niedziela, 29 maja 2016

Rozdział 11

Jakoś go skończyłam. Nie jestem jednak zadowolona, więc ocenę pozostawiam Wam. 
Pozdrawiam ;)

__________________________________________________________________________

Dwa lata wcześniej 
Harry nie pamiętał, kiedy ostatni raz wracał do domu wcześniej, niż przed północą. Już niemal dwa lata ciągnęła się sprawa poszukiwań niedobitków - Śmierciożerców rozproszonych po całym świecie, i za każdym razem, gdy myśleli, że to już ostatni, pojawiał się ktoś nowy, o kim nie wiedzieli wcześniej. Zaczynał mieć tego dość. 
Jego ciężki oddech brzmiał zaskakująco złowieszczo, gdy przemierzał ciemne uliczki Londynu. O tej porze mieszkańcy miasta zazwyczaj bawili się w pobliskich klubach, ale noc była zimna i mroźna, więc większość zapewne postanowiła zostać w ciepłych, bezpiecznych domach. 
Mógł skorzystać z teleportacji, ale czuł, że przy jego stanie kompletnego wyczerpania, gdy oczy przymykały mu się ze zmęczenia, nie było to najlepszym pomysłem. Wobec tego postanowił wybrać spacer, który miał go rozbudzić. 
Skulił ramiona, wbijając dłonie w kieszenie płaszcza i zaklął siarczyście, gdy poczuł uderzenie mroźnego podmuchu wiatru. W tym momencie czuł się całkowicie rozbudzony. 
Jakiś ruch przykuł jego uwagę. Jego oczy od razu zmrużyły się, czujnie obserwując otoczenie, a ramiona spięły automatycznie. Kojarzył to miejsce, dobrze wiedząc, że w pobliżu znajdował się klub gejowski, do którego nigdy nie miał odwagi wstąpić. Powoli ruszył przed siebie, a z każdym kolejnym krokiem dostrzegał coraz wyraźniej ciemną postać leżącą pod ścianą jednego z budynków. Nie wyczuwał żadnego zagrożenia, więc zbliżył się do nieznajomego, dopiero po chwili dostrzegając, że ten jest nieprzytomny. 
- Przepraszam - powiedział głośno, łapiąc ramię, jak zdążył już zauważyć, mężczyzny, i potrząsnął nim. W ciemnościach niezbyt wyraźnie dostrzegał jego twarz, więc wyciągnął różdżkę i wymamrotał ciche "Lumos". Był bardziej niż zaskoczony, gdy dostrzegł znajomą postać. Nie widzieli się od... zakończenia roku szkolnego i Harry jakoś tego nie żałował, ale gdy widział jego żałośnie skuloną sylwetkę, czuł wewnętrzny przymus, by mu pomóc. 
- Seamus... - burknął, klepiąc go po policzku. Gdy nie dostrzegł żadnej reakcji, westchnął cicho i uderzył znacznie mocniej. Dźwięk, który powstał na skutek uderzenia wydał mu się znaczniej głośniejszy, niż się tego spodziewał. Skrzywił się. 
Finnigan jęknął i poruszył się. Jego powieki powoli się uniosły, a gdy źrenice spotkały się ze światłem bijącym z różdżki Gryfona, jęknął raz jeszcze. 
- P-potter... - wymamrotał. - Co ty t-tu...? 
Gdy Harry poczuł alkoholowy oddech drugiego mężczyzny, jego twarz ściągnęła się z niesmaku. Nie mógł jednak tak go zostawić, więc westchnął jedynie i złapał go za ramiona, starając się go podnieść. Nie było to najłatwiejszym zadaniem, ponieważ Finnigan zdawał się stracić całkowitą kontrolę nad swoim ciałem. 
Harry stęknął cicho, obejmując go w pasie. 
- No dalej... - burknął, zarzucając sobie jego ramię na swoje barki. - Zabierzemy cię do mnie. To niedaleko. 
Miał wrażenie, że czeka go naprawdę ciężka noc.  

***
 
Gdy Draco obudził się następnego dnia, Harry jeszcze spał. W nocy przekręcił się na drugi bok, wtulając się plecami w jego klatkę piersiową i mocno ściskając jego rękę, która pozostała przerzucona przez jego bok. Ślizgon nie zamierzał go budzić, wykorzystując ten czas na obserwacje. Podparł głowę na wolnej dłoni i starając się nie poruszać zbyt gwałtownie, odsunął biodra od drugiego, gorącego ciała. W głowie wciąż obijała mu się myśl o rozmowie, która z pewnością powinna odbyć się wczoraj, ale jak zwykle wyszło inaczej. Odkąd pamiętał, ich kłótnie zazwyczaj kończyły się w łóżku, a nie rozmową o problemach. Wczoraj było tak samo i Draco naprawdę chciałby czuć się z tego powodu gorzej, ale nie potrafił. Trzymanie w objęciach Pottera było zdecydowanie lepsze od wyrzutów i gorzkich słów, które z pewnością by padły i zapewne jeszcze dziś padną. Nie chciał uciekać przed rozmową, ale... tak było łatwiej. I przyjemniej. Dziś jednak chciał raz na zawsze zamknąć (a przynajmniej spróbować) rozdział związany z ich przeszłością. 
Pozwolił sobie na delikatny, niemal czuły uśmiech, gdy przyglądał się lekko rozwartym wargom Gryfona, jego rozwichrzonym, delikatnie mokrym od potu włosom i rozgrzanemu policzkowi. Pomimo tego, że stykał się z nim jedynie ręką, wciąż trzymaną w żelaznym uścisku, i nogami, odczuwał niezwykły gorąc emanujący z drugiego ciała. Harry zawsze grzał lepiej od wszystkich zaklęć ocieplających razem wziętych. 
Z racji tego, iż jego szare oczy ani na chwilę nie opuściły twarzy bruneta, z łatwością mógł dostrzec moment, w którym ten zaczął się budzić. Jego rzęsy zatrzepotały, z gardła wyrwało się ciche westchnienie, a palce zakleszczone na jego ręce rozluźniły się. 
- Dzień dobry, kociaku - mruknął, zanurzając nos w wilgotnych, ciemnych kosmykach. Czuł, że obaj potrzebują prysznica, ale jednocześnie nie chciało mu się ruszyć. Był zrelaksowany i zadowolony. 
Będąc tak blisko, nie miał problemu z wyczuciem nagłego spięcia u bruneta. Zmarszczył brwi i odsunął się nieco, spoglądając na jego twarz z zastanowieniem, ale wtedy Gryfon odsunął się i usiadł, nie starając się nawet przykryć cienką kołdrą. 
- Cześć... - wymamrotał, ziewając. - Jeszcze tu jesteś? 
Draco starał się nie wyglądać na zaskoczonego. Poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku, ale postanowił go zignorować, zdobywając się na krzywy, całkowicie sztuczny uśmieszek. 
- Liczyłem na śniadanie do łóżka - odpowiedział, również podciągając się do siadu i opierając o ramę łóżka. Starał się nie myśleć o słowach Gryfona i tym, że brzmiały całkiem... jednoznacznie. I ostatecznie. Chyba inaczej wyobrażał sobie ten poranek. 
Harry posłał mu trudne do zinterpretowania spojrzenie i wstał, a lekkie zmieszanie widoczne ma jego twarzy było jednoznaczne z tym, że krępuje się brakiem ubrań. Pospiesznie założył na siebie bokserki i oglądając się przez ramię, burknął: 
- Zajmuję pierwszy łazienkę. Możesz w tym czasie się... ogarnąć. 
- Nie dostanę nawet buziaka na dzień dobry? - Uśmiechnął się kpiąco. 
Potter zamarł, a następnie odwrócił się i dziwnie niezręcznym krokiem zbliżył się i cmoknął go w usta, robiąc to w tak beznamiętny sposób, że Draco z ledwością powstrzymał skrzywienie. Gdy Gryfon opuścił pomieszczenie, Malfoy przymknął oczy, czując jak jego serce nieprzyjemnie wali w piersi. Nie wiedział już, jak interpretować zachowanie drugiego mężczyzny. Wczoraj wydawało się, że ten jest chętny do przeniesienia ich relacji na inny, wyższy poziom, a dziś potraktował go jak jednonocną przygodę. Draco nie potrafił tego zrozumieć, a frustracja, którą zaczął odczuwać z tego powodu sprawiała, że miał ochotę coś zniszczyć. Wyczuwał tę niezręczność, typową dla jednorazowych sytuacji i był przez to wściekły na Pottera, bo ten zachowywał się, jakby wczorajszy wieczór nic nie znaczył. A przecież obaj wiedzieli, że to nieprawda. 

*** 

Gdy wyszedł z łazienki, Potter był w trakcie przygotowywania kawy. Nie wiedząc, co zrobić, zajął jedno z miejsc przy stole i zagapił się na jego szerokie plecy. 
- Chcesz jakieś śniadanie? - Harry zerknął na niego przez ramię, ale coś w jego tonie sprawiło, że Draco zaprzeczył. Czuł, że atmosfera pomiędzy nimi jest napięta i naprawdę nie potrafił zrozumieć, co zmieniło się w ciągu tej jednej nocy. 
- Mieliśmy porozmawiać - burknął, przyjmując kubek gorącego, pachnącego płynu. 
Potter zasiadł po drugiej stronie stołu, trzymając kubek swojej czarnej herbaty. 
- Mieliśmy. - Westchnął. - Przepraszam, czy możemy przełożyć to na wieczór? Kompletnie zapomniałem, że miałem plany na dziś. 
Ślizgon uśmiechnął się sztucznie, czując jak coś wewnątrz niego zaciska się coraz boleśniej. 
- Oczywiście - parsknął. 
Gryfon wyglądał na winnego i Draco dopiero po chwili zrozumiał, dlaczego powinien już wyjść. Może Potter po prostu potrzebował czasu, żeby wszystko sobie poukładać i przemyśleć? Wczoraj trochę ich poniosło, nie mieli nawet chwili na zebranie myśli. Tak, to miało sens. 
- Pójdę już. - Wstał nagle, odstawiając niedopitą kawę na stół kuchenny. - Zobaczymy się później? 
Może się mylił, ale wydawało mu się, że dostrzegł ulgę w zielonych oczach. 
- Tak, do zobaczenia. 
To był ten niezręczny moment, gdy obaj stali po przeciwnych stronach stołu i nie wiedzieli, co dalej. W końcu Malfoy przewrócił oczami i w dwóch krokach podszedł do Gryfona, obejmując go delikatnie. Złożył na jego policzku krótki pocałunek, posłał mu jeszcze jedno badawcze spojrzenie, a następnie odwrócił się i opuścił kuchnię. Chwilę później dało się usłyszeć dźwięk zamykanych drzwi frontowych. 

*** 

Miał wystarczającą ilość wolnego czasu, by sprawdzić testy trzecioklasistów, ale już przy drugim jego myśli uciekły do dzisiejszego poranka. Potter był taki... oschły. Zwykle to on nie okazywał emocji, ale to było inne. Zupełnie jakby ta noc nie była dla niego niczym więcej niż przelotnym seksem z przypadkową osobą. 
Skrzywił się. Ta myśl wyjątkowo mu się nie podobała. 
Odrzucił pióro, nie przejmując się, że atrament rozbryzgał się na pracach uczniów i odchylił się na krześle. 
Tłumaczył sobie jego zachowanie zwykłym zagubieniem, bo przecież sam nie wiedział na czym stoją, ale... Co jeśli się mylił? Jeszcze kilka godzin temu mógł przyrzec, że widział w jego oczach cień dawnego uczucia, ale teraz... Co jeśli tylko mu się wydawało? 
Westchnął i wyciągnął różdżkę, sprawdzając godzinę. Nie potrafił bezczynnie siedzieć, a zarazem wiedział, że nie jest w stanie robić nic poza zadręczaniem się nieprzyjemnymi myślami. W końcu postanowił wyjść na spacer. Pogoda nie zachęcała do opuszczenia murów zamku, ale wiedział, że jeszcze trochę i zwariuje. 
Wszystkie cudowne wspomnienia zostały wyparte przez niepewność i choć nie był typem osoby, która użala się nad sobą, nie potrafił przestać. 
- Kurwa - zaklął, zarzucając na siebie płaszcz. - Pieprzony Potter. 
Chwilę później opuścił swoje komnaty, trzaskając drzwiami znacznie głośniej, niż by wypadało, a świadczyły o tym okrzyki oburzonych obrazów. Zignorowanie ich bynajmniej nie przyszła mu z trudem. 

*** 

Nie wiedział jak to się stało, że znów trafił do Hogsmeade. Po prostu krążył po błoniach i jakimś trafem znalazł się koło bramy, a następnie obok Miodowego Królestwa. Chyba po prostu czuł, że nie może tak zostawić tej sytuacji i musi porozmawiać z Potterem. Może danie mu trochę więcej czasu na przemyślenie wszystkiego byłoby lepszym pomysłem, ale Draco przestawał już wierzyć w racjonalną część swojego umysłu. Z Potterem zawsze wszystko musiało być inne. Nawet jeśli chodziło o jego własną głowę. 
Przed zapukaniem w drzwi Gryfona, postanowił kupić najlepszą płynną czekoladę jaką sprzedawali w Miodowym Królestwie. Chciał trochę osłodzić im (głównie Harry'emu) tę trudną rozmowę, która ich czekała. 
Gdy już stał pod drzwiami jego domu, poprawił kołnierzyk śnieżnobiałej koszuli i zapukał. Wiedział, że Gryfon zapewne był już świadom jego obecności, ale mogli przynajmniej stwarzać pozory. 
Uśmiechał się nawet delikatnie, czekając na pojawienie się bruneta, ale ten uśmiech szybko zniknął, gdy drzwi otworzył mu ktoś zupełnie inny. I na dodatek wyglądający na równie zaskoczonego, co on. 
- Malfoy? - Jego zmarszczone brwi wiele mu powiedziały. 
Wykrzywił wargi w nieprzyjemnym uśmiechu i z całej siły ścisnął fantazyjną butelkę z czekoladą. 
- Finnigan - wycedził. - Jak miło. 
Wszystko byłoby w porządku, gdyby Finnigan miał na sobie koszulkę. Co prawda mógł się oszukiwać, że to może jakiś przypadek i nie ma nic wspólnego z tym, o czym pomyślał, ale wszystkie jego wątpliwości zostały rozwiane, gdy drzwi rozwarły się szerzej, a w progu stanął Potter. Również nie miał na sobie koszulki, jego włosy były bardziej rozczochrane niż zwykle, a spodnie niedbale zapięte. 
Draco starał się udawać, że wcale nie dotknął go ten widok. Ucisk w piersi mówił jednak zupełnie co innego. 
- Draco? - Harry miał czelność wyglądać na zaskoczonego. - Myślałem, że jesteśmy umówieni na później. 
Zacisnął zęby, powstrzymując odruch wyciągnięcia różdżki i pokazania im obu, gdzie ich miejsce. Wszystko w nim wręcz krzyczało, a gardło piekło od palącego poczucia straty. Naprawdę nie mógł uwierzyć, że po raz kolejny okazał się takim idiotą. Jak mógł wierzyć, że Potter chciał czegoś więcej? 
- Mój błąd - parsknął, a jego szare oczy pochłonął lód. - Miłej zabawy. 
Czuł, że to koniec. 
Odwrócił się i aportował. 

*** 

Seamus zamknął drzwi i spojrzał na przyjaciela. Harry wpatrywał się w drewno niewidzącym wzrokiem, a z jego twarzy można było czytać jak z otwartej księgi. Wyglądał na zranionego i patrzenie na niego w tym stanie niemal bolało. 
- Dlaczego to zrobiłeś? - mruknął, już po chwili czując na sobie materiał koszulki, która niespodziewanie zniknęła, gdy otwierał drzwi. Na szczęście był dobrym aktorem. I teraz przynajmniej rozumiał, co się stało. 
- Tak będzie lepiej. - Harry nie brzmiał na przekonanego, ale odwrócił się i odszedł, dając mu sygnał, że rozmowa jest już skończona. 
Finnigan nie zamierzał się tak łatwo poddać. Ruszył za nim akurat w chwili, gdy koszulka Pottera zmaterializowała się na jego ciele. Bardzo ładnym ciele, trzeba zaznaczyć, ale przez lata ich znajomości przyzwyczaił się już do jego zniewalającego wyglądu. Poza tym miał Daniela. 
- Mamy do pogadania, Potter - oznajmił, zakładając ramiona na piersi. - I tym razem nie wykpisz się tak łatwo. 

*** 

- Kurwa! - krzyknął, czując jak złość wypełnia całe jego ciało. - Kurwa! 
Nie pamiętał, jak znalazł się w zamku. Wiedział tylko, że aportował się pod bramę Hogwartu, a resztę drogi pamiętał jak przez mgłę. Wściekłość i poczucie zdrady wypełniało go od stóp do głów i wiedział, że w tym momencie był w stanie nawet zabić. 
Dopiero po chwili zauważył butelkę, którą wciąż ściskał w dłoni. Jego twarz wykrzywiła się w furii, a on zamachnął się i rzucił nią o drzwi, czując pewną satysfakcję, gdy usłyszał dźwięk tłuczonego szkła, a następnie ujrzał ciemną, niezbyt przyjemnie wyglądającą plamę. Satysfakcja ta nie trwała jednak długo i już po chwili nie był w stanie kontrolować samego siebie. Wszystko w jego komnatach, poczynając od foteli, a kończąc na butelkach z Ognistą zostało zniszczone. 
Draco rzucał zaklęcie za zaklęciem, wyobrażając sobie, że każda z tych rzeczy zamienia się w pieprzonego Pottera, który zabawił się nim, a później śmiał umówić się z Finniganem...! 
Nawet nie zauważył, kiedy z jego oczu zaczęły płynąć łzy. Dopiero po kilku minutach zorientował się, że czuje wilgoć na twarzy i z zaskoczenia aż opuścił różdżkę gotową do rzucenia kolejnego zaklęcia. 
Dużo czasu minęło od kiedy ostatni raz płakał i ta nagła zmiana, te kilka łez sprawiło, że całkowicie opadł z sił. Usiadł na podłodze, opierając się o niezniszczoną część fotela i schował twarz w dłoniach. Ból, który odczuwał w tym momencie był porównywalny z tym, który czuł pięć lat temu, gdy widział jak Czarny Pan celuje różdżką w Harry'ego. Później podobnie czuł się w Azkabanie, gdy dowiedział się, że Gryfon próbował popełnić samobójstwo. 
Zastanawiał się, czy był to jakiś rodzaj zemsty za wszystko, co Potter przez niego wycierpiał. To nawet miałoby sens. Dobrze wiedział, że gdyby jemu ktoś sprawił tyle bólu, pragnąłby się zemścić. Potter miał jednak okazję podczas jego rozprawy i jej nie wykorzystał. Czy teraz uznał, że się pomylił i czas wymierzyć sprawiedliwość? Malfoyowi ciężko było w to uwierzyć. 
Pamiętał każdą chwilę, którą razem spędzili, odkąd wrócił do Anglii. Byli przyjaciółmi, czuł to. W takim razie o co chodziło? Ta noc, to był tylko błąd? Potter tego żałował? 
Miał już mętlik w głowie. 
Otarł mokre policzki, kpiąc ze swojej głupoty, a następnie rozejrzał się po zniszczonym salonie. Uspokoił się już na tyle, by zrozumieć, że jego zachowanie było zdecydowanie zbyt emocjonalne jak na niego i powinien posprzątać ślady swojego wybuchu, ale w tym momencie miał to gdzieś. Przeszedł nad spalonym podręcznikiem do numerologii i wszedł do sypialni. Wyglądała tak jak ją zostawił dzień wcześniej i ta myśl przywołała jeszcze więcej wspomnień. Potrząsnął głową, starając się je odgonić. 
Nie zamierzał się krygować i ułożył się na łóżku w ubraniach. Długo rozmyślał nad całą sytuacją, aż w końcu popadł w swego rodzaju letarg, z którego wybudził się kilka godzin później, słysząc dzwonek do drzwi. Mozolnie uniósł się do siadu, a na jego usta wypłynął ironiczny uśmieszek. Już wiedział, kogo spotka po drugiej stronie.

7 komentarzy:

  1. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham! ♥ :D
    ~Merkury

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest takie świetne ♡ Szkoda mi Draco, eh :( A Harry po prostu nie wie co powinien zrobić i wymyśla jakieś, hmm, trochę głupie rozwiazania. Powinni pogadać, a nie on się wymiguje, znowu.. :/ A kto to do niego przyszedł? :o Pozdrawiam i weny życzę :D
    ~LiquidLuck~

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chcę nowy rozdział i to już ( tupię nogą jak małe dziecko) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na Twojego bloga natrafiłam wczoraj i na jednym oddechu przeczytałam wszystkie rozdziały. Nawet nie wiem, co powiedzieć. Pierwszy raz od dawna natrafiłam na opowiadanie, które pochłonęło mnie do reszty i jestem Ci bardzo wdzięczna. *-* to jest przecudowne. Mam ogromną ochotę napisać Ci swoje przemyślenia na temat każdego rozdziału, ale nie wiem ile miejsca by mi to zajęło, nie mówiąc juź o tym, że zapewne nie będzie Ci się chciało tego czytać.
    No nic. Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się już niedługo i wiedz, że zyskałaś (kolejną) wierną czytelniczkę.
    P.S. nie bierz tego za groźbę :) ale pospiesz się. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Owego bloga poleciła mi koleżanka, która poczęła się zachwycać nim przy mnie na każdym kroku, więc zwyczajnie nie mogłam nie przeczytać. Nie zawiodłam się fakt faktem, ale rozdziały mogłyby trochę szybciej się pojawiać. Z powodu nieszczęsnego oczekiwania zwykle nie biorę się za niedokończone pracę, a dla Ciebie zrobiłam wyjątek, więc obarczam Cię odpowiedzialnością za to.
    Nie mogę się doczekać, aż wyjaśni się wszystko związane z Potterem i nie wiedzieć czemu, wcale nie szkoda mi Malfoya, nic się nie stanie jak trochę pocierpi. Harry zapewne ma swoje powody.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    co Harry to zrobił po to aby rozstać się Draco... a Draco jest zrozpaczony...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. BCLC. Gaming Commission to launch new casino - KTNH
    The 경주 출장안마 Gaming 충청북도 출장마사지 Commission will 과천 출장마사지 provide details on the creation and 순천 출장마사지 ownership of a new casino operator, to the public. The regulator 제주도 출장마사지 will

    OdpowiedzUsuń