niedziela, 19 stycznia 2014

Przepraszam

Wiem, że obiecywałam, iż dzisiejszego dnia pojawi się nowy post, ale naprawdę nie jestem w stanie na razie napisać tego rozdziału. Mam jakąś wewnętrzną blokadę, a na siłę pisać nie będę, bo dobrze wiem, że nic z tego nie wyjdzie. Postaram się jak najszybciej z tym uporać. 
W zamian za to, mam dla was coś innego, choć nie wiem, czy się spodoba... 
Wszystkich, którzy lubią paring: HP/TMR, zapraszam na mojego ff.: https://www.fanfiction.net/~rehabe
To na razie tyle... pozdrawiam ;) 

wtorek, 7 stycznia 2014

Liebster Award

Hej. Zostałam nominowana do nagrody Liebster Award. To dość zaskakujące, zważając na mój raczej krótki staż, ale nie powiem, cieszy mnie to niezmiernie ^^ Bardzo dziękuję Trill Jellyson, która dokonała tejże nominacji ;) 
  Zasady zabawy: 
„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.” 


Pytania i moje odpowiedzi: 

1. Czym jest dla ciebie pisanie bloga?
Pisanie bloga jest dla mnie czymś nadzwyczajnym, ponieważ dzięki temu mogę wyrażać siebie. Moje opowiadania są częścią mnie i pisząc, przekazuję trochę siebie, swoim czytelnikom. Dlatego blog jest dla mnie niesamowicie ważny. 

2. Co cię inspiruje?
Muzyka, teksty niektórych piosenek. Choć nigdy nie zastanawiałam się nad tym głębiej. 

3. Jaki jest twój ulubiony wykonawca?
Justin Timberlake. Szanuję go jako solistę, jest naprawdę dobrym muzykiem. Obecnie również zaintrygował mnie James Arthur. 
Mimo wszystko, skupiam się bardziej na zespołach, a tutaj muszę wymienić swój ukochany i niepowtarzalny, czyli Nirvanę <3 

4. Czy masz ukochaną rzecz z którą nigdy się nie rozstajesz?
Nie. 

5. Jakbyś określił siebie w trzech słowach?
szalona, sarkastyczna, realistka

6. Podczas jakiej pogody czujesz się najlepiej?
Tuż przed deszczem. Powietrze jest wtedy niesamowite i intrygujące. 

7.  Nudzisz się na lekcji? Co robisz?
Zazwyczaj piszę sms-y. ;p Ewentualnie coś naskrobię jak dopadnie mnie wena ;) 

8.  Co najbardziej cię irytuje?
Ludzie. Nie wszyscy oczywiście, nie jestem antyspołeczna, ale niektórzy naprawdę doprowadzają mnie do szału. 

9. Masz jakąś życiową filozofię czy płyniesz z prądem?
Zdecydowanie płynę z prądem ;) 

10. Czy jesteś tolerancyjny co do orientacji seksualnej?
Jak najbardziej. Jestem bardzo tolerancyjną osobą. 

11. Co sądzisz o płytkich ludziach, czy dajesz im jeszcze jakąś szanse?
każdy zasługuje na drugą szansę ;)


Blogi, które nominuję:

Przepraszam, że tylko tyle, ale nominuję jedynie blogi, które są NAPRAWDĘ godne polecenia ;) 


 Pytania dla autorów nominowanych przeze mnie blogów: 
1. Co skłoniło Cię do prowadzenia bloga? 
2. Jak długo zajmujesz się pisaniem opowiadań? 
3. Co jest Twoim hobby? 
4. Jakie jest Twoje największe marzenie? 
5. Czy chcesz związać swoją przyszłość z pisaniem? 
6. Twój ulubiony autor/autorka? 
7. Co myślisz o homofobii? 
8. Ulubiony zespół? 
9. Jesteś romantyczką/romantykiem? 
10.  Kim dla Ciebie jest 'prawdziwy przyjaciel'?
11. Który z nominowanych przez Ciebie blogów uważasz za najlepszy?

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 3

Ten rozdział pisałam dzisiaj i to, że się pojawił na czas zawdzięczam tylko i wyłącznie swojej becie, która odwaliła kawał dobrej roboty ;)
Tablicy obserwacyjnej nie będzie, bo gdy zmienię na Google+ to mi wpiszę zamiast rehab-e , moje imię i nazwisko, a tego nie chcę ._______.
Trill Jellyson  - bardzo dziękuję za tak miły komentarz. Chyba muszę się cieszyć, moja pierwsza fanka itd. xD  Mam nadzieję, że przez przypadek nie zrobię z Harry'ego ciepłej kluchy, czy coś... tego chyba najbardziej się obawiam ;c

_________________________________________________________________________________

Minął tydzień od kiedy Harry spotkał Seamusa w lochach. Od tego czasu starał się unikać swojego rówieśnika, choć nie zauważył, by ten jakoś szczególnie garnął się do kontaktu z nim. Zachowywał się jak zawsze. Za to Harry był ciągle poddenerwowany i niewyspany. Nie potrafił zasnąć z myślą, że w tym samym pomieszczeniu, sypia osoba, która szantażuje go w taki perfidny sposób. Dlatego w nocy wymykał się z sypialni pod peleryną niewidką i uciekał na Wieżę Astronomiczną, by przemyśleć wiele spraw, a przy okazji, starać się nie zasnąć. W taki oto sposób pod koniec tygodnia miał już porządne sińce pod oczami i ziewał dosłownie, co pięć minut. Jedynym pocieszeniem było to, że Ron nagle zaczął z nim rozmawiać i można było odnieść wrażenie, że wszystko jest po staremu. Natomiast Hermiona udawała, że ich wcześniejszej rozmowy nie było. I Harry'emu to odpowiadało. Patrząc na nich, można było odnieść wrażenie, że wszystko jest tak jak za dawnych czasów. Nie było i ich trójka dobrze o tym wiedziała, ale nikt nie mówił tego głośno. Tak było dobrze. Przynajmniej połowicznie. 
- Wstawaj, stary. - Chłopak o rudych włosach, szturchnął swojego przyjaciela, który tak naprawdę nie spał już od kilkunastu minut. Nie jego wina, że nie potrafił spać w tym pomieszczeniu. To była chyba jakaś wewnętrzna blokada. 
- Już, już - mruknął i podniósł się do siadu, ziewając przy tym, potężnie. Dzisiejszej nocy w ogóle nie spał. Dwa dni temu zaczął praktykować spanie w Pokoju Życzeń, ale tej nocy nie było mu to dane, bo Snape ciągle się gdzieś kręcił. Ten człowiek chyba w ogóle nie sypiał. Musiał być wampirem. Harry nie widział innego wyjścia. 
- Wyglądasz strasznie - skomentował rudowłosy, gdy Harry wygramolił się z pościeli. 
- Dzięki - sarknął. - Może jak wezmę prysznic to będzie lepiej... 
Dziesięć minut później, Potter wyszedł z łazienki już odświeżony i ubrany, ale wcale nie czuł się lepiej. Nie mówiąc już o wyglądzie, który pozostawiał wiele do życzenia. 
- Nie jest lepiej - powiedział szczerze Weasley. - Znowu masz koszmary? 
Nie myśląc zbyt wiele, czarnowłosy kiwnął głową na potwierdzenie. To chyba nie była taka zła wymówka. W końcu jego przyjaciele sądzili, że ten nadal nie opanował oklumencji, co oczywiście przy jego nowo odkrytych zdolnościach wcale nie było prawdą, ale przecież oni nie musieli o tym wiedzieć. Uśmiechnął się krzywo. 
- Voldemort od tygodnia urządza sobie wieczorne przyjęcia - syknął.
Ron drgnął lekko na dźwięk imienia czarnoksiężnika. 
Harry wywrócił oczami. 
- Chodźmy na śniadanie - mruknął brunet i ruszył w stronę wyjścia. Irytowało go to, że jego przyjaciel wciąż bał się zwykłej nazwy. To było głupie! 
Gdy zeszli po schodach prowadzących do dormitorium chłopców i znaleźli się w pokoju wspólnym, usłyszeli przerażony głos Hermiony: 
- Harry, wyglądasz koszmarnie! 
Zielonooki skrzywił się. Dobrze wiedział, że jego wygląd pozostawiał wiele do życzenia, ale czego innego można się było po nim spodziewać, gdy prawie w ogóle nie sypiał? Poza tym wcale nie musieli mu tego tak powtarzać... 
- Wiem! - warknął. 
- Nie denerwuj się - powiedziała dziewczyna i wyszeptała konspiracyjnym tonem: 
- Znowu masz koszmary? 
Potter znowu przytaknął, spodziewając się już co zaraz nastąpi. Nie mylił się. 
- Musisz iść do profesora Dumbledore'a, Harry. Znowu nie sypiasz i jesteś przemęczony. Długo tak nie pociągniesz. 
Jej wszystkowiedzący ton tylko zirytował zielonookiego, który i tak był już rozdrażniony, więc to nie wróżyło nic dobrego. 
- I co on niby z tym zrobi? Znowu wyśle mnie do Snape'a na lekcje, które nie przyniosą rezultatu? Dzięki wielkie za taką pomoc! - Warknął. 
- Bo wtedy się w ogóle do tego nie przykładałeś! A profesor Snape naprawdę może ci pomóc! - Fuknęła i odwróciła się ostentacyjnie, wracając do dormitorium dziewcząt. 
- Świetnie! - mruknął i ruszył przed siebie, chcąc jak najszybciej znaleźć się w Wielkiej Sali. Był zmęczony, głodny i zdenerwowany. To zdecydowanie nie był jego dzień. 
Rudy chłopak nic nie powiedział. Ruszył tylko za swoim przyjacielem, ciesząc się w duchu, że zaraz będzie mógł zjeść swój ulubiony pudding. 

***


Hermiona, jak przystało na osobę obrażoną, usiadła pomiędzy Ginny, a Deanem, kompletnie ignorując Harry'ego. Zielonooki nie był zbytnio do tego przyzwyczajony, bo zazwyczaj to Ron kłócił się z dziewczyną, a on był ich rozjemcą. Dlatego dziwnie się czuł będąc tak ignorowanym przez przyjaciółkę, ale z drugiej strony nie mógł narzekać. Gdyby brązowowłosa usiadła z nimi, na pewno nie obyłoby się bez paru przykrych słów z jego strony. Choć jakby tak się zastanowić, to z minuty na minutę, pomysł Hermiony podobał mu się coraz bardziej. Przecież musi jakoś spotykać się z Mistrzem Eliksirów, a wymówka w postaci nauki oklumencji na pewno nie byłaby najgorsza. W końcu nikt nie wiedział, że ten już dawno temu opanował tę sztukę. No może wszyscy, prócz Voldemorta, który już nie raz próbował wedrzeć mu się do głowy. Na szczęście, bezskutecznie. 

- Panie Potter, dyrektor chciałby się z panem widzieć. - Wysoka kobieta o surowej twarzy, stanęła przy stole Gryffindoru i spojrzała wyczekująco na Pottera. 
- Hę? - Harry podniósł głowę i rozejrzał się rozkojarzonym wzrokiem wokoło. Był zamyślony i zaspany, przez co nie wiedział zbytnio co się wokół niego dzieje. Wreszcie dostrzegł profesor McGonagall stojącą tuż obok. 
- Do dyrektora, Potter! - warknęła zniecierpliwiona i ruszyła w stronę wyjścia. Jej podniesiony ton od razu przyciągnął parę zaciekawionych spojrzeń. 
Zielonooki spojrzał szybko na rudowłosego, jakby chciał zapytać o co może im chodzić, ale ten tylko wzruszył ramionami i posłał mu nic nie rozumiejące, spojrzenie. Brunet westchnął i udał się za nauczycielką transmutacji, zastanawiając się o co mogło chodzić. W myślach kalkulował ostatnie dni i wywnioskował, że musiało to być związane z Czarnym Panem. Ewentualnie chcieli się dowiedzieć, dlaczego każdej nocy spaceruje po zamku zamiast spać i dlaczego wygląda jak wpół do śmierci. Było to raczej nieprawdopodobne, ale nie niemożliwe. 
Gryfon kroczył dwa kroki za opiekunką swojego domu, zastanawiając się jak poprowadzić rozmowę, by Dumbledore wysłał go na zajęcia oklumencji ze Snape'em. Mimo tego, co mówiła Hermiona, to wcale nie było takie proste. Po jego zachowaniu z zakończenia piątej klasy, zielonooki wiedział, że dyrektor uważał, iż ta nauka nie przyniosła żadnych rezultatów i wiedział również, że Potter ma duże awersje jeśli chodzi o Mistrza Eliksirów. Tylko, że teraz było wręcz odwrotnie i Gryfon musiał jakoś załatwić sobie te spotkania z Postrachem Hogwartu. 
Gdy dotarli pod kamienna chimerę i hasło zostało wypowiedziane, kamień odskoczył i ukazały im się długie, zakręcane schody. 
- Idź Potter - mruknęła nauczycielka i spojrzała na niego szybko. Harry uniósł brew w geście zdziwienia. Dlaczego oczy profesor McGonagall były tak współczujące? Przecież nie mogło stać się nic Lupinowi, prawda? 
Zielonooki poczuł jak wypełnia go przerażenie, a oddech przyśpiesza. Nawet przez chwilę nie przyszło mu do głowy, że komuś z jego bliskich mogło się coś stać. A przecież teraz, po śmierci Syriusza, najbliższą dla niego osobą był własnie Remus. Wilkołak był dla niego jak drugi ojciec chrzestny i Harry nie wyobrażał sobie, że może go teraz stracić. 
Na drżących nogach wszedł na schody, które od razu ruszyły i już po chwili znalazł się przed drzwiami prowadzącymi do gabinetu Dumbledore'a. Uniósł niepewnie dłoń zaciśniętą w pięść, ale zanim zdążył zapukać, drzwi się otworzyły i stanął w nich Severus Snape. Gryfon spojrzał na niego z niemym pytaniem, ale ten rzucił mu tylko nieodgadnione spojrzenie i wyminąwszy go, zszedł szybko na dół. 
Potter był już naprawdę przerażony. 
- Wejdź, Harry. - Usłyszawszy te dwa słowa, zielonooki pchnął drzwi i przekroczył próg, wchodząc do gabinetu dyrektora. Pomieszczenie wyglądało tak jak Harry zapamiętał ostatnim razem. No może nie do końca, bo ostatnio, a dokładnie pod koniec piątej klasy, zielonooki troszkę zdemolował ten gabinet. Jednakże po tamtym wydarzeniu nie było ani śladu, a zniszczone przez niego sprzęty, stały z powrotem na swoich miejscach. Gryfon odetchnął lekko w duchu. Cieszył się, że nie uszkodził czegoś bezpowrotnie, bo wtedy jego sumienie chyba do końca by go zniszczyło. Otrząsając się jednak z tych głupich, według niego, myśli, spojrzał na profesora Dumbledore'a i wykrztusił wreszcie:
- Dzień dobry. 
- Witaj, Harry. Usiądziesz? - Zapytał i wskazał Harry'emu fotel znajdujący się tuż przed jego biurkiem. 
Brunet na drżących nogach podszedł do siedziska i opadł na niego, przez chwilę ciesząc się jego miękkością, ale szybko się zreflektował i spojrzał wyczekująco na dyrektora. 
- Coś się stało? - zapytał niepewnie. 
- Tak, Harry. Wybacz, że nie powiedziałem ci tego wcześniej, ale tak naprawdę dowiedziałem się dopiero trzy dni temu, a dwie godziny wcześniej wróciłem do Hogwartu... - Błękitnooki westchnął, a zielonooki poczuł jak jego serce zatrzymuje się na parę sekund. Chodzi o Remusa? Potter wbił spojrzenie swoich szmaragdowych tęczówek w dyrektora, wyczekując jego następnych słów. 
- Widzisz, Harry... tydzień temu twoje wujostwo zostało znalezione w domu w ciężkim stanie. Zostali zabrani do mugolskiego szpitala, ale lekarze nie mogli zbyt wiele zrobić, a jedynie utrzymać ich przy życiu jak najdłużej. Gdy dowiedziałem się, co się stało, od razu przetransportowałem ich do Świętego Munga, gdzie zajęli się nimi specjaliści... jednakże w dalszym ciągu są w ciężkim stanie i mimo, że nie ma zagrożenia śmiertelnego to szybko się nie wykurują. 
Gryfon spojrzał na niego w szoku. Chodziło o Dursleyów? Zielonooki poczuł jak wielki kamień spada z jego serca, a sam odetchnął ciężko, nie wiedząc, czy się cieszyć, czy płakać. W końcu wiedział o tym co zrobił Snape, ale jakoś nie miał okazji się nad tym bliżej zastanowić. Teraz, gdy dowiedział się, że jego wujostwo dzieliło tylko kilka dni od śmierci, poczuł się dziwnie. Nie źle, czy dobrze, ale po prostu dziwnie. Bo tak naprawdę nie współczuł swojej rodzinie, wiedział, że zasłużyli sobie na to, za to, co mu zrobili. Nie miał też wyrzutów sumienia, że nie powiadomił nikogo i nie wezwał pomocy, gdy dowiedział się prawdy. Przecież miał świadomość, gdy wychodził tydzień temu z gabinetu Mistrza Eliksirów, że Dursleyowie mogą w tej chwili leżeć w domu i konać, ale nie przejął się tym w ogóle. Czy to czyniło go złym człowiekiem? Czy to, że nie poczuł smutku, ani niczego podobnego, czyniło go osobą bez serca? Nie wiedział i szczerze, nie chciał nad tym teraz rozmyślać. Spojrzał zdezorientowanym wzrokiem na dyrektora i wykrztusił: 
- Wia-wiadomo kto to zrobił? - Harry nie chciał, by Snape miał kłopoty. Miał nadzieję, że ten nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Po chwili przypomniał sobie, że mężczyzna wychodził z gabinetu tuż przed jego wejściem. Czy to o czymś świadczyło? Brunet po raz kolejny dzisiejszego dnia poczuł jak ogarnia go niepokój. To wydało mu się tak surrealistyczne, że aż miał ochotę się zaśmiać, ale nie wydawało mu się by dyrektor uznał to za normalne. Przecież jeszcze rok temu, Harry zrobiłby wszystko by pozbyć się Snape'a ze szkoły, a teraz był w stanie walczyć tylko po to, by ten zachował swoją posadę. Wiedział, że potrzebuje Mistrza Eliksirów. I wiedział, że właśnie dlatego będzie się starał, aby prawda nigdy nie wyszła na jaw. 
- Nie mam pojęcia. - Westchnął mężczyzna. Potterowi wydawało się, że dyrektor wygląda teraz o wiele starzej niż jeszcze dwa miesiące temu. - Żadnych śladów. Żadnych Śmierciożerców. Po prostu jedno wielkie nic. 
- Och - mruknął tylko i wbił spojrzenie w blat biurka. Starał się nie okazywać radości, która ogarnęła go od środka. 
- Harry. - Profesor spojrzał na niego swoim przenikliwym wzrokiem błękitnych tęczówek. - Chcesz odwiedzić swoją rodzinę w szpitalu?
- Nie... nie to nie jest najlepszy pomysł - wymamrotał. Dursleyowie raczej nie ucieszyliby się z jego wizyty. Poza tym nie wiedział, czy sam by im czegoś nie zrobił, gdyby ich zobaczył. Wolał nie ryzykować. - Ale wyjdą z tego, prawda? 
- Tak. - Harry kiwnął tylko głową. Nastąpiła chwila ciszy. 
- Chłopcze, co się z tobą dzieje? Nie wyglądasz zbyt dobrze... Czyżby znowu koszmary? 
Zielonooki po raz kolejny kiwnął głową. Musiał to dobrze rozegrać. 
Dumbledore zamknął na chwilę oczy i odetchnął głęboko. Brunet przyjrzał się bardziej mężczyźnie. Naprawdę nie wyglądał on zbyt dobrze... 
- Harry, może jednak spróbowałbyś jeszcze raz lekcji oklumencji? Wiem, że w tamtym roku szło ci niezbyt dobrze, ale miałeś wtedy na głowie naprawdę wiele i może mógłbyś spróbować raz jeszcze? 
Gryfona zaskoczyło, że błękitnooki pyta go o zdanie. Jeszcze rok temu, został postawiony przed faktem dokonanym i nie miał nawet szansy powiedzieć, co o tym myśli. To było... dziwne... 
- Ja sam już nie wiem, dyrektorze. Nie śpię od tygodnia i wydaje mi się, że jest gorzej niż kiedykolwiek. Gdy tylko zasypiam, widzę Voldemorta mordującego ludzi: mugoli i czarodziejów. To nie jest dobre. Z drugiej strony profesor Snape nie nauczył mnie niczego szczególnego ostatnim razem. Choć może ma pan racje i udałoby mi się tym razem... 
- Dojrzałeś, Harry. 
Nie wiem, profesorze. Może po prostu nauczyłem się kłamać - pomyślał, ale w odpowiedzi tylko przytaknął. 
- Dobrze, więc. Poinformuje Severusa i od następnego dnia zaczniesz lekcje. - Posłał mu nikły uśmiech. - Jest jeszcze jedna sprawa... za tydzień odbędzie się odczytanie testamentu Syriusza. 
- Testamentu Syriusza...? - powtórzył głupio. Tak naprawdę nigdy o tym nie myślał. Śmierć ojca chrzestnego była zakończeniem jakiegoś rozdziału w jego życiu i nigdy nie zastanawiał się co się stanie np. z kwaterą główną Zakonu Feniksa. Obecnie była to kolejna sprawa, która spadła na niego w tak nieoczekiwanym momencie. 
- Och, dobrze - wykrztusił tylko i wstał szybko, kierując się w stronę drzwi. Zatrzymał go jednak spokojny głos profesora. 
- Harry, z tego wszystkiego zapomniałem. Wybacz. Cytrynowego dropsa? 
Zielonooki uśmiechnął się tylko i pożegnawszy się, opuścił pomieszczenie. Albus Dumbledore był naprawdę dziwnym człowiekiem. 

***


Harry szedł po woli korytarzem, rozmyślając o wszystkim, co przed chwilą usłyszał. Czuł się dziwnie, myśląc o Dursleyach. W dalszym ciągu wydawało mu się, że nie jest zbyt dobrym człowiekiem, skoro nie potrafi wykrzesać nawet troszkę współczucia względem nich. 

Poza tym cieszyło go, że jego domniemane lekcje oklumencji ze Snape'em znowu będą się odbywały. To dawało im wiele możliwości. Harry omal nie parsknął śmiechem, gdy coś przyszło mu do głowy. Ich tajemne spotkania przywodziły mu na myśl schadzki dwojga kochanków. To było idiotyczne. 
Jednakże, patrząc z zupełnie innej perspektywy, Mistrz Eliksirów był w pewien sposób pociągający i Harry, jako stuprocentowy gej, musiał to przyznać. Mężczyzna miał cudowny, głęboki głos, który wywoływał ciarki, głębokie, ciemne oczy i dłonie o długich, szczupłych palcach, które zapewne potrafiły wyczyniać cuda. Delikatny rumieniec pojawił się na brzoskwiniowych policzkach, gdy nastolatek zdał sobie sprawę o kim myśli. Snape chyba by go zabił, gdyby poznał treść jego rozmyślań. 
Potter pokręcił głową. Chyba naprawdę był już bardzo zmęczony. 
Gryfon nie wiedział, czy odbywały się w tej chwili lekcje, czy była już przerwa. Co prawda nie widział żadnego z uczniów, ale tym korytarzem raczej mało kto chodził... 
Nagłe pociągnięcie za rękę wyrwało go z jego rozmyśleń i wprawiło w lekkie zdezorientowanie. Został wciągnięty do jakiejś pustej klasy i przyparty do ściany. Dopiero teraz mógł zobaczyć osobę, która go złapała. Seamus. Stał przed nim z rękoma opartymi o ścianę, tak że głowa bruneta znalazła się pomiędzy nimi, a na jego twarzy widać było kpiący uśmieszek. Zielonooki poczuł jak oblewa go zimny pot, a serce przyśpiesza ze zdenerwowania. Przeklinał w duchu swoje głupie myśli i brak jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego. 
- I jak? Zastanowiłeś się? - Wymruczał brązowowłosy. 
Harry przełknął dyskretnie ślinę, ale to nie umknęło drugiemu nastolatkowi, który uśmiechnął się szeroko.
- Nigdy się na to nie zgodzę. - Głos bruneta zabrzmiał bardzo pewnie, za co dziękował sobie w duchu. 
- Chyba się nie zrozumieliśmy, kochanie. Nie masz innego wyjścia. - Wymruczał i niespodziewanie wpił się w jego usta. Pocałunek był mocny i agresywny i zdecydowanie nie był przyjemny. Potter zreflektował się dopiero wtedy, gdy poczuł język chłopaka, próbujący usilnie wedrzeć się do wnętrza jego zaciśniętych ust. Zebrał w sobie całą siłę, której brakowało mu jeszcze przed chwilą i odepchnął od siebie swojego rówieśnika. Seamus spojrzał na niego wściekle i w jednej chwili dopadł do niego, łapiąc za jego kruczoczarne włosy. 
- Sam tego chciałeś! - warknął. W tej chwili nie panował nad emocjami. Jedyne o czym myślał to o wzięciu Złotego Chłopca tu i teraz. Oblizał swoje spierzchnięte wargi i przywarł całym ciałem do czarnowłosego Gryfona. 
Harry szarpnął się mocno, ale nie potrafił wyrwać się spod ciała szatyna. 
Wszystko w nim krzyczało: NIE! Był boleśnie świadomy, że znowu ktoś mu 'to' zrobi. I tym razem nie będzie to jakiś przypadkowy mężczyzna, a kolega, którego znał od sześciu lat i nigdy nie przypuszczałby, że jest on do czegoś takiego zdolny. 
- Nie! - krzyknął nim został uciszony bolesnym pocałunkiem. W tym czasie górna część szaty bruneta została rozerwana, a jedna z dłoni Seamusa wdarła się pod jego wystającą koszulkę i ścisnęła jeden sutek. Harry szarpnął się. Całe jego ciało było napięte jak struna, a jego umysł wypełniały wspomnienia ostatniego razu. Chciał uciec, ale wiedział, że nie da rady. Szatyn był wyższy i silniejszy. Mimo tego, ciągle próbował. Starał się nawet użyć magii umysłu, ale był zbyt przerażony by myśleć racjonalnie i choć trochę się skoncentrować. 
A dotyk Seamusa tak bardzo palił... 
Jedna, samotna łza spłynęła po twarz zielonookiego. 
W tym właśnie momencie poczuł jak ciało napastnika osuwa się po nim i upada ciężko na podłogę. Spojrzał z niedowierzaniem na nieprzytomnego szatyna, a następnie uniósł wzrok. Przed nim, wciąż z wyciągniętą różdżką, stał Draco Malfoy i patrzył na niego nieprzeniknionym wzrokiem. Potter zadrżał gwałtownie i upadł na kolana. Nie chciał płakać, nie przy Ślizgonie. 
- Potter? Nic ci nie jest? - Zapytał niepewnie Draco. 
- Nie - wykrztusił. Czuł się fatalnie, ale nie zamierzał mówić o tym głośno. 
- Trzeba gdzieś zabrać to ścierwo - mruknął szarooki i w przypływie natchnienia, kopnął żebra szatyna. 
- Yhym. - To była jedyna odpowiedź Gryfona. Wciąż był przerażony i po raz pierwszy cieszył się, że widział blondyna. 
- Dzięki, Malfoy - wyszeptał i uniósł swoje szmaragdowe tęczówki by spojrzeć w oczy Ślizgona. 
Draco wzruszył jedynie ramionami i przetarł zmęczone oczy. 
- Trzeba iść - mruknął. 
- Nie, jeszcze nie - odpowiedział szybko Potter. - Daj mi chwilę. 
Malfoy kiwnął tylko głową i usiadł pod ścianą, cały czas uważnie obserwując drżącego bruneta. 
Harry przez jeszcze długi czas czuł na sobie spojrzenie tych przeszywających, szarych tęczówek. 

*** 


- Harry, wszystko w porządku? - zapytała brązowowłosa, gdy tylko ujrzała jak jej przyjaciel wchodzi do Pokoju Wspólnego. Nie było go na żadnej dzisiejszej lekcji i naprawdę się martwiła. A teraz, widząc go jeszcze bardziej bladego i jakoś dziwnie załamanego, jej zmartwienie weszło na jeszcze wyższy poziom. 

- Tak... po prostu rozmawiałem z profesorem Dumbledore'em... 
Zielonooki uznał, że to dobra wymówka. Nie mógł przecież powiedzieć im, że Seamus go szantażował. A już szczególnie o tym, że próbował go zgwałcić. Merlinie, jak dobrze, że Malfoy tam był. Gryfon musiał mu jakoś jutro podziękować. 
- Coś się stało? - Spojrzała na niego, a przerażenie w jej oczach było aż nadto widoczne w tej chwili. 
- Nie... tak... sam nie wiem. Dursleyowie zostali zaatakowani, ledwo przeżyli. - Mruknął posępnie. 
- Merlinie... i co z nimi? 
- Przewiezieni do Świętego Munga, na intensywnej terapii. Zresztą nie tylko o tym rozmawialiśmy. Pewnie się ucieszysz, znów zaczynam lekcje oklumencji. - Udał załamanego. 
- To cudowna wiadomość, Harry! Może wreszcie będziesz mógł się bronić przed atakami Sam-Wiesz-Kogo! Powinieneś się cieszyć. 
- Ta, jasne. Zresztą... za tydzień jest odczytanie testamentu Syriusza. - Teraz był już naprawdę załamany. Wspomnienia o śmierci ojca chrzestnego wciąż go bolały i to nadal był dla niego drażliwy temat. 
- Och, Harry. Tak mi przykro. Pamiętaj, że zawsze masz we mnie oparcie. - Chciała go objąć, ale brunet odsunął się nieco, więc ostatecznie zrezygnowała. Dla niej jego zachowanie wciąż było jedną, wielką zagadką. 
- Dziękuję. - Uniósł lekko kąciki ust ku górze. - Pójdę się położyć. To był ciężki dzień, a Voldemort może wreszcie zrezygnuje ze swoich krwawych przyjęć... 
Wyszedł szybko z pomieszczenia, nie widząc już jak dziewczyna wzdryga się na dźwięk imienia Czarnego Pana. 

***


Następnego dnia Harry wstał bardzo późno. Seamus w ogóle nie pojawił się w dormitorium, więc zielonooki mógł odetchnąć i spokojnie zasnąć. A przez to, że przez tak długi okres nie spał zbyt wiele, nie słyszał budzika i wstał już w połowie śniadania. Zanim się wygramolił spod ciepłej pościeli i jakoś doprowadził do względnego porządku, posiłek już prawie się kończył. Mimo wszystko postanowił jeszcze wpaść do Wielkiej Sali i złapać szybko jakąś kanapkę. Był głodny. I to bardzo. Wczoraj jadł tylko marne śniadanie i nic więcej. Raczej nie sądził, by mógł coś przełknąć po wydarzeniu w nieczynnej sali. Wzdrygnął się na samą myśl o tym. Zszedł szybko po schodach i otworzywszy wrota prowadzące do głównego pomieszczenia w zamku, wszedł do środka. W tej samej chwili, wszystkie oczy zwróciły się ku niemu, a Harry'ego zaskoczyła liczba osób, która była jeszcze obecna na posiłku. O tej porze pomieszczeniu bywało już prawie puste. Nawet grono nauczycielskie było w pełnym składzie. Łącznie z dyrektorem na czele. To było dziwne. 

Wszyscy dokładnie obserwowali jak podchodził do stołu Gryffindoru. Gryfon czuł się niczym szczur w laboratorium. To nie było przyjemne uczucie. Westchnął. Zauważył gazety rozłożone na stołach i od razu pojął, że Prorok zapewne znów postanowił podzielić się jakąś fascynującą wiadomością na jego temat. 
- Zajebiście - mruknął pod nosem i usiadł na swoim stałym miejscu. Spojrzał na zamyślone twarze swoich przyjaciół. 
- Stary, masz problem - odezwał się po chwili rudowłosy. - Ktoś uważa cię za pedała... oczywiście my wiemy, że to nie prawda, ale reszta... - Ron dalej kontynuował swój monolog, ale Harry już go nie słuchał. Wyrwał gazetę z rąk swojej przyjaciółki i spojrzał na pierwszą stronę, na której widniała jego własna podobizna, zapewne zdjęcie z Turnieju Trójmagicznego. 
Spojrzał na tytuł i uniósł jedną brew. 
Zaklął pod nosem. Zapomniał o Seamusie i jego obietnicy! Pieprzony Finnigan! 


CZY CHŁOPIEC - KTÓRY - PRZEŻYŁ MOŻE WOLEĆ CHŁOPCÓW? 
Słynny Harry Potter, chłopak, który wygrał Turniej Trójmagiczny oraz przeżył śmiertelne zaklęcie, może być gejem. Ta wiadomość wstrząsnęła całą naszą redakcją. Wczoraj wieczorem otrzymaliśmy wiadomość wraz z dowodami, które mogą świadczyć, że to twierdzenie jest prawdą. Jeden z uczniów Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie usłyszał rozmowę pomiędzy panem Potterem, a jego przyjaciółką, gdzie chłopak wyraźnie mówił, iż podoba mu się jakiś mugol. Sugerował nawet przyszły związek. 
Przypomnijmy, że przez całe sześć ostatnich lat nie widzieliśmy pana Pottera z żadną dziewczyną. Domniemany romans pomiędzy nim, a jego przyjaciółką, Hermioną Granger okazał się nieprawdziwy, a randka z uroczą brunetką, Cho Chang była niewypałem. 
Czy to możliwe, że Złoty Chłopiec może preferować mężczyzn? I co na to jego fani? Czy wszystkim rodzicom uczniów Hogwartu będzie odpowiadać, że ich dzieci będą się uczyć wraz z homoseksualistą? 
Jak powszechnie wiadomo, czarodziejski świat różni się dość znacznie od tego mugolskiego i takowe związki nie są zbytnio tolerowane...


Harry nie czytał już dalej. Odrzucił wściekle gazetę i warknął pod nosem. Nie chciał wielkiego coming out przed całym światem czarodziei. Nie potrzebował dodatkowych problemów. Oczywiście nie wstydził się tego kim jest, ale nie pragnął również rozgłosu. 

Spojrzał na swoich przyjaciół i zapytał drżącym głosem: 
- Co o tym myślicie? 
- Oczywiście, że nie wierzymy w te brednie, Harry. Przecież wiemy, że nie jesteś tym... homoseksualistą, nie martw się. - Gryfon spojrzał na nią z zaskoczeniem. Brązowowłosa wydawała się być wstrząśnięta tym, że ktoś mógł uznać, że jej przyjaciel jest gejem. 
Zielonooki spodziewał się po niej większej tolerancji. 
- Jasne, stary. Nie wierzymy w to gówno! 
- Ronaldzie, język! - krzyknęła dziewczyna, a rudowłosy poczerwieniał delikatnie na policzkach. 
Tymczasem brunet rozejrzał się wkoło. Nie spodziewał się takiej reakcji, nie po tej dwójce. Cóż, nie zamierzał się kryć. Nie teraz, gdy ten artykuł już się okazał. Nie było sensu wypierania się i tym podobnych. Po prostu postanowił powiedzieć prawdę. 
- Hermiona, Ron... ja naprawdę jestem gejem. - powiedział szorstko i napił się soku dyniowego. Nagle zrobiło mu się sucho w ustach. 
Przyjaciele spojrzeli na niego jakby nie rozumiejąc, co ten chce im przekazać, ale nagle ich oczy rozszerzyły się w szoku. 
I wtedy nastąpił wybuch.