sobota, 20 września 2014

Rozdział 18

Kochani, bardzo dziękuję za komentarze i kliknięcia <3
Śmierć Phila nie była łatwa nawet dla mnie, ponieważ polubiłam go, był takim moim bohaterem. Jednakże to musiało nastąpić, ponieważ ja w swojej wizji przyszłości po prostu go nie widziałam ;c
Poza tym to był mój zabieg taktyczny, jeszcze zobaczycie.
Co do Deana to... także zobaczycie xDD
a tak trochę nie na temat: Polska mistrzem świata! Kibicujmy im dzisiaj, kochani! <3
Pozdrawiam ;)

___________________________________________________________________________

Następne kilka godzin były dla Harry'ego całkowicie niejasne, niczym zamazane wspomnienia, jak przy użyciu zaklęcia Obliviate. Pamiętał jedynie kojący głos Draco i jego ramiona, które trzymały go mocno, dając opiekę i bezpieczeństwo. Gdy obudził się jakieś trzy godziny później, a do jego otępiałego umysłu nie dotarły jeszcze wcześniejsze wydarzenia, przez kilka chwil czuł się szczęśliwy. Leżał wtulony w pierś blondyna, czując miarowe bicie jego serca. Było mu dobrze. Nawet zdobył się na delikatny uśmiech. A potem napłynęło zrozumienie.
Zerwał się z łóżka, rozglądając się po pomieszczeniu. Łzy napłynęły do jego zmęczonych oczu, wywołując nieprzyjemne pieczenie.
Phil nie żył.
Ta myśl uderzyła w niego z taką siłą, że zachwiał się i musiał podtrzymać ramy łóżka, aby nie upaść. Jeszcze nie tak dawno widział się z nim w barze, rozmawiając o swojej relacji z Malfoyem, a dziś dowiedział się, że miał wypadek. I w tej właśnie chwili Potter po raz pierwszy zdał sobie sprawę, że to wcale nie musiał być wypadek. Zadrżał, automatycznie kierując swój wzrok na leżącego w łóżku chłopaka.
On jest jednym z nich - pomyślał. Do jego umysłu napłynęły dziwne, niepokojące myśli, których od razu się pozbył. Nawet nie wiedział dlaczego o tym pomyślał. Może Draco nie lubił Phila, ale z pewnością nie miał nic wspólnego z jego śmiercią. Co innego prawdziwi Śmierciożercy. Harry wiedział, że nigdy nie wybaczyłby sobie, gdyby on sam przyczynił się do śmierci swojego najlepszego przyjaciela.
To nie byłaby twoja wina. - Znów usłyszał ten uporczywy głosik. - To przez niego Phil dowiedział się prawdy.
Wzrok Harry'ego spoczął na śpiącym blondynie.
Nie... - Pokręcił głową. - Nie mogę tak myśleć.
Niestety, na to było już za późno. Ziarenko niepewności zostało zasiane i już wiedział, że w tej chwili najlepsze co może zrobić to opuścić pomieszczenie. Gdyby Draco się obudził... mogłoby zrobić się nieprzyjemnie, a tego nie chciał. W końcu to właśnie Ślizgon był przy nim i go pocieszał.
Wytarł szybko oczy i rozejrzał się, szukając swojego telefonu. Ten leżał pod fotelem, więc wyjął go i schował do kieszeni. Musiał zadzwonić później do Alice, żeby dowiedzieć się, kiedy odbędzie się pogrzeb.
Pogrzeb... Zacisnął zęby, żeby po raz kolejny się nie rozkleić. Nie mógł pozwolić sobie na słabość. Musiał być silny, żeby móc pokonać Voldemorta. Bo... jeśli to on stał za śmiercią Phila... musiał się zemścić!
Bardzo cicho, starając się nie obudzić śpiącego chłopaka, opuścił pomieszczenie. Przez chwilę stał na korytarzu, zastanawiając się do kogo mógłby się teraz udać. Tak naprawdę nie chciał wracać do wieży Gryfonów. Rozejrzał się i dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jest środek nocy. Zadrżał. W jednej chwili zrozumiał, gdzie powinien się udać. Potrzebował wsparcia.
Powoli schodził po schodach, a jego myśli krążyły wokół wspomnień związanych ze starszym chłopakiem. Znali się jedynie  trzy miesiące, ale... łączyła ich ogromna więź. Potter zagryzł wargę. Miał wrażenie, że znajomość z nim przynosi jedynie śmierć...

***

Dean nie mógł zasnąć. Przekręcał się z boku na bok, a jego wzrok wciąż zatrzymywał się na pustym łóżku Pottera. Nie wiedział dlaczego, ale nie mógł znieść myśli, że Harry może teraz... kochać się z Malfoyem. Przecież jeszcze tydzień temu był świadkiem ich kłótni! Jak tak szybko mogli dojść do porozumienia?!
I to jeszcze jakiego... - pomyślał i prychnął.
Już zbierał się do kolejnej zmiany miejsca, mając nadzieję, że to pomoże mu zasnąć, gdy do jego wrażliwych uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi. Siłą woli powstrzymał się od zerwania się z łóżka i... sam nie wiedział, co tak naprawdę chciał zrobić, ale jednego był pewien - to z pewnością miało coś wspólnego z Harrym. Ostatnio całe jego życie krążyło wokół niego. To było niepokojące.
- Harry? - szepnął, gdy zauważył ruch przy łóżku Pottera.
- Dean? - Głos chłopaka był dziwnie zachrypnięty. - Nie śpisz?
- Nie mogłem zasnąć.
- Rozumiem.
Na chwilę zapadła cisza. Brunet krzątał się przez moment, by w końcu położyć się na miękkim posłaniu. Dean natomiast leżał i... nim zdążył pomyśleć, wypalił:
- Wróciłeś od Malfoya?
- Um... yhym.
Thomas poczuł coś niepokojącego. Głos chłopaka wydał mu się dziwnie przytłumiony i Dean nie mógł przejść obok tego obojętnie. Powoli wstał i podszedł do drugiego łóżka.
- Co się dzieje, Harry? Czy on... - przełknął ślinę - ...zrobił ci coś?
Ten powoli odwrócił się w jego stronę. Było ciemno i chłopak mógł tylko ujrzeć kontur głowy Pottera, którą ten kręcił w geście zaprzeczenia. Odetchnął.
- Więc... co się stało?
Minęło parę minut nim Harry zdecydował się odezwać.
- Mój p-przyjaciel... o-on... miał wypadek i n-nie ż-żyje... - wyjąkał, czując gorące łzy spływające po brzoskwiniowych policzkach. Powoli i trochę niepewnie odszukał rękę Deana i ścisnął ją. Ten oddał uścisk. Był zszokowany wyznaniem Pottera i... poczuł jakieś dziwne ciepło, gdy chłopak złapał go za dłoń.
- Przykro mi... - wydukał, czując się jak ostatni idiota. Nie miał pojęcia, co mógł powiedzieć. Chciał jednak jakoś pomóc brunetowi. W końcu, czując ciepło wypływające na policzki, puścił dłoń chłopaka i nie zważając na jego zaskoczenie, obszedł łóżko i wpakował się na drugą połowę.
- C-co ty robisz?! - Harry w ostatniej chwili powstrzymał się od krzyku.
- Cii... po prostu poleżymy trochę razem. - Delikatnie przyciągnął go do siebie i ułożył jego głowę na swojej piersi. Nie wiedział czemu to robił, ale... to nie było nieprzyjemne uczucie. Brunet zaciskał dłonie na górnej części jego pidżamy, mocząc ją swoimi łzami, a on powoli głaskał go po plecach. Leżeli tak jakieś dziesięć minut, zanim Dean zdecydował się na przerwanie tej przyjemnej ciszy.
- Wiesz, Harry... - zaczął - ...rozumiem, że cierpisz i będziesz cierpiał jeszcze długi czas, ale myślę... sądzę, że twój przyjaciel chciałby, abyś był szczęśliwy i cieszył się życiem.
W odpowiedzi otrzymał ciche prychnięcie.
- A co ty możesz o tym wiedzieć?
- Może nie wiem zbyt wiele i w tej chwili brzmię dosyć patetycznie, ale zastanów się: czy nie tego by właśnie chciał?
- Może... - Pociągnął nosem. - Ale jeśli nie będę płakał i zadręczał się myśleniem o tym... czy to nie będzie tak, jakbym go obrażał?
- Nie... - Pokręcił głową. - Poza tym... dlaczego miałbyś się tym zadręczać?
- Bo... - zawahał się - ...możliwe, że to ja byłem tym, który doprowadził do jego śmierci.

***

Była sobota i większość Gryfonów wciąż spała w swoich łóżkach, odsypiając pracowity tydzień, ale Neville się do nich nie zaliczał. Od pół godziny kręcił się w swoim łóżku, starając się zasnąć chociaż jeszcze na chwilkę, ale bez skutków. Westchnął z irytacją i chcąc nie chcąc, postanowił wstać i udać się na wczesne sobotnie śniadanie. Odsunął kotary i przeciągnął się, wydając bliżej niezidentyfikowany dźwięk. Jego wzrok padł na łóżko Deana, które okazało się puste. Zwiesił ramiona, dobrze wiedząc, że ten znów był na porannej randce z Ginny. Świadomość tego była bolesna, choć Longbottom zdążył się już przyzwyczaić do tego uczucia. Po prostu musiało do niego dotrzeć, że Ginny Weasley nigdy nie spojrzy na niego w ten sposób. Już w gorszym nastroju, odwrócił się i zastygł w bezruchu. Spodziewał się wiele, gdy spoglądał na łóżko Harry'ego. Zazwyczaj w jego umyśle pojawiała się myśl, że kiedyś może tam znaleźć swojego przyjaciela wraz z Draconem Malfoyem. To nie byłoby jednak tak złe, jak to co widział teraz. Nigdy nie spodziewał się ujrzeć Deana Thomasa w łóżku z innym chłopakiem. Co prawda obaj byli ubrani, a przynajmniej tak mu się wydawało, patrząc na ich niektóre części ciała wystające spod kołdry, ale fakt był faktem - obaj spali w jednym łóżku, wtuleni w siebie jak para zakochanych.
Nagle w jego głowie pojawiła się myśl, że Ginny musiała teraz czekać na swojego chłopaka. Nawet nie chciał wiedzieć, co najmłodsza Weasley zrobiłaby tej dwójce, gdyby się o tym dowiedziała. Gdzieś w umyśle majaczyła myśl, że dziewczyna może zerwałaby z Thomasem, gdyby to zobaczyła, ale Neville nie był taki i potrafił pokonać niebezpieczne pragnienia. Poza tym żal byłoby mu Harry'ego. W końcu, decydując się na coś, chrząknął głośno, mając nadzieję, że to ich obudzi. W sumie... ich miny mogły być nawet ciekawym widokiem...

***

Harry pokręcił się trochę, wtulając twarz w coś ciepłego i przyjemnie pachnącego. Było mu gorąco, błogo i ani myślał teraz wstawać. Niestety do jego uszu dobiegał jakiś irytujący dźwięk, który z każdą chwilą przybliżał go coraz bardziej do pobudki i okrutnej rzeczywistości. W końcu westchnął, dając za wygraną i wciąż nieświadom wydarzeń poprzedniego dnia, uchylił powieki. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to... ciało. A dokładniej szyja, w którą wtulał swoją twarz. Otworzył szerzej oczy, porażony tym widokiem. Co on wczoraj robił?!
A potem napłynęło zrozumienie.
Odetchnął głęboko, będąc już pewnym z kim znalazł się w łóżku. - Dean? - mruknął i dźgnął chłopaka w żebra. Wciąż nie zorientował się, że są obserwowani.
- Hm...? - Thomas otworzył powoli oczy, by następnie uchylić usta w wyrazie kompletnego zaskoczenia. - Harry?! Co ty robisz w moim łóżku?!
Brunet uniósł jedną brew, delikatnie rozbawiony zachowaniem Gryfona.
- W twoim...?
Dean nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ obaj usłyszeli głośny śmiech dobiegający z wnętrza pokoju. Spojrzeli w tamtym kierunku i ujrzeli Neville'a, który zwijał się ze śmiechu.
- Ale mieliście miny... - wysapał i po raz kolejny parsknął śmiechem. Thomas poczuł, jak na jego poliki wypływa zdradziecka czerwień. Był zażenowany!
- Przestań! - warknął. - To nie jest zabawne!
Wstał szybko z łóżka i niemal biegiem wpadł do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi. Gryfoni odprowadzili go wzrokiem.
- Chyba się zdenerwował... - mruknął Potter i sam zaczął się zbierać. Wiedział, że chłopak musiał poczuć się dziwnie. W końcu spał w jednym łóżku z gejem... Harry nawet nie chciał wiedzieć, co ten sobie o nim pomyślał.
- Yhym - potwierdził. - A tak w ogóle... Co robiliście razem w łóżku?
Harry przypomniał sobie ich nocną rozmowę. Powiedział wtedy Thomasowi niemal wszystko o wydarzeniach w zniszczonym, starym barze, nie wspominając jedynie o zaklęciu, którego użył Draco. Długo dyskutowali na ten temat i zielonooki musiał przyznać, że ta rozmowa naprawdę mu pomogła i podniosła go na duchu. A później po prostu zasnęli z wyczerpania.
- To był przypadek - powiedział tylko i pogłaskał Silvera, który spał na szafce nocnej,  po jego mięciutkim futerku. Rzucił okiem na drzwi od łazienki. Miał nadzieję, że Dean szybko stamtąd wyjdzie. Miał potrzebę do załatwienia.

***

Od piętnastu minut znajdował się w Pokoju Życzeń, czekając na przystojnego blondyna, któremu wysłał sowę z zawiadomieniem o spotkaniu. Miał nadzieję, że ten nie obraził się na niego za tą nagłą ucieczkę w nocy. Po prostu w tamtej chwili... nie potrafił zostać w tym pomieszczeniu. Dusił się. Poza tym był zadowolony z tego, że zdecydował się na pójście do Hagrida. Olbrzym zawsze potrafił pocieszyć go miłym słowem. I był dobrym słuchaczem.
- Potter?
Odwrócił się, słysząc dobrze mu znany głos. Najwidoczniej myśli pochłonęły go bardziej, niż był tego świadom, ponieważ Malfoy siedział już na kanapie i patrzył na niego tymi zimnymi, przeszywającymi oczami.
- Witaj, Draco. - Przysiadł obok chłopaka.
- Jak się czujesz?
Harry uśmiechnął się lekko, choć jego oczy wciąż pozostawały smutne. Był pewny, że nie będzie mógł iść dalej, tak jak radził mu Dean, dopóki nie odbędzie się pogrzeb jego przyjaciela. Zadrżał, wciąż niepogodzony z tą myślą.
- Lepiej... - mruknął. - Ktoś powiedział mi, że Phil pragnąłby, abym był szczęśliwy... więc staram się. - Uśmiechnął się krzywo.
- Dobrze. - Złapał dłoń Pottera, delikatnie ją głaszcząc. - Czemu zniknąłeś w nocy?
Harry odwrócił wzrok, zawstydzony. Nawet nie chciał sobie wyobrażać miny Ślizgona, gdyby ten dowiedział się w jaki sposób i z kim spędził tę noc...
- Ja... musiałem pobyć trochę sam... przepraszam... - wydukał.
- Yhym... - Przysunął się bliżej i objął chłopaka w talii. - Jadłeś coś dzisiaj?
- Um... - Zagryzł wargę. - Miałem iść na śniadanie, ale później zasiedziałem się w dormitorium, oglądając album zdjęć, który Alice dała mi w prezencie przed rozpoczęciem roku szkolnego i... zapomniało mi się.
- W takim razie wezwij swojego skrzata i zamów coś. Musisz jeść, Potter. Schudłeś.
- Wcale nie! - Oburzył się.
- Jasne... - parsknął. - I dlatego kości wystają ci bardziej, niż zwykle? - Na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek.
Gryfon prychnął i spojrzał na niego z przekornym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- To chyba dobrze, skoro właśnie taki ci się podobam, hę?
Słysząc to, Draco nie powiedział nic, a jedynie złapał go za szczękę i mocno pocałował. Brunet uśmiechnął się w duchu i zarzucił ręce na kark blondyna. Uwielbiał się z nim całować.
- Śniadanie może poczekać - mruknął, gdy oderwali się od siebie na chwilę.
- Yhym... - Ślizgon przytaknął i wciągnął go na swoje kolana, przyciągając go do kolejnego, oszałamiającego pocałunku.

Gdy pół godziny później siedzieli przy wyczarowanym stole, jedząc kanapki z masłem orzechowym, Harry pomyślał, że może być szczęśliwy. Patrząc na Draco, który uśmiechał się do niego w ten swój charakterystyczny, lekko kpiący sposób, stwierdził, że jego szczęście w pewnym stopniu jest uzależnione od tego chłopaka. Nie wiedział, czy był zakochany. Tak naprawdę nigdy nie zaznał tego uczucia, więc nie był pewien, jak ono się objawia, ale mógł szczerze przyznać, że był uzależniony od jego osoby. I to mu na razie wystarczało.
- Och, zapomniałem! - Ostentacyjnie klepnął się w czoło i wyciągnął telefon, odkładając na wpół zjedzoną kanapkę. - Miałem zadzwonić do Alice!
Wstał od stołu i wybrał odpowiedni numer. Wiedział, że ta rozmowa będzie ciężka i nie bardzo był na nią gotowy, ale nie miał innego wyjścia. I tak kiedyś musiało do niej dojść.
Nie dzwonił zbyt długo, bo już po dwóch sygnałach usłyszał lekko przytłumiony głos dziewczyny.
- Witaj Alice - zaczął. - Jak... jak się czujesz?
- Koszmarnie, ale stan depresyjny jeszcze mnie nie dopadł...
Harry zaśmiał się trochę histerycznie.
- Cóż, to tak jak ja... - Czuł się niezręcznie. Dziewczyna wiele dla niego znaczyła i mogli rozmawiać ze sobą o wszystkim, ale ten temat był za trudny. - K-kiedy pogrzeb?
- W p-poniedziałek - wydukała, czując zbliżającą się kolejną falę łez.
- Czy... Kto zajął się organizacją?
- Jego matka wróciła. - Prychnięcie. - Suka!
- Yhym... wiem... - mruknął. - Spotkajmy się przed, dobrze?
- Dobrze. D-do zobaczenia Harry.
- Do zobaczenia, Alice.
Już miał się rozłączyć, gdy usłyszał drżący głos dziewczyny.
- Czekaj!
- Hmm?
- Kocham cię, Harry.
- Ja ciebie też, Alice. Ja ciebie też...
Gdy połączenie zostało przerwane, Harry schował telefon do kieszeni spodni, a z jego ust wydobyło się ciche westchnienie. Jego ramiona opadły w geście rezygnacji. Dziewczyna była zrozpaczona, a on... on powinien zachować zimną krew i ją wspierać. Tylko nie wiedział, czy był na to gotów.
- Cii, jestem z tobą.
Silne ramiona objęły go od tyłu, a on mógł oprzeć się o silną, męską klatkę piersiową. Odetchnął.
- Wiem. I dziękuję ci za to.
Miał wsparcie. To było najważniejsze.

***

Poniedziałek nadszedł zaskakująco szybko i nim się spostrzegł, już stał przed lustrem, zakładając czarną marynarkę. Na początku chciał założyć garnitur, ale później stwierdził, że to nie pasuje. Phil nigdy nie uznawał eleganckich mężczyzn i wolał styl typowo luzacki, więc Harry z myślą o nim, założył czarne rurki, trampki i marynarkę. Przeczesał jeszcze swoje ciemne rozwichrzone włosy i zszedł na dół. Szybko pokonał Pokój Wspólny i przeszedł przez dziurę za portretem. Rozejrzał się po korytarzu, a jego oczom ukazał się Draco Malfoy ubrany w czarny, elegancki garnitur. Wyglądał zachwycająco i gdyby nie okoliczności, Potter mógłby zaciągnąć go do jakiejś pustej klasy, ale... nie tym razem. Pomyślał o swoim przyjacielu, który nienawidził garniturów i omal nie zachichotał nerwowo. Czuł się naprawdę okropnie. Był na granicy i miał nadzieję, że nie wybuchnie, gdy znajdą się na cmentarzu.
Powoli podszedł do chłopaka.
- Nie musisz tego robić. Mogę iść sam.
- Idę z tobą. Pogódź się z tym, Potter.
Gryfon wzruszył ramionami.
- Więc chodźmy.
Mieli przejść do Miodowego Królestwa i stamtąd aportować się w pobliże cmentarza, gdzie umówili się z Alice. Harry miał nadzieję, że w zamku nikt nie będzie ich szukał. Przypuszczał, że ich nie pojawienie się na lekcjach może przynieść pewne konsekwencje w postaci plotek i żartów Weasleya, ale miał to gdzieś. Teraz liczył się tylko Phil. Nic więcej.

__________________
Następny rozdział: 04.10

7 komentarzy:

  1. Bardzo smutny rozdzał cieszę się,że Draco jest przy Herrym dobrze,że wrowadziłaś wesoły moment z nevilem mam pytanie czy oglądałaś może przgody Merlina przetumaczyła byś albo napisała opowiadanie o Merlinie i Arturze jako parze pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;)
      Nie, niestety nigdy nie oglądałam tego serialu, więc napisanie opowiadania w tym przypadku jest raczej niemożliwe. Przykro mi.
      Ale schlebia mi Twoja propozycja ;)

      Usuń
  2. Aż się łezka w oczku zakręciła. Dobrze, że Harry ma przy sobie Draco i Dean'a, którzy go wspierają. W sumie Neville też jest w porządku, mógł przecież zrobić im fotkę kiedy spali, aby zdobyć Ginny. Coś mi się zdaje, że Dean zaczyna coś czuć do Harry'ego. Trochę kiepsko, tylko za bardzo nie wiem dla kogo.... Czekam na kolejny rozdzialik z niecierpliwością:3
    Pozdrawiam i życzę weny// Narieen

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    nie, nie mi jest naprawdę ciężko pogodzić się z tym że Phil naprawdę nie żyje, Dean jednak jest zakochany w Harrym, coś mi się wydaje, że to Draco stoi za tym „wypadkiem”
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. :(
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    rozdział wspaniały, jest naprawdę ciężko pogodzić się z tym że Philnie żyje, no i Dean jednak jest zakochany w Harrym, ale mam wrażenie, że to Draco stoi za tym „wypadkiem”
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    rozdział wspaniały, jest naprawdę ciężko pogodzić się z tym że Philnie żyje, no i Dean jednak jest zakochany w Harrym, ale mam wrażenie, że to Draco stoi za tym „wypadkiem”
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń