wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 10

Dziękuję wszystkim za te cudowne komentarze! ;)
Muszę szczerze przyznać, że ten rozdział pisało mi się bardzo ciężko, ponieważ zupełnie nie miałam do niego serca i jak zwykle wszystko pozostawiłam na ostatnią chwilę. Dlatego mam nadzieję, że wybaczycie mi jego słabą jakość. Postaram się, aby z następnym było lepiej. A żeby tego było mało, coś mi się blogspot pieprzy ;/

______________________________________________________________________________

Następnego dnia Harry został obudzony przez Neville'a, chłopak zaplątał się we własne spodnie i upadł na podłogę, zahaczając o szafkę nocną, która przesunęła się, wydając skrzypiący dźwięk.
- Auć - syknął i potarł bolące kolano. Spojrzał przepraszająco na budzącego się bruneta, który otworzył powoli oczy i rozejrzał się po komnacie.
- Och... Neville... - mruknął i przeciągnął się z cichym stęknięciem - Która godzina?
- Wpół do ósmej - wstał i naciągnął spodnie - Idziesz na śniadanie?
- Um... jasne. Daj mi dziesięć minut. - podniósł się z łóżka i ruszył do łazienki, nie czekając na odpowiedź chłopaka. Był pewien, że ten zaczeka. Pięć minut później stał już przy szafie i wybierał sobie koszulkę. Kątem oka zerknął na puste łóżko jednego ze współlokatorów.
- A gdzie Dean? - zapytał, wyciągając w końcu czarną bluzkę z krótkim rękawem i nadrukiem Metallici.
- Pewnie z Ginny. - odburknął chłopak i zarzucił na siebie swoją szatę. Zielonooki uniósł jedną z brwi i spojrzał z zainteresowaniem na chłopaka.
- Z Ginny?
- Nie wiedziałeś? - wybuchnął gorzkim śmiechem - Chodzą ze sobą.
- Serio?! - na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie. Nie miał o tym pojęcia.
- Ech... w jakim ty świecie żyjesz, Harry... - ku zaskoczeniu Longbottoma, brunet zarumienił się.
- Eee... - mruknął, myśląc gorączkowo - ...więc ona ci się podoba?
- C-co? - Neville spojrzał na niego z przerażeniem i zaczął energicznie wymachiwać rękoma. Jego twarz była purpurowa. - Oczywiście, ż-że nie!
Harry pokręcił głową i nie skomentował jego zachowania, ewidentnie nie chcąc zawstydzać go jeszcze bardziej. Naciągnął czarne, obcisłe spodnie i zapytał:
- Dlaczego spotykają się tak wcześnie? Odkąd pamiętam, Dean nigdy nie był rannym ptaszkiem.
Gryfon wzruszył ramionami.
- Ron nie pozwala im się spotykać.
Zielonooki spojrzał z zainteresowaniem na chłopaka i wskazał mu drzwi, jednocześnie pytając:
- Czemu?
Neville skinął głową i ruszył za nim, schodząc po schodach. Weszli do Pokoju Wspólnego, w którym panowało lekkie zamieszanie, więc powstrzymał się przed odpowiedzią, dopóki nie przekroczyli wejścia zasłoniętego przez obraz Grubej Damy.
- Od początku roku miał do niego problem, bo jest po twojej stronie. A gdy zaczął chodzić z Ginny...
- Och - nie wiedział, że jego koledzy mają takie problemy. W dodatku, nie miał pojęcia, że mógł być powodem niektórych. Nagła świadomość tego wcale nie była przyjemnym uczuciem.
- Nie chciałem, żeby tak wyszło... - mruknął.
Chłopak spojrzał na niego uważnie i pokręcił głową.
- To nie twoja wina, Harry. To on jest ograniczony.
Ten skinął tylko głową, ale wiedział, że gdzieś w swojej podświadomości będzie się z tym męczył. Chcąc zmienić temat, spytał:
- A nie wiesz może, co stało się z Hermioną? Wczoraj, gdy wróciłem, widziałem jak płacze, ale gdy podszedłem, tylko się wściekła...
Czarnowłosy spojrzał na niego z zaskoczeniem.
- O tym też nie słyszałeś?! Przecież cały Hogwart aż huczy od plotek! - brunet spuścił wzrok, zawstydzony. Ostatnimi czasy w ogóle nie interesował się życiem publicznym, ponieważ wszystkie jego myśli zaprzątał Draco.
- Um... nie?
Gryfon wywrócił oczyma i zaczął:
- Wiesz, że Hermiona i Ron byli parą?
Skinął głową. Od samego początku wiedział, że to kiedyś nastąpi, a początek tego roku tylko utwierdził go w tym przekonaniu. Coś jednak mu nie pasowało.
- Czekaj, czekaj... jak to: byli?
- I właśnie w tym sęk, Harry. Byli. Okazało się, że Ron przespał się z Lavender po tym, jak pokłócił się z Herm.
Potter aż otworzył usta ze zdziwienia. To było... nieprawdopodobne. Zachowanie Weasley'a było dla niego zupełnie niezrozumiałe, ale może tylko dlatego, że już się nie przyjaźnili? Pokręcił głową.
- Nigdy bym nie pomyślał... - mruknął.
- Nie tylko ty. Granger była załamana, ale tak go przeklęła, że wylądował w Skrzydle Szpitalnym. - zachichotał, a po pewnym czasie Harry również się zaśmiał i tak szli korytarzami zamku, zaśmiewając się radośnie. Dlatego zielonooki omal się nie zakrztusił, gdy Neville wypalił:
- Jak ci się układa z Draco?
- Eee...
Kpiący uśmieszek na ustach chłopaka był jedyną odpowiedzią. Brunet szczerze stwierdził, że ten wyraz twarzy zupełnie do niego nie pasował.
- Nie jestem ślepy, Harry. Wystarczyło wam się troszkę bardziej przyjrzeć i było widać, jak na siebie patrzyliście.
- Och - był zaskoczony. Nie miał pojęcia, że jego fascynacja przystojnym Ślizgonem była aż tak bardzo widoczna. Zarumienił się. - My... nie jesteśmy razem... chyba.
Gryfon spojrzał na niego z niezrozumieniem, a jednocześnie rozbawieniem.
- To nie wiesz?
- Um... ciężko to wyjaśnić... - wymruczał, nienawidząc uczucia czerwienienia.
- Jesteście niemożliwi. Obaj. - pokręcił głową - I chyba nawet nie chce wiedzieć, jak to się stało, że z wrogów staliście się dla siebie... tym, czym dla siebie jesteście. - skończył koślawo i zamilkł. Tak naprawdę, Harry nawet nie wiedział, jak do tego doszło. To po prostu się stało, jakby było naturalną koleją rzeczy. Nie potrafił inaczej tego wyjaśnić.
- I... nie przeszkadza ci to? - zapytał niepewnie. W końcu Longbottom nie raz był wyśmiewany przez Malfoya i jego kolegów. Ten pokręcił głową i spojrzał na niego uważnie.
- Wierzę, że wiesz co robisz, Harry.
Brunet skinął głową. Razem weszli do Wielkiej Sali i zasiedli obok siebie, prawie przy samym końcu stołu. Zielonooki nie mógł się powstrzymać i rzucił spojrzeniem w stronę Ślizgonów, ale ku swojemu rozczarowaniu, nie ujrzał tam przystojnego blondyna.
Odwrócił wzrok i zlustrował nim stół Gryfonów, nie zauważając ani Weasley'a, ani Granger. Jedynie Lavender siedziała na swoim stałym miejscu, ale nie wydawała się być zainteresowana otoczeniem, skubiąc smętnie sałatkę. Możliwe, że było to spowodowane Ślizgonkami, które na czele z Pansy Parkinson, wykonywały dwuznaczne gesty w jej stronę.
- Biedna Lavender... - rudowłosa dziewczyna wcisnęła się pomiędzy dwóch, czarnowłosych Gryfonów, wywołując u nich ciche jęki bólu. Harry skrzywił się, czując ból żeber, gdzie trafił jeden z łokci Ginny i spojrzał na nią ze zdziwieniem, słysząc jej wypowiedź.
- Lav? A nie Granger? - powoli starał się przyzwyczajać do mówienia o swoich starych przyjaciołach po nazwisku. To pozwalało zachowywać większy dystans. Nie zawsze mu się to jednak udawało, ale liczyło się to, że się starał.
Gryfonka pokręciła głową.
- Nie... Hermiona stała się bardzo zgryźliwa ostatnio... - skrzywiła się lekko - Natomiast Lavender została wykorzystana. Mój kochany braciszek powiedział jej, że zerwał z Herm i że chciałby spróbować być z nią , bla bla bla...
- I ona uwierzyła? - otworzył szeroko oczy. Longbottom również wyglądał na zaskoczonego. Najwidoczniej nie miał o tym pojęcia.
- Jasne - prychnęła - Od dawna na niego leciała, więc od razu na to poszła.
Potter pokręcił głową. Dziewczyny były niemożliwe.
Ginny kontynuowała:
- A teraz wszyscy ją obwiniają, że zniszczyła związek Granger i nikt nie chce jej uwierzyć. - pokręciła głową - Nikt oprócz mnie i Parvati. Dobrze wiem, jak Ron zmienił się od początku tego roku. Jest zupełnie innym człowiekiem.
Wzięła półmisek z sałatką i nałożyła sobie pokaźną ilość.
- Um... ja też jej wierzę. Mogłabyś jej to później powiedzieć? - mruknął. Brown należała do osób, które go wyśmiewały, więc nie chciał ryzykować kolejnych nieprzyjemnych sytuacji. Niemniej jednak chciał, aby dziewczyna wiedziała że mimo wszystko jest po jej stronie.
- Jasne. - brązowooka uśmiechnęła się szeroko.
- A gdzie Seamus? - nagłe pytanie Neville'a zaskoczyło dziewczynę, która gwałtownie odwróciła się w stronę bruneta.
- Um... w dormitorium. Musiał skończyć jakiś esej. - odstawiła szklankę z sokiem dyniowym - E... skąd wiedziałeś, że spotykamy się rano? - chłopak wzruszył ramionami.
- To było raczej oczywiste.
Zapadła cisza. Harry błądził myślami, jedząc wolno swoje tosty, chociaż do pierwszej lekcji pozostało mu jeszcze około dziesięciu minut. Nagle coś mu się przypomniało! Z ledwością powstrzymał się od walnięcie otwartą dłonią w czoło. Przecież wczoraj był tak skupiony na Draco, że całkowicie zapomniał o Silverze, który jakimś cudem wydostał się z sali. Mgliście pamiętał, że w nocy już go nie widział. Tak samo rano. I nawet nie zostawił mu mleka w miseczce. Zamknął oczy i skupił swoje myśli, mając nadzieję, że jego działanie przyniosło oczekiwane skutki i kociak będzie miał co jeść. Podrapał się z tyłu głowy i z zażenowaniem spojrzał na swoich... przyjaciół.
- Um... widzieliście gdzieś Silvera? - zapytał. Czarnowłosy chłopak natychmiast pokręcił głową w geście zaprzeczenia, natomiast dziewczyna zawahała się.
- Wydaje mi się, że gdzieś mi wczoraj mignął... - mruknęła - Chyba widziałam go wieczorem w Pokoju Wspólnym, ale nie jestem pewna...
- Dzięki - wymruczał i uśmiechnął się z zakłopotaniem. Nie mógł uwierzyć, że zapomniał o tym rozkosznym kociaku. Czyżby Malfoy potrafił być aż tak absorbujący? Pokręcił głową. Nie mógł w to uwierzyć. Poza tym zastanawiał się, czemu Silver nie rzucił się na Draco, gdy ten zaczął flirtować z Harry'm, jak to miał w zwyczaju. To było podejrzane...
Zielonooki westchnął i wstał od stołu. Spojrzał na dwójkę Gryfonów, która rozmawiała o czymś cicho i powiedział:
- Ja lecę. Za chwilę mam zajęcia. - mrugnął do nich i odszedł. Odprowadziły go spojrzenia brązowych oczu.

***

Harry z rezygnacją spojrzał na swój telefon. Właśnie skończyła się ostatnia lekcja, którą było zielarstwo. Przesadzali jakąś nadzwyczaj ruchliwą roślinę, której nazwy nie mógł zapamiętać i teraz był cały w nawozie. Z niemrawą miną podszedł do wejścia do łazienki prefektów i upewniwszy się, że w pobliżu nie ma nikogo, wyszeptał hasło i wszedł do środka. Miał szczęście, że ostatnim razem udało mu się podsłuchać Weasley'a, który jak zwykle nie wykazywał się żadną ostrożnością i teraz mógł korzystać do woli. A raczej dopóki hasło znów nie pozostanie zmienione. Odkręcił kurki z ciepłą wodą, pachnącym płynem jaśminowym i bąbelkami. Rozebrał się, odrzucając brudne ubranie na podłogę i wszedł do rozkosznie ciepłej wody. Zamruczał z przyjemności i oparł się o jasnoniebieskie kafelki, odchylając głowę do tyłu. Nie trwało to jednak długo, ponieważ z jego gardła wydobyło się głośne westchnienie, a on podpłynął do miejsca, w pobliżu którego znajdowały się jego rzeczy. Wyciągnął swój telefon i zmrużył oczy, w końcu decydując się na uruchomienie urządzenia. Wczoraj został zmuszony do wyłączenia telefonu ze względu na nieznośną ilość połączeń i wiadomości od Alice, która koniecznie chciała dowiedzieć się, kim był chłopak, który przerwał ich rozmowę. Brunet jednak nie miał siły na takie rozmowy i po prostu się odciął. Wiedział jednak, że kiedyś musiało to nastąpić. Przeleciał przez listę połączeń, których było ponad dwadzieścia oraz pobieżnie przeczytał większość wiadomości, które były w podobnym stylu, a mianowicie: ,,Masz chłopaka?", ,,Kim on jest?", ,,Czemu nic nie mówiłeś?" itd.
Westchnął po raz kolejny i wybrał numer dziewczyny. Musiał wreszcie z nią porozmawiać. Nie minęła nawet chwila, a po drugiej stronie usłyszał wściekły głos przyjaciółki.
- Ty dupku! Jak śmiałeś wyłączyć telefon?! Tylko się spotkamy... tak ci tyłek skopie, że nawet ten twój chłoptaś go nie pozna! - krzyczała, co tak naprawdę nie robiło na nim żadnego wrażenia. Dziewczyna może i była niebezpieczna, ale na pewno nie dla niego.
- Skończyłaś? - zapytał ze znużeniem.
- Tak! - warknęła - A teraz mi wytłumacz, czemu nam nie powiedziałeś, że masz faceta!
- Nie mam - mruknął - To skomplikowane.
- To znaczy?
- To znaczy, że ja i Draco to ciężki temat i tak naprawdę nie wiem, co jest między nami... - odetchnął głęboko. Sam chciał znać odpowiedzi na wiele pytań.
- Ale... - zacięła się - ...chyba cię nie wykorzystuje, nie?
- Nie! - krzyknął. Nie miał pojęcia, czemu przyszło jej to do głowy. - Oczywiście, że nie.
- To dobrze. - mruknęła - Więc mam skołować dodatkowy bilet?
- Jakbyś mogła. Wszystko wskazuje na to, że on na serio chce tam iść. Ale na wszelki wypadek jeszcze się zapytam. - odpowiedział.
- Ok. Uciekam, bo mam randkę. Trzymaj się, Harry.
- Jasne. Powodzenia. Na razie.
Chłopak odłożył telefon, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Miał szczęście, że posiadał taką przyjaciółkę.

***

Harry wytarł się puszystym ręcznikiem i skupił swoje myśli, a tuż przed nim pojawił się nowy komplet ubrań. Założył czarne spodnie i luźną, ciemnozieloną bluzę. Pozbył się jeszcze swoich brudnych rzeczy i ruszył w stronę wyjścia. Sięgnął do klamki, ale zanim zdążył jej dotknąć, drzwi otworzyły się i w progu stanął nikt inny, jak sam Draco Malfoy. Był ubrany w jasne, lniane spodnie i białą koszulę, która była rozpięta, przez co Harry miał idealny widok na ładny tors chłopaka. Lekko zmieszany, odwrócił wzrok i zaczął z zapałem kontemplować niebieskie kafelki, jakimi była wyłożona łazienka. Poczuł palce na swojej brodzie, które złapały ją w silnym uścisku, chcąc, aby Harry spojrzał w jego szare tęczówki. Uniósł powoli wzrok i poczerwieniał.
- Hej... - mruknął.
- Witaj Harry. - ten aż drgnął, słysząc swoje imię wypowiadane przez blondyna. To było... zaskakujące.
- Nieładnie tak wkradać się do łazienki prefektów... - zamruczał i przejechał palcami po jego policzku. Harry prychnął cicho.
- Wykorzystałem tylko swoją wiedzę. - powiedział, a po chwili zastanowienia dodał:
- Na pewno chcesz iść na ten koncert?
Wzrok Ślizgona stał się twardszy.
- Zdecydowanie.
Brunet wzruszył ramionami.
- Skoro chcesz... Napiszę Alice, żeby załatwiła bilet. - mruknął - A teraz nie będę ci już przeszkadzał... muszę znaleźć Silvera. - chciał wyminąć chłopaka, ale ten złapał go za ramiona i przyciągnął do siebie. Zbliżył swoją twarz do jego i złożył delikatny pocałunek na jego brzoskwiniowym policzku.
- Do zobaczenia, Harry.

***

Czarnowłosy chłopak wszedł do Pokoju Wspólnego i od razu ruszył w stronę dormitorium chłopców. Jego policzek wciąż palił żywym ogniem, a na ustach widniał bezwiedny uśmiech. Obrzucił szybkim spojrzeniem osoby znajdujące się wewnątrz pomieszczenia i natrafił na Lavender, która posłała w jego stronę delikatny, niepewny uśmiech. Odwzajemnił go.
Wszedł po schodach i otworzył drzwi od sypialni. Pierwszym, co zwróciło jego uwagę to biały kociak, siedzący na łóżku. Miska była pusta. Gdy Harry wszedł do środka, Silver uniósł swój malutki łepek, ale widząc swojego właściciela, prychnął i odwrócił się ostentacyjnie.
Brunet westchnął. Wyglądało na to, że kociak był na niego obrażony i nic nie wskazywało, aby coś miało się zmienić w najbliższym czasie. Napełnił jego miskę świeżym mlekiem i ruszył pod prysznic. Nie potrafił przejmować się humorami swojego małego przyjaciela. Był zadowolony z dzisiejszego dnia, a w szczególności ze spotkania z przystojnym blondynem. A ten pocałunek w policzek był po prostu... uroczy. I zaskakująco miły.

***

Harry z zadowoleniem stwierdził, że był sam w dormitorium. Podszedł do szafy i wyciągnął wcześniej naszykowane przez siebie ubranie. Były tam czarne, obcisłe rurki, długa, czarna koszulka na ramiączkach z nadrukiem Metallici oraz glany. Szybko się w to przebrał i założył jeszcze na nadgarstki parę rzemyków i pieszczochę. Przeszedł do łazienki i z zadowoleniem spojrzał w lustro. Wyglądał całkiem nieźle. Wyciągnął jeszcze czarną kredkę, którą podkreślił swoje szmaragdowe oczy i zacmokał. Miał nadzieję, że spodoba się Draco. Zarumienił się lekko na tę myśl, co sprawiło, że wyglądał jeszcze lepiej. Wrócił do sypialni i podszedł do kufra, z którego wyciągnął pelerynę niewidkę i mapę. Zarzucił na siebie płaszcz i opuścił dormitorium. Miał nadzieję, że na korytarzach nie natknie się na Snape'a, choć tak naprawdę było to raczej niemożliwe, ponieważ ten większość czasu spędzał w swojej pracowni oraz prywatnej bibliotece. Przeszedł pośpiesznie przez Pokój Wspólny, nie zwracając zbytniej uwagi na nagłe poruszenie, które zapewne było spowodowane kolejną kłótnią Granger i Lavender. Przez ostatni tydzień, brązowowłosa ciągle naskakiwała na tą drugą, co prowadziło do ciągłych awantur, a nawet pojedynków. Gryfon nie chciał się wtrącać, ale czasami nie mógł patrzeć na łzy drugiej dziewczyny i wtedy się udzielał, co zazwyczaj komplikowało sprawę jeszcze bardziej.
Przemknął kolejnym korytarzem i z zadowoleniem stwierdził, że tylko kilka kroków dzieli go od przejścia do Miodowego Królestwa. Miał nadzieję, że Draco już tam na niego czekał. Wczoraj dokładnie wytłumaczył mu, co ma zrobić, więc był dobrej myśli. Rozejrzał się jeszcze i upewniwszy się, że nikogo nie ma, wszedł do wąskiego przejścia. Mruknął Lumos i od razu zauważył szarookiego blondyna, stojącego niedaleko. Zlustrował go wzrokiem i... wybuchnął śmiechem. Nie mógł się powstrzymać, widząc chłopaka, który wybierał się na koncert rockowy w lnianych spodniach i koszuli! Podczas, gdy on zwijał się ze śmiechu, Ślizgon zmrużył oczy, jego rysy twarzy wyostrzyły się, a dłonie zacisnęły w pięści.
- Skończyłeś? - wysyczał.
- T-tak... - wyjąkał i otarł łzy z kącików oczu. Malfoy był niemożliwy! - C-chyba nie sądzisz, że pójdziesz na koncert ubrany jak jakiś pieprzony arystokrata?
Ten prychnął w odpowiedzi i spojrzał na niego lekceważąco.
- A twoim zdaniem niby jak powinienem wyglądać?
- O tak - Gryfon machnął dłonią, a dotychczasowe ubranie blondyna zamieniło się na ciemne, obcisłe jeansy, czarną koszulkę Metallici, trampki oraz rzemyki na nadgarstku. Całe szczęście, że włosy chłopaka nie były przygładzone, a miękko opadały na skronie i kark. - Od razu lepiej.
- Chyba sobie kpisz. - sarknął i spojrzał na niego morderczo, ale to nie zrobiło na nim żadnego wrażenia.
- Idziesz tak, albo wcale. - prychnął. Ślizgon zacisnął zęby, ale skinął sztywno głową. Nie miał wyjścia. Nie mógł pozwolić, aby Potter spotkał się z jakimś tam Philem!
Całą drogę prowadzącą do sklepu ze słodkościami przebyli w ciszy. Harry uniósł klapę w podłodze i wyszedł powoli, trzymając różdżkę przed sobą. W piwnicy było cicho i ciemno, więc szybko przeszli na górę, gdzie również nikogo nie było. Chłopak machnął ręką i zamek kliknął, a drzwi wejściowe stanęły otworem. Brunet szybko wyjrzał, czy nikogo nie ma w pobliżu i wyszedł w pośpiechu, ciągnąc za sobą Malfoya. Objął go w pasie i nim ten zdążył coś powiedzieć, zniknęli.

________________
Następny rozdział: 08.07

13 komentarzy:

  1. Początek jest nieco chaotyczny, nie powiem. Albo ja się dopiero obudziłam. Ale dalej jest już tylko lepiej. Jakbyś się rozkręcała. Mi osobiście bardzo miło się czytało, a szczególnie z rana, jak wszyscy są obrażeni na mnie z nie wiadomo jakiego powodu.
    Znów udało ci się skutecznie poprawić mi humor. Aż mnie skręca na samą myśl, że muszę czekać kolejny tydzień na nową cześć.
    Tak z innej beczki, wesołych wakacji! W sumie to jeszcze dwa dni, ale pewnie miną jak woda. Mam nadzieję, że wena dopiszę i nie będziesz się tak męczyć, jak to mówisz, pisząc rozdział.
    Pozdrawiam i życzę całego wiadra weny.
    Trill J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać konfrontacij DRACO Z Pilem nie spodzewałam się,że Newil jest taki domyślny lubię jak Draco jest taki dla Herrego cieszę się,że w tym rozdzale była Alice pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładnie piszesz. Kiedy weszłam tutaj, myślałam,że historia będzie nieco kulawa, ale jest ciekawa i wciągająca. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej nie mogę się doczekać tego, co będzie. Harry jest tutaj sobą, innym sobą. Osobą, która zaznała cierpienie i czasami aż łezka w oku mi się kręciła. Gratuluję pomysłów. Interesuje mnie związek Draco i Harry'ego. Czy między nimi coś zajdzie i w ogóle. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio mam problem z komentowaniem, bo moje komentarze nie zawsze pojawiają się na blogu.
    Twojego bloga znalazłam niedawno i jestem zachycona. Znów do łask wróciła do mnie para Draco and Harry :)
    Świetne opowiadanie, mam nadzieje że nowy rozdział pojawi się już niedługo.
    Zastanawiam się wciąż, co będzie dalej i jak przebiegnie spotkanie dwóch rywali o serce Harrego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Buahahaha! Zajebiscie ze wstawilas cos nowegobl :P nie jest najlepsze ale na pewno nie jest źle xd wyczulam w harrym trochę wiecej meskosci i jestem zachwycona :D powodzenia zycze z kolejnymi rozdzialami :) - N.Tinuviel

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, ostatnio znalazłam twojego bloga i stwierdzam, że świetnie piszesz. Nie mogę się doczekać konfrontacji Draco z Philem. Jestem ciekawa dalszej części i z niecierpliwością oczekuję na kolejny rozdział. Czy mi się wydaje, czy Draco jest animagiem???
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
    ucieczka-od-smierci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo, choć wciąż wychodzę z założenia, że w porównaniu z niektórymi naprawdę mało umiem i piszę przeciętnie ;p
      Twojego bloga znalazłam już wcześniej, ale wolę poczekać na więcej rozdziałów i dopiero zabrać się za czytanie, a zrobię to na pewno, bo zawsze ciekawią mnie historie z Harry'm i nowymi postaciami ;)

      Usuń
  7. Fabuła jak zwykle wciąga... chcieć wiedzieć więcej i czytać więcej!! I ja bardzo chciałabym zobaczyć konfrontacje Draco i Philem ciekawe jak to opiszesz; o domyślny Longboton

    OdpowiedzUsuń
  8. koncert rock'owy i lniane spodnie?! Oj Draco, Draco... Dzięki Bogu Harry go ogarnął xD Ja również jestem ciekawa konfrontacji chłopaków... Czuję że to nie będzie przyjemna rozmowa... Draco jest jak zawsze pewny siebie, no bo przecież nic mi może mu stanąć na drodze do zdobycia Harry'ego... Martwi mnie ten śmierciożerca który pojawił się w Jednym z wcześniejszych rozdziałów... Mam tylko nadzieję w to nie Draco nim jest... Jeżeli chodzi o Ron'a i Herm to robi mi się niedobrze jak o nich pomyślę... Jak można tak po prostu skreślić wieloletniego przyjaciela tylko dlatego że okazał się gejem?! Rozumiem że w czarodziejskim świecie się tego nie toleruje, no ale do jasnej cholery, Bez przesady!!! Wybacz, poniosło mnie... Historia sama w sobie bardzo mi się podoba ;) podoba mi się również twój styl pisania, jest lekki i przyjemny :) zyskałaś nową, wierną fankę ;) Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    och to spotkanie Harrego i Draco w łazience świetnie wyszło... naprawdę mi jest smutno jak wszyscy tak traktują Harrego, w zasadzie czemu Harry nie jest prefektrm..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż za niefart, że Draco wcześniej nie wszedł do łazienki xD Ciekawe jakby Harry zareagował?
    Chciałabym zobaczyć minę Draco, gdy dostrzegł swoje nowe ciuchy :D
    Harry jest niedomyślny, gdy chodzi o jego kota.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    wspaniały rozdział, to spotkanie Harrego i Draco w łazience bardzo dobrze wyszło... naprawdę bardzo mi jest smutno jak wszyscy tak traktują Harrego, w zasadzie czemu Harry nie jest prefektem?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej,
    cudnie, spotkanie Harrego i Draco w łazience rewelacyjnie wyszło... smutno mi jak tak wszyscy traktują Harrego... zastanawia mnie kwestia czemu Harry nie został prefektem?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń