niedziela, 7 września 2014

Rozdział 17

Bardzo was przepraszam za to delikatne opóźnienie, ale nie miałam wczoraj czasu na skończenie tego rozdziału. Dzisiaj bardzo krótko i czy udało mi się dobrze napisać ten rozdział to już sami ocenicie, bo ja jestem z niego średnio zadowolona ;p
Dziękuję za komentarze i kliknięcia. Jesteście cudowni ;*
W ogóle to ostatnio znalazłam na swoim telefonie piosenkę, która idealnie pasuje do tego opowiadania i postanowiłam się nią z wami podzielić:  Maska
Pozdrawiam ;)

______________________________________________________________________________

Tego dnia Harry obudził się z przekonaniem, że musi znaleźć Dracona Malfoya i mu podziękować. Bez względu na to, jakie pobudki kierowały chłopakiem, gdy przekazywał mu informacje, zasłużył na to. Niestety, ta sprawa nie obeszła się bez echa w umyśle Gryfona. Po raz kolejny zaczął mieć wątpliwości, co sprawiło, iż w chwili, gdy schodził na śniadanie wraz z Deanem i Ginny, jego głowa pulsowała tępym bólem. Z rozdrażnieniem potarł się po jej tyle i z krzywą miną usiadł na swoim stałym miejscu przy stole Gryffindoru.
- Coś się stało?
Głos Ginny dotarł do jego otępiałego umysłu z dużym opóźnieniem, co wywołało grymas niezadowolenia na jego twarzy.
- Głowa mnie trochę boli - mruknął.
- Może idź do pani Pomfrey?
- Nie. - Posłał rudowłosej szeroki, całkowicie wymuszony uśmiech. - Zaraz pewnie samo przejdzie.
Dziewczyna patrzyła na niego jeszcze chwilę, póki nie pochyliła się nad stołem, zabierając się za czytanie nowego numeru Żonglera.
Brunet siedział na ławce jeszcze jakiś czas, tak naprawdę nie mając zbytniej ochoty na jakiekolwiek jedzenie, aż w końcu wypił resztki soku dyniowego i wstał, chcąc udać się na podwójne Eliksiry.
- Poczekaj, pójdę z tobą.
Uśmiechnął się w duchu, widząc wstającego Deana. Naprawdę polubił ich wspólnie spędzany czas. Thomas już miał odejść od stołu, gdy Ginny złapała go za nadgarstek.
- Już idziesz?
- Yhym... pójdę z Harrym, odprowadzę go na Eliksiry. - Rzucił mu szybkie spojrzenie. - Wiesz, źle się czuje i w ogóle...
- Jasne. - Dziewczyna uśmiechnęła się trochę krzywo i puściła go. Była zaniepokojona zachowaniem swojego chłopaka, choć sama nie wiedziała dlaczego.
Tymczasem Dean posłał mu zakłopotany uśmiech.
- Idziemy?
Skinął głową i ruszył w stronę wyjścia. Obrzucił stół Ślizgonów uważnym spojrzeniem, ale niestety nie ujrzał tam znajomej czupryny. Westchnął.
- Nie musiałeś ze mną iść. Ginny wydawała się... trochę tym przygnębiona. Ostatnio chyba nie mieliście zbyt wiele czasu dla siebie, prawda?
Gryfon wzruszył ramionami.
- Czasami trzeba od siebie odpocząć... - mruknął.
Harry nie skomentował tego. Nie miał za bardzo doświadczenia, ponieważ jego związek z Draco trwał zaledwie kilka dni, więc wolał się nie wypowiadać.
Milczeli, obaj skupieni na swoich własnych myślach, choć cisza panująca między nimi w ogóle im nie przeszkadzała. Czuli się dobrze w swoim towarzystwie, tak po prostu. Gdy znaleźli się w lochach, Potter zdał sobie sprawę, że Dean odprowadził go niemal pod samą salę... jak swojego chłopaka. Poczerwieniał, czując się całkowicie głupio z powodu swoich śmiesznych myśli.
- Um... nie spóźnisz się na Runy? Z tego co wiem, sala znajduje się się w drugim końcu zamku.
- Spokojnie, zdążę. Jak się czujesz?
- Jest ok... - Zauważył minę chłopaka i westchnął. - Dobra, żadnej poprawy, ale dam radę...
- Zawsze możesz iść do pani Pomfrey...
- Ta... i Snape mnie zabije. - Uśmiechnął się krzywo. - Wolę już ból głowy.
- Jak chcesz. - Dean wzruszył ramionami, kątem oka zauważając grupę Ślizgonów. - Uciekam. Widzimy się tam gdzie zwykle. Powodzenia.
Potter posłał mu delikatny uśmiech i ruszył w stronę sali. Czuł, że znalazł nowego przyjaciela...

***

Minęły wszystkie lekcje i Harry'emu wciąż nie udało się porozmawiać z Draco. Ten, oblegany przez innych Ślizgonów - głównie przez Blaise'a i Pansy, nie wykazywał jakichś szczególnych chęci do rozmowy z nim. Poza tym Potter wciąż czuł gule w gardle, widząc z nim Ślizgonkę, choć ci, ku jego zdziwieniu, już nie obściskiwali się i po prostu ze sobą rozmawiali. Harry nie wiedział jednak tak naprawdę, jakie relacje łączą i łączyły tę dwójkę. Na ich temat krążyły różne plotki i jeszcze rok temu może wierzył w niektóre, ale teraz... sam już nie wiedział. Chyba nie potrafił po tym, co wydarzyło się między nim, a Draco od początku roku szkolnego. Albo po prostu nie chciał...
Szedł właśnie do "swojej" sali, w której po raz kolejny umówił się z Deanem, gdy go zobaczył. Stał oparty o ścianę, trzymając dłonie w kieszeniach spodni i patrzył na niego tym swoim przeszywającym wzrokiem. Potter zmieszał się, choć miał nadzieję, że nie było tego po nim widać. Podszedł do niego.
- Hej... - mruknął.
- Cześć.
- Umm... - Zawahał się. - Ja... chciałem ci podziękować za te informacje. Były... pomocne. - Zacisnął dłonie na swojej szacie, której nie zdążył jeszcze zdjąć. Był poddenerwowany.
Blondyn wzruszył ramionami.
- Nie masz za co.
Harry odwrócił wzrok. Krępująca cisza, która zapadła między nimi, ciążyła im obu, choć żaden nie kwapił się do przerwania jej. W końcu Potter wydał z siebie ciche westchnienie i odwrócił się, chcąc odejść, gdy poczuł dłoń na swoim ramieniu.
Nie było to jednak natarczywe. Jego dotyk był delikatny i przyjemny i Gryfon nie potrafił się nie odwrócić i nie uśmiechnąć do niego lekko.
- Porozmawiasz ze mną?
Skinął głową, urzeczony widokiem szarych oczu. Były naprawdę... intrygujące. Malfoy uśmiechnął się zwycięsko i przejechał dłonią po jego przedramieniu.
- Chodźmy do Pokoju Życzeń.
Harry podrapał się po głowie w geście zdenerwowania.
- E... ja... nie mogę teraz... - wydukał.
W odpowiedzi otrzymał tę charakterystyczną brew uniesioną w górze. Spuścił wzrok i mruknął:
- Umówiłem się z Deanem. Mamy razem poćwiczyć.
Draco zacisnął zęby, z ledwością powstrzymując się od wściekłego warknięcia.
- Dobrze - syknął. - Widzimy się później w Pokoju Życzeń. - I odszedł, mając nadzieję, że do ich kolejnego spotkania zdąży się uspokoić. Thomas był kolejną przeszkodą.
Harry stał tam jeszcze chwilę, mrugając zawzięcie oczami, nim wzruszył ramionami i odwrócił się, ruszając w stronę starej sali od transmutacji.

***

- Ty i Malfoy... Znów jesteście razem?
To było pierwsze, co usłyszał, gdy wszedł do sali i ujrzał Deana siedzącego na jednej z ławek. Aż przystanął z wrażenia, całkowicie zaskoczony tym nagłym pytaniem.
- Ja... skąd... ty...? - dukał. Był zdezorientowany.
- Widziałem was, jak tutaj szedłem. - Wyjaśnił. - Myślałem, że byliście skłóceni.
Harry zamrugał, słysząc dziwny, trochę oskarżający ton chłopaka. O co mu chodziło?
- Byliśmy, ale powoli wyjaśniamy sobie wszystko. - Wzruszył ramionami. - Umówiłem się z nim na później.
Dean przełknął ślinę, czując w sobie coś dziwnego, coś czego nie chciał analizować. Skinął jedynie głową, postanawiając nie drążyć tego tematu. Sam nie wiedział, czemu w ogóle o to zapytał. Był skołowany.
- Gramy?
Wciąż z lekką konsternacją wymalowaną na twarzy, Potter podszedł do jednej z ławek i rzucił tam swoje rzeczy. Następnie złapał za brzegi swojej szaty i pociągnął do góry. Koszulka, którą miał pod spodem, podwinęła mu się przy tym działaniu, przez co Thomas miał idealny widok na jego szczupłe, trochę nawet wychudzone ciało. Zwilżył wyschnięte usta językiem i odwrócił głowę. To co poczuł, było złe. I z pewnością nigdy więcej się nie wydarzy. Pocieszony tą myślą, spojrzał znów na drugiego Gryfona i z rozczarowaniem zauważył, że ten już się ogarnął. Poczerwieniał na tę myśl. Może potrzebował jedynie trochę czasu, aby wszystko wróciło do normy? Jego wzrok prześlizgnął się po rozwichrzonej czarnej czuprynie i błyszczących szmaragdowych oczach. Przełknął ślinę. Tak, czas to z pewnością było to, czego teraz potrzebował.

***

Na siódme piętro Harry dotarł tuż przed godziną osiemnastą. Zachowanie Deana było zastanawiające, ale on potrafił jedynie myśleć o spotkaniu z Draco i rozmowie z nim. Tak naprawdę nie rozmawiali ze sobą od chwili, gdy dowiedział się, że Malfoy został Śmierciożercą. Potter unikał go jak tylko mógł, a ich kłótni nie można było przypiąć pod etykietę rozmowy. Teraz, stojąc pod drzwiami do Pokoju Życzeń, sam już nie wiedział, czy podejmował dobre decyzje w ostatnim czasie. Nacisnął mosiężną klamkę i wszedł do środka. Rozejrzał się po wnętrzu, z zaskoczeniem stwierdzając, iż była to niemal idealna kopia prywatnego dormitorium prefekta Ślizgonów. Nigdzie jednak nie widział Draco.
Nagłe szarpnięcie w okolicach bioder wydobyło z jego ust zduszony krzyk. Serce podeszło mu do gardła, gdy do jego rozkojarzonego umysłu napłynęły wspomnienia, których chciał się pozbyć. Szarpnął się, gdy poczuł ścianę za swoimi plecami i usta napierające na jego własne. Nagła świadomość obecności drugiego, co najważniejsze - znajomego ciała, uspokoiła go. Był zirytowany na chłopaka za ten niespodziewany "atak", ale poddał się, czując te cudowne, dobrze znajome pocałunki. Ręce Ślizgona błądziły po jego ciele, w jego mniemaniu w bardzo rozgorączkowany sposób i Harry nie mógł powstrzymać cichego jęku, który wydobył się z jego maltretowanych ust.
- O Merlinie... - sapnął, gdy został uwolniony, a jego oczy spotkały się z szarymi tęczówkami. - Merlinie...
- Przepraszam... - Głos blondyna był lekko zachrypnięty. - Nie mogłem się powstrzymać...
Potter odetchnął głęboko, czując gorąco na swojej twarzy i delikatnie odsunął od siebie chłopaka. Potrzebował trochę przestrzeni, aby samemu nie rzucić się na Ślizgona. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo za nim tęsknił, póki ten nie uświadomił mu tego w jakże przyjemny sposób.
- M-musimy p-porozmawiać... - wydukał i na drżących nogach podszedł do łóżka, na które opadł z westchnieniem. Świadomość, że znajdują się w magicznej sypialni wcale nie pomagała.
- Tak, tak, musimy. - Draco wyczarował sobie fotel i zasiadł naprzeciwko. Był lekko zarumieniony.
Cisza przedłużała się, a oni oddychali głęboko, obaj zbierając swoje rozszalałe myśli. W końcu Malfoy zaczął:
- Przepraszam, że ci o tym nie powiedziałem. Ja... nie chciałem żeby to wpłynęło na nasze relacje.
Nie mogąc się powstrzymać, prychnął.
- A jak to sobie wyobrażałeś? Że rzucę ci się w ramiona, współczując służby u Voldemorta?
Blondyn drgnął, słysząc imię Czarnego Pana, ale nie skomentował tego. Czuł, że Harry jedynie by się tym zdenerwował. Nie chciał tego.
- Nie wiem, Harry. Po prostu nie chciałem, byś patrzył na mnie tak, jak spojrzałeś, gdy się o tym dowiedziałeś. Widziałeś we mnie zwykłego mordercę i... to było coś, czego chciałem uniknąć.
- Okłamałeś mnie.
- Musiałem.
- Więc jak mam ci teraz zaufać? Skąd mam mieć pewność, że twoje intencje wobec mnie są czyste?
- One nigdy nie będą czyste, Potter. - Sugestywny uśmieszek wypłynął na usta blondyna.
Potter poczerwieniał.
- Przestań - warknął, choć poczuł przypływ ciepła wewnątrz siebie. - Jak według ciebie ma to teraz wyglądać?
Draco zacisnął wargi, po raz pierwszy okazując delikatne oznaki zdenerwowania.
- Ja... będę kłamał. Będziesz bezpieczny. Obiecuję.
Otworzył szerzej oczy. Nie spodziewał się takiej... deklaracji. Wytarł lekko spocone dłonie w swoje czarne spodnie i wstał z łóżka. Serce zabiło mu mocniej i nie mógł powstrzymać delikatnego uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy. Podszedł do Ślizgona i niepewnie usiadł na jego kolanach. Od razu poczuł dłonie, które spoczęły na jego talii.
- A ty? Czy ty będziesz bezpieczny? - zapytał cicho.
Draco wzruszył ramionami i spojrzał gdzieś ponad jego ramieniem.
- Tak - odpowiedział w końcu, choć Harry wiedział, że było to kolejne kłamstwo. Westchnął i położył głowę na jego ramieniu.
- Tęskniłem - wyznał.
Malfoy uśmiechnął się w ten typowy ironiczny dla siebie sposób i przyciągnął go bliżej siebie. Złapał go za podbródek i podniósł jego głowę, przechylając ją w taki sposób, by móc złożyć na jego ustach delikatny pocałunek. Harry zaśmiał się cicho i splótł swoje dłonie na jego karku, z uśmiechem na ustach odpowiadając na tę subtelną pieszczotę.
Całowali się długo i powoli, napawając się swoją obecnością. Nie trwało to jednak długo, gdy przerwał im dźwięk telefonu. Harry zignorował go, zbyt skupiony na wtulaniu twarzy w cudownie pachnącą szyję Ślizgona. Niestety, osoba, która próbowała się z nim skontaktować najwidoczniej nie miała zamiaru przestać próbować, ponieważ telefon dzwonił i dzwonił. Gryfon wydał z siebie westchnienie pełne niezadowolenia i zszedł z kolan Malfoya, aby dostać się do kieszeni swoich spodni, co było niemożliwe w pozycji, w której znajdował się przed chwilą. Posłał przepraszające spojrzenie blondynowi, który wydawał się naburmuszony niczym dzieciak i rzuciwszy jeszcze okiem na wyświetlacz, odebrał:
- Wybacz Alice, ale nie mam teraz za dużo czasu.
- H-Harry... - Głos dziewczyny był roztrzęsiony i Gryfon od razu poczuł, że zaczyna się trząść. Był zaniepokojony. - Boże, Harry...
- Co się stało? - zapytał szybko.
- To był w-wypadek... - Cichy szloch. - W-wypa-padek.
- O czym ty mówisz, Alice?! - krzyknął, czując strach napływający do jego serca.
- Harry... o-on... - zacięła się. - On nie żyje, Harry. Phil miał wypadek i nie żyje. - A później wybuchła głośnym płaczem.
Jedyną odpowiedzią był dźwięk upadającego telefonu.

__________________
Następny rozdział: 20.09

7 komentarzy:

  1. Ojej ale dużo się działo w tym rozdziale: superrr pogodzenie na krześle atu taka wiadomość. Jak Phil zginał? sam czy ktoś mu pomógł? Uważać na Deana - biseksualny, myślałam że jest z Ginny na 100%

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś uśmiercić Pila to była moja ulubiona postać poza Alice wzruszyła mnie deklaracja Draco jeśli wcześniej pisałam,że mu nie zależy to to odwouję czyżby Den się zakochał pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    o nie jak mogłaś zabić mi Phila, oddawaj mi go! Lubiłam jego postać, spodziewałam się tego po ostatnim rozdziale, no ale mógł mieć wypadek, ale przeżyć, czyżby Dean zakochał się w Harrym, mam złe przeczucia teraz i że Deanowi może się coś stać...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu mam wrazenie ze to Draco upozorowal smierc Phila? Kurwa uwielbiam zaborczych seme, ale kochanego Phila moglas zostawic przy zyciu :(

    P.S Jesli nie zyczysz sobie przeklenstw w komentarzach to bardzo przepraszam.
    Weny...

    OdpowiedzUsuń
  5. WTF? Myślałam, że Phil najwyżej będzie tylko torturowany, ale przeżyje :(
    Harry za szybko wybaczył Draco.
    Dean przejawia bycie gejem, ale lepiej by było gdyby był tylko przyjacielem Harrego.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    rozdział jest wspaniały, jak mogłaś zabić mi Phila? oddawać mi go! bardzo lubiłam go, można bylo5 spodziewać się czegoś takiego po ostatnim rozdziale, ale to mógł mieć jakiś wypadek, ale przeżyć, Dean zakochał się w Harrym? mam bardzo złe przeczucia, że i teraz Deanowi może się coś stać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    wspaniały rozdział, buu jak mogłaś zabić Phila? lubiłam jego postać, no cóż spodziewałam się czegoś takiego po ostatnim rozdziale... ale to mógł mieć jakiś wypadek, ale przeżyć do jesnej ciasnej przeżyć, czyżby Dean zakochał się w Harrym?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń