nie różniło się to niczym od typowych, jednorazowych przygód i Ethan nie bardzo wierzył w zapewnienia Thomasa, że ten chce się jeszcze z nim umówić i go poznać. W szczególności, że nie odzywał się przez kilka dni.
Dean zadzwonił po tygodniu. W międzyczasie znalazł mieszkanie i wyprowadził się z domu. A później postanowił się z nim umówić. Szatyn nie mógł narzekać.
Dwa miesiące później oficjalnie zostali parą. Okazało się, że mają wiele wspólnych zainteresowań, jak np. obaj lubią starego dobrego rocka i wyjścia do teatru. Różnica była taka, że Ethana po prostu nie było na to stać, a Dean miał dobrą posadę w firmie i własną galerię sztuki - mógł sobie pozwolić na wszystko.
Nie czekali do rozwodu Thomasa z Ginny, o której szatyn dowiedział się wszystkiego. I wtedy wysłuchał też historii o Harrym Potterze - przyjacielu i pierwszym chłopaku, w którym Dean się zakochał. Dziwnie było o tym słuchać, ale to była przeszłość jego chłopaka i musiał się o niej dowiedzieć. On też miał swoją i też nie była przyjemna.
Teraz jednak zbyt mocno zbliżyli się do tej przeszłości i to go niepokoiło.
Minęło pół roku, gdy Dean w końcu postanowił powiedzieć mu o magii. To było dla niego tak niezrozumiałe, tak nieprawdopodobne, że na początku nawet myślał, iż związał się z wariatem. A gdy w końcu zrozumiał, że magia naprawdę istnieje, a on związał się z najprawdziwszym czarodziejem (z różdżką, szatami i innymi super gadżetami), jego oczarowanie czarnoskórym chłopakiem tylko wzrosło.
Byli ze sobą już kilka lat i ich związek był całkiem stabilny. Przeżyli mniejsze lub większe kryzysy, ale zasadniczo wszystko było z nimi w porządku. Ethan czasem nie potrafił uwierzyć, że taki facet naprawdę jest nim zainteresowany cały ten czas i że przyciągnął jego uwagę w pierwszym miejscu, ale generalnie wierzył Deanowi, gdy ten mówił, że go kocha. Teraz, siedząc w Anglii i czekając aż jego chłopak wyjdzie spod prysznica, wciąż był pewien jego słów. Bał się tylko że, gdy po raz kolejny na jego drodze stanie chłopak, o którym wypowiadał się z takim entuzjazmem i fascynacją, nagle wszystko się zmieni.
Ethan cholernie bał się spotkania z Harrym Potterem i nic nie mógł na to poradzić.

***

Hogsmeade było fascynującym miejscem. Dla wielu czarodziejów była to niezwykła i zaskakująca wioska, a dla mugola...
Ethan nie mógł wyjść z podziwu, zaglądając do różnych sklepów i widząc tyle... czarów. Dean rzadko kiedy korzystał z magii i nigdy nie chciał pokazać mu zbyt wielu "sztuczek", jak w myślach nazywał to szatyn, więc teraz był zachwycony.
Dean śmiał się z niego, porównując go do małego dziecka, które nareszcie dostało upragniony prezent, ale on nie potrafił gniewać się za to porównanie, skoro czuł się dokładnie w ten sposób. A gdy weszli do Miodowego Królestwa (Chryste, Dean, te cukierki żyją!) i kupili czekoladowe żaby, był bardziej niż zaskoczony, gdy jego żaba zakumkała i uciekła.
- Mówiłem, żebyś jadł szybciej. - Dean oczywiście wyśmiał go, ale był dobrym chłopakiem i podzielił się swoim smakołykiem. W podzięce otrzymał soczystego buziaka i jeśli szatyn zauważył krzywe lub zaskoczone spojrzenia innych czarodziejów, nie zwrócił na to uwagi.
Jednak im bardziej zbliżali się do tej części wioski, w której znajdowały się tylko i wyłącznie domy mieszkalne, tym bardziej Ethan tracił humor. Nie rozglądał się już z zainteresowaniem i zdecydowanie stał się cichszy. Odwrotnie było z Deanem, który chyba dopiero teraz naprawdę się ożywił. To wcale nie pomagało szatynowi, który zaczął już rozmyślać nad tym, czy nie jest przypadkiem zbyt nudnym towarzyszem dla Thomasa.
- Wydajesz się podekscytowany... - skomentował, starając się ukryć rozgoryczenie w swoim głosie.
Thomas oczywiście niczego nie zauważył, co jeszcze bardziej go przybiło.
- Nie widziałem go dobrych parę lat. - Mężczyzna wzruszył ramionami. - Przyjaźniliśmy się. Świetnie będzie się z nim spotkać.
- Pisaliście ze sobą - przypomniał, nie chcąc by zabrzmiało to jak wyrzut, ale chyba nie do końca mu się to udało.
Dean zmarszczył brwi i spojrzał na niego w zamyśleniu. Po chwili wyciągnął dłoń i splótł z nim palce. Ethan od razu ścisnął jego dłoń, ciesząc się kontaktem skóry ze skórą.
- Tak, ale to nie to samo. - Thomas podjął temat, posyłając mu pytające spojrzenie. - Dlaczego się denerwujesz?
- Nie denerwuje się - zaprzeczył szybko, co od razu pogłębiło zmarszczkę na czole jego partnera. Westchnął. - Po prostu... trochę się boję. Nic wielkiego. - Wzruszył ramionami.
- Boisz?
- To twój dawny przyjaciel... - W którym byłeś zakochany, dodał w myślach. - Co, jeśli mnie nie polubi?
Gryfon roześmiał się, kręcąc głową. Czasem jego chłopak niesamowicie go rozczulał.
- Jesteś taki głupiutki... - Cmoknął go w policzek. - Jestem pewien, że szybko się dogadacie.
- Ta. - Uśmiechnął się krzywo. - Z pewnością.

***

Ethan był trochę zaskoczony niewielkim domkiem w kolorze morskim i nawet przez chwilę zastanawiał się, czy trafili pod właściwy adres, ale później spojrzał na swojego chłopaka i dostrzegł jego błyszczące, brązowe oczy. Szybko wbił wzrok w ścieżkę prowadzącą do drzwi. Dlaczego musieli tu przyjeżdżać?
Dean zapukał i nie musieli czekać zbyt długo, by w progu pojawił się elegancki, jasnowłosy mężczyzna.
Szatyn poczuł, jak opada mu szczęka. Dosłownie.
To był Harry Potter? Ten przystojniak o mlecznobiałej skórze i chłodnych, szarych oczach?
- Malfoy.
Gryfon nie wydawał się być uradowany widokiem mężczyzny i wyraźnie było to odwzajemnione.
- Thomas. - Jego głos był niemal tak chłodny jak oczy i Ethan zadrżał. Odetchnął jednak z ulgą, gdy zrozumiał, że był to jedynie partner Pottera, którego jego chłopak nie lubił. - A to zapewne twój mugol...
Szatyn nie rozumiał dlaczego Dean drgnął nagle i wysunął się przed niego, zupełnie jakby chciał go obronić. Zagryzł wargę i złapał go za ramię, nie wiedząc jak się zachować.
- Malfoy, jeśli spróbujesz...
Blondyn najwyraźniej nie zamierzał go słuchać i całkowicie ignorując wściekłe spojrzenie Gryfona, wyciągnął dłoń do Ethana, którą ten niepewnie potrząsnął.
- Draco Malfoy, miło mi.
- Ethan Wood - wymamrotał, pesząc się pod tym przeszywającym spojrzeniem.
- Wejdźcie. - Ślizgon otworzył szerzej drzwi, wpuszczając ich do środka. - Potter jak zwykle nie może się ogarnąć.
Ethan nie chciał patrzeć na tego nieziemsko przystojnego blondyna, ubranego w śnieżnobiałą koszulę i ciemne, idealnie dopasowane spodnie. Wyglądał jak model z jakiejś ekskluzywnej reklamy i chłopak poczuł się głupio, mając na sobie luźny, dziurkowany sweter i zwykłe jeansy. Nie wiedząc, co począć ze wzrokiem, zaczął rozglądać się po hallu, a raczej niewielkim korytarzyku, który automatycznie przechodził w salon. Urządzony elegancko i z gustem, całkowicie różnił się od ich zagraconego mieszkania. Poczuł się nieswojo.
- Usiądźmy. - Malfoy eleganckim ruchem wskazał kremową kanapę, a wyraz jego twarzy od ich przyjścia nie zmienił się nawet na sekundę. - Napijecie się czegoś?
- Arszeniku? - Dean zmrużył oczy, podejrzliwie spoglądając na Ślizgona. Zdecydowanie wolałby spotkać się z samym Harrym.
- Jeśli chcecie. - Draco wywrócił oczami, a na jego twarzy pojawił się niewielki, nieprzyjemny uśmieszek. Zupełnie, jakby o czymś sobie przypomniał.
Ethan zamrugał, z zaskoczeniem spoglądając na swojego chłopaka. Już dawno nie widział tak wyraźnej niechęci na jego twarzy. Ostatnim razem chyba jeszcze przed rozwodem z Ginny. Zastanawiał się, co się wydarzyło między tą dwójką. Dean niewiele powiedział mu o partnerze swojego dawnego przyjaciela. Może znowu chodziło o Pottera?
W pomieszczeniu zapanowała nieprzyjemna cisza. Szatyn zawiercił się na swoim miejscu i w końcu zerknął nerwowo na siedzącego naprzeciwko, blondyna. Nawet nie zauważył, gdy w salonie pojawił się fotel. Pewnie to był zasługa... magii. Czasem naprawdę zapominał o jej istnieniu.
- Um... Poproszę wodę z...
Nie skończył nawet mówić, bo usłyszeli skrzypienie schodów. Ethan przełknął ślinę. Wcale nie chciał poznawać Harry'ego Pottera.
"Przynajmniej istnieje duża szansa, że nie jest przystojniejszy od swojego faceta" - pomyślał, zerkając na Malfoya, który nagle wstał, a wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił. Nagle stał się... przystępny. Nie nazwałby tego łagodnym przy tak ostrych rysach twarzy, ale z pewnością był mniej odpychający niż jeszcze przed chwilą, gdy siedział z nimi w krępującej ciszy.
Ethan wstał razem z Deanem, który chyba całkowicie stracił poczucie rzeczywistości. Wpatrywał się w schody, zupełnie go ignorując, a on poczuł jak gula w jego gardle zaczyna rosnąć. Dopiero po kilkunastu sekundach odważył się unieść wzrok i spojrzeć na mężczyznę stojącego na najniższym stopniu schodów.
Po raz pierwszy zobaczył Harry'ego Pottera i nic nie mógł poradzić na ciche przekleństwo, które wyrwało się z jego ust.
Potter okazał się średniego wzrostu brunetem, o oliwkowej skórze i wyraźnie zielonych oczach, które zostały podkreślone przez butelkową koszulę. Miał szerokie ramiona i był dobrze zbudowany. Jego przedramiona były odsłonięte przez podwiniętą do łokci koszulę i Ethan poczuł, jak robi mu się słabo. Dawna miłość Deana okazała się cholernie seksownym facetem i nagle gula w jego gardle przybrała wielkość piłki do tenisa.
- Dean. - Harry wyszczerzył się, schodząc z ostatniego stopnia i podchodząc do nich.
- Harry. - Uśmiech Thomasa był radosny i ciepły, gdy obejmował przyjaciela. - Zmieniłeś się.
- Ty też. - Potter obrzucił go wzrokiem, a następnie jego oczy spoczęły na Ethanie, który wymusił uśmiech. - A ty zapewne jesteś Ethan. Dean dużo o tobie pisał.
- Um... Ta, hej. - Wyciągnął dłoń, oficjalnie się z nim witając.
- Harry. - Gryfon potrząsnął jego dłonią, uśmiechając się szeroko. - Mam nadzieję, że Draco o was zadbał.
Blondyn prychnął, podchodząc do bruneta i obejmując go w pasie.
- Oczywiście.
Potter posłał mu zdegustowane spojrzenie, ale nic nie powiedział. Wyczarował natomiast drugi fotel, który nagle pojawił się obok pierwszego, co sprawiło, że Ethan drgnął z zaskoczenia. Nie był przyzwyczajony do tak nagłego pojawiania się rzeczy.
- Wybacz. - Harry posłał mu przepraszający uśmiech i zajął swój fotel.
Wszyscy poszli za jego przykładem, również siadając na swoich miejscach.
- Napijecie się czegoś?  
- Może czekolady...? - Dean zawiesił głos, spoglądając na drugiego Gryfona z psotnym błyskiem w oku.
Ślizgon prychnął, ale został zignorowany przez Thomasa i swojego chłopaka, który od razu uśmiechnął się szerzej, jakby propozycja picia gorącej czekolady była najlepszym pomysłem na świecie.
- A ty, Ethan? Też chcesz czekolady?
- Wystarczy woda z cytryną, dziękuje.
Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Widział podekscytowanie swojego chłopaka, szczęśliwą twarz Pottera i znudzoną minę blondyna. Trzech cholernie pociągających facetów, których w niczym nie przypominał. Znów odniósł to okropne wrażenie, że nie powinno go tu być; że tu nie pasuje.
Zaczął bawić się swoimi palcami.
Tymczasem brunet machnął dłonią, a na niewielkim stoliku, oddzielającym kanapę od foteli, pojawiły się zamówione przez wszystkich trunki. Draco otrzymał swoje ulubione wino, na co uniósł jedynie brew, Ethan dostał swoją skromną wodę, a on z Deanem - gorącą czekoladę.
- Chwila... - Thomas zapatrzył się na butelkę pełną czekolady, którą stała pomiędzy ich niewielkimi kubeczkami. - Czy ja dobrze widzę...?
Gryfon wyszczerzył się, a jego uśmiech rozjaśnił całe pomieszczenie. Wyglądał w tym momencie jak dziecko, a nie dojrzały mężczyzna.
Wood nie potrafił przestać się gapić.
- Mhm, otworzyłem sklepik z czekoladą.
Thomas roześmiał się, wspominając ich wspólną tradycję picia gorącej czekolady przed snem.
- Czyli to jest twoje nowe zajęcie, którego nie chciałeś zdradzić... - Pokręcił głową.
Upił łyk i mruknął z aprobatą.
- Jest niesamowita.
- Draco mówi, że nie ma w niej nic specjalnego. - Pochylił się i ściszył głos. - Wiem, że kłamie.
- Wszyscy cię słyszą, Potter - burknął Ślizgon, wywracając oczami. - I nie kłamię.
- Mhm... - Harry pokiwał gorliwie głową. - Kochasz ją.
Ethan uśmiechnął się nawet delikatnie, słysząc tę wymianę zdań, a jego uśmiech tylko poszerzył się, gdy Malfoy nagle przybliżył się do bruneta i szepnął mu coś na ucho, co od razu wywołało zmieszanie na jego twarzy. W tym momencie upewnił się, że Potter mu nie zagrażał. Najwyraźniej on i Draco nie widzieli świata poza sobą.
Jego zadowolenie szybko znikło, gdy spojrzał na swojego chłopaka i ujrzał jego spojrzenie - pełne irytacji i złości. A to wszystko przez to, że Draco i Harry byli blisko.
Upił łyk wody. Gula w jego gardle wciąż rosła.
Harry odchrząknął.
- A ty czym się zajmujesz, Ethan? Nie wydaje mi się, by Dean wspominał.
- Um... Pracuje jako mechanik. Naprawiam samochody.
Potter pokiwał w zrozumieniu głową, natomiast Draco... On wydawał się dziwnie zaintrygowany.
- To te dziwne urządzenia, w których przemieszczają się mugole?
- Eee... - Zamrugał. - Tak. Nigdy nie widziałeś samochodu?
- Widziałem. - Malfoy wykrzywił wargi, pochylając się do przodu. - Zawsze jednak zastanawiałem się jak to działa.
- Ej! Mnie nigdy o to nie spytałeś! - Harry uderzył go w ramię, choć wydawał się bardziej rozbawiony, niż zły.
- Bo ty się nie znasz - stwierdził prosto blondyn i zwrócił się do Ethana: - Jak to działa bez magii?
Chłopak zamrugał, szczerze zdziwiony, że może istnieć ktoś, kto nie ma żadnego pojęcia o rzeczy, która jemu wydawała się naturalna. A to, że mógł podzielić się swoją wiedzą z takim facetem... Poczuł delikatne ukłucie zadowolenia.
Nawet nie zauważył, gdy pogrążył się z Malfoyem w dyskusji o samochodach, ich modelach i wszystkich narzędziach, które były potrzebne, by pojazd był sprawny. Szybko okazało się, że blondyn jest niezwykle inteligentny, a jego uwagi i pytania są naprawdę trafne. Nie wiedział nawet, ile czasu minęło, dopóki nie przerwał mu głos Deana, o którym całkowicie zapomniał.
- Ethan? - Poczuł dłoń na swoim ramieniu. - Wyjdę na chwilę z Harrym, dobrze? Pokaże mi swój sklep.
Spojrzał na swojego chłopaka, który wyglądał na szczęśliwego. Wymusił uśmiech i ścisnął jego dłoń. Znów dopadła go szara rzeczywistość.
- Dobrze.
- A ty dokąd, Potter?
- Z Deanem.
Draco w odpowiedzi uniósł jedynie brew i Ethan z zazdrością patrzył, jak Harry podchodzi do niego i całuje go w usta.
- Niedługo wrócimy - powiedział jeszcze, nim obaj usłyszeli dźwięk zamykanych drzwi.
Szatyn westchnął i wypił resztki swojej wody.
- Co jest z wami?
Pytanie było zaskakujące i omal nie upuścił szklanki, którą jednak udało mu się odstawić bezpiecznie na stolik.
- Nie rozumiem - mruknął.
- Ty i Dean. Jesteś jakiś spięty.
- Nieprawda.
W odpowiedzi znów ujrzał uniesioną brew blondyna. To było irytujące.
- Słyszałem o ich wspólnej historii... - zaczął, bawiąc się nerwowo palcami. - Po prostu boję się... Nie chcę, żeby znowu...
- Harry zawrócił mu w głowie?
Pokiwał głową.
- To się nie stanie. Harry jest mój. - Pewność w jego głosie była niemal przerażająca.
- Wiem. - Westchnął. - Ale Dean...
- Thomas zawsze był irytujący - powiedział nagle Draco. - Zawsze kręcił się obok Harry'ego i doprowadzał mnie do szału. Ale potrafiłem go rozgryźć. I teraz jestem niemal pewien, że nie patrzy już na niego w ten sposób.
- Nie wiem. - Wzruszył ramionami. - Może masz rację...
- Ja zawsze mam rację, Wood. - Uniósł kieliszek z winem w geście toastu. - Zawsze.

***

Dean opadł na kanapę, uśmiechając się radośnie.
- Widziałem jego sklep. Jest fantastyczny. Gdybym nie miał galerii, chciałbym mieć coś podobnego.
Ethan skinął głową i przysunął się bliżej swojego chłopaka. Wciąż miał w głowie słowa Dracona.
Zostali sami w salonie, bo Harry poszedł do kuchni po ciasto, a Malfoy stwierdził, że mu pomoże, co zapewne znaczyło jedynie tyle, że zafunduje mu serię obściskiwania. Albo czegoś podobnego.
Dean objął go, przyciągając jeszcze bliżej.
- Widziałem, że rozgadałeś się z Malfoyem. - Jego głos stał się nagle niepewny. - Chyba ci się nie spodobał, co?
Szatyn aż uniósł się, spoglądając z zaskoczeniem na chłopaka.
- Co? Zwariowałeś?
- Nie wiem. - Thomas wzruszył ramionami. - Wydawałeś się całkowicie pochłonięty rozmową z nim...
- Tak jak ty z Harrym - prychnął, wydymając dolną wargę.
- Może trochę. - Uśmiechnął się. - Chyba nie jesteś zazdrosny, co?
- Um...
- Ethan... - Dean pokręcił głową, nagle łapiąc jego twarz i całując go mocno w usta. - Kocham cię.
- Ja ciebie też - wymamrotał, kładąc dłonie na jego ramionach. - Bardzo.
- To dobrze. - Thomas wyszczerzył się. - Co o nich myślisz?
- Są... specyficzni. I bardzo ze sobą zżyci. Ładna z nich para.
- Taa... - Westchnął. - Nigdy nie lubiłem Malfoya, ale pasują do siebie. - Spojrzał na niego. - Tak jak my.
Szatyn pokiwał głową, wzdychając w duchu. Czuł się spokojniejszy po tych zapewnieniach.
- Mamy ciasto! - Potter wszedł nagle do salonu, niosąc paterę z ładnie wyglądającą szarlotką. A to, że miał ogromną malinkę na szyi, której chwile wcześniej tam nie było, nie zwróciło niczyjej uwagi. A przynajmniej udawali, że tak było.
Od tej chwili przyszłość jawiła się Ethanowi w jasnych barwach.