środa, 3 lutego 2016

Rozdział 6

Witajcie, kochani! W końcu udało mi się skończyć i tak jak obiecałam, rozdział jest dzisiaj (bardzo późno, ale nie dało rady wcześniej). Bardzo dziękuje za wszystkie komentarze i za to, że tak czekacie na kolejny rozdział. To niesamowicie motywujące.
Pozdrawiam ;)

________________________________________________________________________

Odgłos knykci uderzających o drzwi, nie zaskoczył go. Potter nigdy nie poddawał się zbyt łatwo i z natury należał do tych "bardziej upierdliwych". Rzadko kiedy urzekało go to, częściej doprowadzając do szału. Teraz też, gdy wciąż był w nie najlepszym humorze po dwóch spotkaniach ze szkolną pielęgniarką, która patrzyła na niego co najmniej z pożałowaniem.
- Czego chcesz? - burknął, nie siląc się na grzeczności, gdy stanął w progu, patrząc na gościa z chłodną obojętnością.
- Mogę wejść?
- Nie wydaje mi się.
- Chciałem przeprosić. To było głupie.
Draco prychnął.
- Możesz już iść.
- Mam coś dla ciebie.
Brwi Ślizgona podjechały do góry.
- A to coś nowego... - mruknął, uśmiechając się w typowy dla siebie, krzywy sposób. Tymczasem Harry zagryzł dolną wargę i patrząc na niego spod wpół przymkniętych powiek, wyciągnął zza pleców butelkę wina. Blondyn mógł się założyć, że jeszcze przed chwilą jej tam nie było.
- Czy to...
- Skrzacie wino. - Uśmiech, który pojawił się na twarzy Gryfona był wyjątkowo cwany. - Teraz mnie wpuścisz?
Draco jeszcze przez chwilę udawał, że rozważa możliwość zamknięcia drzwi przed Potterem, choć jego oczy co chwila zatrzymywały się na magicznej butelce. To było jego ulubione wino, którego nie pił od czasów szkolnych. Zdobycie go było niezwykle trudne, nie wspominając o małej fortunie, którą trzeba było wydać za jedną butelkę. Mieszkając we Francji i pracując jako uzdrowiciel nie mógł pozwolić sobie na takie przyjemności. Potter dokładnie wiedział co zrobić, by osiągnąć swój cel. Był najbardziej ślizgońskim Gryfonem jakiego poznał.
Bez słowa odsunął się, wpuszczając go do środka.

***

Od dwóch minut Potter zanosił się nieznośnym, głośnym śmiechem, wyraźnie już podpity z rumianymi policzkami i błyszczącymi oczami. Draco czuł irytację, wiedząc, że to z jego osoby śmiał się Gryfon, aczkolwiek jednocześnie oglądanie tego zjawiska było boleśnie znajome i przyjemne. To zupełnie tak, jakby miał w sobie dwie osobowości - jedna uważała śmiech Pottera za najbardziej irytujący dźwięk na świecie, druga uważała tak samo, ale dodawała do tego takie przymiotniki jak "uroczy", czy "zadziwiający".
- Naprawdę bardzo zabawne... - burknął, wystukując palcami jakiś nieznany rytm na swoim kolanie. - Boki zrywać.
- Ty naprawdę myślałeś... że ja i on... hahaha... - Harry demonstracyjnie otarł lewy kącik oka, powoli się uspokajając.
- W tamtym momencie wydawało się to całkiem logiczne... - mruknął, pochmurniejąc jeszcze bardziej, co nie zrobiło żadnego wrażenia na drugim czarodzieju. - Zdecydowanie wydawało się to bardziej prawdopodobne niż jego rzekomy związek z Alice.
- Jak najbardziej prawdziwy - podkreślił Gryfon, rozkładając się na jego kanapie jak u siebie. Nogi luźno zwisały mu z jednego podłokietnika, gdy na wpół leżąc, na wpół siedząc obserwował go roześmianym wzrokiem.
Skrzywił się.
- To trochę odstręczające... - mruknął, przypominając sobie uroczą blondynkę, którą spotkał podczas pamiętnego koncertu rockowego. Jakoś nie wyobrażał jej sobie w związku z Postrachem Hogwartu. - Że oni się pieprzą. Wiesz, jest starszy od niej o jakieś... dwadzieścia lat?
- I powiem ci, że w tym temacie całkiem nieźle się trzyma. - Puścił mu uczko, na co wzrok Ślizgona natychmiastowo stwardniał. Myśl, że on i Snape...
- Czy ty...
- Merlinie, Malfoy... - Potter znów wybuchnął śmiechem, opadając widowiskowo na kanapę i chowając twarz w jej obiciu. - Ty naprawdę myślisz tylko o jednym.
- Wcale nie - burknął, mocniej ściskając kieliszek wypełniony ulubionym winem.
Gryfon wywrócił oczami, co zirytowało go jeszcze bardziej i dobrze o tym wiedział.
- Mieszkamy razem, jakbyś zapomniał. A ściany w moim domu są raczej cienkie. - Spuścił wzrok.
Draco skrzywił się. Ta wizja wciąż była zbyt obrzydliwa.
- Dlaczego nie mieszkają razem?
Potter wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Nie wtrącam się w ich sprawy, a Severus mi nie przeszkadza, więc...
- Mhm...
Cisza była przyjemna. Nie było niezręcznie, czy drętwo. Było spokojnie i boleśnie znajomo, co sprawiało, że Ślizgon raz po raz odczuwał skurcze w piersi.
- Opowiedz mi o tym.
- Hmm...?
- O tym jak do tego doszło. Jak sprawiłeś, że się poznali.
- Och, to zupełnie nie moja zasługa.
Spojrzał na niego sceptycznie.
- No może trochę. Ale uwierz, nie planowałem tego. Dla mnie na początku to też było dziwne... - Pokręcił głową, a na jego usta wypłynął melancholijny uśmiech. - Ale szybko się przyzwyczaiłem do takiego stanu rzeczy. Ciesze się, że się spotkali. - Odstawił kieliszek na mały stoliczek i rzuciwszy mu jeszcze jedno, przeszywające spojrzenie, zaczął opowiadać.

- Potter! 
- Już... - mruknął, sznurując pospiesznie trampki. Przejrzał się jeszcze w lustrze, starając się przygładzić swoje rozczochrane włosy, choć wiedział, że od początku był skazany na porażkę. 
- Potter!
- Idę! - krzyknął i dosłownie wyskoczył z łazienki, niemal wywracając się po drodze. Usłyszał znajome prychnięcie, które towarzyszyło mu każdego dnia i z urazą zerknął na swojego starszego przyjaciela, którego oczywiście w ogóle to nie ruszyło.
- Nie sądziłem, że jesteś tak bardzo stereotypowy, Potter. 
Harry zmarszczył brwi, nie od razu rozumiejąc. 
- Hę? - mruknął mało elokwentnie, czym od razu naraził się na wywrócenie oczyma i kpiący uśmieszek. 
- Stereotypy, Potter. Jak na przykład ten, że gej potrafi siedzieć w łazience dłużej od kobiety, co w twoim przypadku jest prawdziwe. 
- Nieprawda - burknął, opuszczając mieszkanie. Znajdowało się na obrzeżach Londynu i ich mugolscy sąsiedzi zdążyli przyzwyczaić się do dwójki zdziwaczałych sąsiadów, których prawdopodobnie brali za parę. - Zamierzasz pojawić się w centrum Londynu w czymś takim? - Spojrzał powątpiewająco na jedną z jego słynnych szat. 
- Idę na spotkanie z czarodziejem, Potter. I naprawdę nie obchodzi mnie zdanie bandy kretynów na temat mojego stroju. 
- Ach tak, szemrane interesy... - Harry zacmokał, choć tak naprawdę nie podobało mu się, że Severus utrzymuje kontakty z podejrzanymi typami. 
- To część większego projektu... - Uniósł podbródek, stając na ganku w nienaturalnie prostej pozie. - Wiesz, że potrzebuję tego składnika. 
- Równie dobrze mogłeś nie zaczynać tego eliksiru... - burknął, dobrze wiedząc, że Snape nie miał żadnego zlecenia, a zwyczajnie bawił się, testując swoje możliwości. 
- To się nazywa rozwój, Potter. Coś, w czym ty zatrzymałeś się już dawno temu. - Uśmiechnął się złośliwie.
- Z roku na rok twoje docinki są coraz gorsze. Starzejesz się. - Harry posłał mu szeroki uśmiech, podążając w dół ulicy, gdzie na końcu znajdował się opuszczony budynek, z którego zazwyczaj się teleportowali. 
- Ty za to jesteś w tym coraz lepszy. Uważaj, żebyś przypadkiem nie skończył jak ja. 
- Stary, zgryźliwy psychopata? Nie rozumiem, jak mógłbym tego nie chcieć. - Pokręcił głową, a na jego ustach tlił się delikatny uśmiech. Lubił ich słowne starcia, z którymi naprawdę radził sobie coraz lepiej. Odwrócił jednak wzrok, gdy poczuł na sobie palące spojrzenie obsydianowych oczu, które mówiło, że Severus nie żartował i naprawdę zastanawiał się nad jego przyszłością. Nie chcąc o tym rozmawiać, złapał rękaw jego szaty i rozejrzawszy się wkoło, wciągnął go do pustego budynku. Zanim jednak mężczyzna zdążył cokolwiek zrobić, Harry już machnął swoją dłonią, zamieniając jego okropną szatę w gustowny, czarny garnitur, który idealnie leżał na jego wychudzonym ciele. 
Snape syknął, patrząc wściekle najpierw na niego, a później na swój nowy strój, ale zanim zdołał coś powiedzieć, albo wyszarpnąć się z jego uścisku, Harry zdążył już ich teleportować, po drodze uśmiechając się zwycięsko. Tym razem to on wygrał ich małe starcie. 

***

To był całkowity przypadek, że kawiarnia, w której umówił się z Alice, znajdowała się niemal w tym samym miejscu, w którym Severus umówił się ze swoim "znajomym". Dlatego, gdy czekając we wnętrzu lokalu na przyjaciółkę, dostrzegł wyraźnie wściekłego Snape'a, przechodzącego tuż obok kawiarni, automatycznie zapukał w szybę, magicznie roznosząc dźwięk po okolicy. Severus natychmiastowo obrócił się, z czujnością spoglądając za siebie i wyraźnie rozluźniając się, gdy dostrzegł go za szybą, choć irytacja nie zniknęła z jego twarzy. Harry dał mu znak, by wszedł do środka i dokładnie widział, jak mężczyzna toczy ze sobą wewnętrzną walkę, a następnie z oporem przekracza próg kawiarni. 
Uśmiechnął się pod nosem. Ich niespodziewana przyjaźń naprawdę dobrze działa na nich obu. 
- Coś się stało? - zapytał szybko, od razu wskazując mu krzesło naprzeciwko. Alice miała pojawić się za jakieś dziesięć minut (tak, po raz pierwszy naprawdę przyszedł przed umówioną godziną) i w tym czasie mógł spokojnie porozmawiać z Severusem. 
- Nie przyszedł - syknął, gwałtownie odsuwając krzesło, czemu towarzyszył ostry dźwięk, który natychmiastowo sprawił, że wszyscy goście lokalu spojrzeli w ich stronę. Gryfon chciał zbyć to krępującym uśmiechem, ale mężczyzna posłał wszystkim gapiom tak ostre spojrzenie, że Potter nie zdziwiłby się, gdyby kelnerka bała się ich obsłużyć. 
Mimowolnie zaśmiał się, otrzymując w zamian wściekłe spojrzenie. Nie mógł uwierzyć, że kiedyś naprawdę bał się złości tego człowieka. Teraz jedynie go bawiła, a irytowanie go dostarczało mu dziecinnej rozrywki. 
- Ale to nie zepsuje twojego eliksiru, nie?
Snape pokręcił głową, a jego szczęki wciąż pozostały mocno zaciśnięte. 
- W takim razie w czym problem? Znajdziesz innego współpracownika...
- Mnie się nie wystawia, Potter! - syknął, a jego oczy zapłonęły dziko. - Kim on myśli, że jest?! Zwykły przemytnik, którego mógłbym się pozbyć jednym machnięciem różdżki! 
Harry wywrócił oczami. 
- Jak zwykle dramatyzujesz... - mruknął, ale nie było dane mu skończyć, bo obok ich stolika zmaterializowała się drobna blondynka o niebieskich oczach i znajomym uśmiechu. 
- Cześć, Harry.
- Alice! - Zerwał się z miejsca, omal nie przewracając krzesła i porwał dziewczynę w objęcia, wydobywając z jej gardła wesoły śmiech.
- Tak, też tęskniłam, głupku. - Zaśmiała się. - A teraz mnie puść. - Odsunęła się od niego i aż zagwizdała cicho, co sprawiło, że spuścił wzrok, zażenowany. - Wyrobiłeś się, stary! Ale masz klatę! 
- Alice... Przestań - burknął, dopiero teraz przypominając sobie, że nie był sam. - Poznaj mojego przyjaciela, Severusa. - Wskazał na mężczyznę, który uniósł się ze swojego miejsca, choć jego mina wyglądała niezbyt zachęcająco. - Severusie, to jest Alice, o której ci opowiadałem. 
- Opowiadałeś o mnie? - Dziewczyna dała mu kuksańca w bok, a następnie zwróciła całą swą uwagę na starszego mężczyznę, a jej niebieskie oczy nagle zabłysły w sposób, którego Gryfon jeszcze u niej nie widział. 
- Alice Green, miło mi. - Uśmiechnęła się, wyciągając dłoń, którą mężczyzna niechętnie potrząsnął. 
- Severus Snape - burknął, a następnie ostentacyjnie odwrócił się w jego stronę. - Pójdę już. Zobaczymy się później. 
- Nie musisz iść. - Alice złapała jego przedramię i z zaskakującą (nie dla Harry'ego) siłą posadziła go na krześle. 
Mistrz Eliksirów posłał dziewczynie miażdżące spojrzenie, wyrywając rękę z jej uścisku, co oczywiście nie zrobiło na niej żadnego wrażenia. 
- Potter...
- Alice, myślę, że... 
- Ładny garnitur. - Harry zamrugał, zaskoczony zachowaniem przyjaciółki, która przysunęła sobie krzesło z najbliższego stolika i usiadła na nim, zarzucając nogę na nogę. Jej niebieskie oczy prześwietliły sylwetkę Mistrza Eliksirów, a Gryfon omal nie udławił się własną śliną, gdy dostrzegł w tym spojrzeniu aprobatę. Czuł się... dziwnie. 
- Ja wybierałem - wymamrotał, widząc, że mężczyzna nie garnie się do odpowiedzi. Jego skrzywiona mina była raczej jednoznaczna, ale dziewczynie najwyraźniej to nie przeszkadzało. 
- Co podać? - Dziwną atmosferę przerwało pojawienie się kelnerki - młodej, całkiem ładnej dziewczyny o prostych, czarnych włosach. Uśmiechnęła się do niego zupełnie tak, jak Alice uśmiechała się do Severusa i to zaniepokoiło go jeszcze bardziej. 
- Macie gorącą czekoladę? - zapytał, udając, że nie usłyszał pogardliwego prychnięcia ze strony Snape'a. 
- Oczywiście. - Dziewczyna posłała mu szeroki uśmiech. - Coś... jeszcze? - Zagryzła wargę, a Harry omal nie jęknął z zażenowania. 
- Nie. - Pokręcił głową. - Dziękuję. 
- Dla mnie kawa i szarlotka. - Blondyna od niechcenia przeglądała menu, raz po raz zerkając na starszego mężczyznę. 
- A dla pana? 
- Arszenik - burknął, całkowicie zaskakując kelnerkę, która zamrugała, wyraźnie nie wiedząc co powiedzieć. 
- Severusie... - Harry wywrócił oczami, kopiąc go dyskretnie pod stolikiem. Mężczyzna nawet nie drgnął.
- Poproszę czarną kawę. - Na jego usta wypłynął kpiący uśmieszek. - Zaraz po tym jak zapnie pani bluzkę i przestanie wpychać swój biust pod twarz mojego towarzysza. 
Cała trójka zamarła. Harry czuł, jakby coś ciężkiego opadło mu na dno żołądka, oczy Alice rozwarły się szerzej, a policzki dziewczyny oblał krwistoczerwony rumieniec. Przez chwilę stała w miejscu, zupełnie jakby ją sparaliżowało, a gdy w końcu odzyskała funkcje motoryczne, niemal biegiem oddaliła się od ich stolika. 
- To... - zaczęła Alice, ale nie była w stanie skończyć, bo krępującą ciszę przerwał jej delikatny chichot, który przerodził się w głośny, szczery śmiech. Harry nie potrzebował dużo czasu, by dołączyć do niej, skupiając na sobie uwagę wszystkich w lokalu. Nawet Severus pozwolił sobie na niewielki, zadowolony uśmieszek, który starał się zamaskować kaszlnięciem. 
I pomimo tego, że Alice zachowywała się dziwnie, Severus miał ochotę uciec, a ich zamówienie przyniosła inna kelnerka... to był dobry dzień i dobre wspomnienie.


- I to tyle? - spytał z niedowierzaniem. - Tak się poznali?
- Mhm. - Harry pokiwał energicznie głową, co chyba nie było dobrym pomysłem, bo chwilę później złapał się za nią, wydając cichy jęk.
- Czyżby komuś tutaj kręciło się w głowie? - mruknął, uśmiechając się krzywo.
- Może troszeczkę. - Gryfon uśmiechnął się, niezgrabnie podnosząc się do siadu i ciężko opierając się na oparciu kanapy.
Draco zacisnął na chwilę usta, mierząc uważnym spojrzeniem ociężałe ruchy swojego gościa. Może teraz, kiedy Potter był troszkę podpity (zawsze miał słabą głowę), mógłby wyciągnąć od niego jakieś informacje?
- Więc... nie masz nikogo? - zapytał prosto, chowając twarz za kieliszkiem wina.
- Nie. - Potter znów pokiwał głową, a czerwień na jego policzkach, z nieznanych powodów, pogłębiła się.
- Mhm... - Z ledwością powstrzymał zadowolony uśmieszek cisnący mu się na usta.
- A... - Potter spuścił wzrok, pocierając kciukiem lewą dłoń, co było u niego oznaką zdenerwowania. - A ty?
- Z nikim się nie spotykam. - W odpowiedzi otrzymał niemal automatyczne kiwnięcie głową, po którym nastąpiła krępująca cisza. Dokładnie obserwował nagłe zdenerwowanie Pottera, czerwone plamy na polikach i zażenowany wzrok. Czy istniała możliwość, że to wszystko z jego powodu? Może Potter czuł to samo co on? Może wreszcie to był odpowiedni moment, by w końcu przeprowadzić rozmowę, która czekała ich od pierwszego spotkania?
- To co się wtedy stało... - zaczął, ale nie dane mu było skończyć, bo Gryfon zerwał się z kanapy, nagle zaskakująco trzeźwy i wyraźnie przerażony.
- Muszę już iść! - Niemal pisnął, w dwóch krokach dopadając drzwi.
- Potter! - Draco poderwał się z fotela, chcąc złapać mężczyznę, ale zanim zdążył się ruszyć, Pottera już nie było w jego komnatach. Opadł z westchnieniem na fotel, pocierając prawą skroń, w której zaczęło pulsować. - Nie możesz ciągle uciekać... - mruknął, skupiając wzrok na kieliszku pozostawionym przez Gryfona. - Nie możesz.

8 komentarzy:

  1. Biedny Harry oni muszą w końcu o tym pogadać uwielbiam Severusa za spławienie tej kelnerki Severus mnie rozwalił tymi steoretypami o gejach cieszę się,że chłopcy z nikim się nie spotykają a skoro Draco już to wie może dzałać Haremu zależy na Draco skoro posarał się o tak drogie wino pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam całe opowiadanie i ubolewam nad tym, że nie jest skończone.. Przynajmniej nie musiałabym umierać z ciekawości nad dalszym ciągiem ;-;
    Ogólnie to uważam, że jest cudowne. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę duużo weny oraz chęci do pisania >^•^<

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super :) Twoje opowiadanie jest jednym z moich ulubionych, wiec się bardzo cieszę, że je kontynuujesz. Nie mogę się doczekać gdy akcja się rozkręci, a Harry i Draco zaczną się ku sobie jeszcze bardziej zbliżać ;) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę weny !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam to opowiadanie ♡ (sorki, że piszę to w każdym komentarzu, no ale poprostu je uwielbiam, zapisało mi się w pamięci jako jedno z niewielu, a czytałam bardzo dużo)

    A co do tego rozdziału to bardzo mi się spodobał :D

    Tylko kurde, Drako, no... on chciał porozmawiać z Harrym o tym wszystkim co się wtedy stało, i ja wiem, że Harry nie chce nim o tym rozmawiać, no ale prędzej czy później będą musieli.
    Już wiem, że Draconowi na 100% zależy na Harrym po tym z lataniem na miotłach, a teraz po tym rozdziale jest wgl super, bo już wiem, że Harremu też na Draco zależy :D
    Wierzę, że im się uda, jeszcze długa droga przed nimi, ale wierzę, że się między nimi ułoży :D
    Weny życzę, dużo weny życzę :*
    ~LiquidLuck~

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że się rozkręcasz. Oby tak dalej! Niech Draco z Harrym zbliża się do siebie jak najszybciej.
    Ile trzeba będzie czekać na następny rozdział??
    Pozdrawiam, Ola :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz ;)
      Jeśli mi się uda, rozdział pojawi się jutro lub w poniedziałek, także... trzymajcie kciuki :D
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Hej,
    spotkanie naprawdę, Severus mógłby być milszy, ale z drugiej strony, Severus zachowuje się tak jak dawniej co pewnie bardzo pomogło wrócić do względnej normalności, ciężko jest mu powrócić do tamtych wydarzeń...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze to myślałam, że kryją się za związkiem Alice i Snape większe fajerwerki, ale ta kobieta musi mieć świętą cierpliwość do niego, a poza tym Alice na pewno nie da sobą pomiatać xD
    W końcu Harry i Draco będą musieli o tym co przeżyli porozmawiać, tym bardziej, że mocno ich ciągnie do siebie.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń