sobota, 25 października 2014

Rozdział 20

Kochani, przed wami nowy rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba xD Jak już zapewne zauważyliście, pojawiła się nowa strona o nazwie 'Spam'. Mam nadzieję, że chętnie będziecie dodawać tam linki do swoich opowiadań. Chętnie przeczytam coś waszego ;)
Rozdział niebetowany, więc wybaczcie za błędy.
Pozdrawiam ;)

_______________________________________________________________________________

Jeśli myślał, że to jedno kichnięcie było niczym to następnego dnia boleśnie przekonał się, jak bardzo się mylił. Czuł się tak, jakby przejechał po nim czołg. Jego głowa pulsowała tępym bólem, a całe ciało było opadnięte z sił, przez co nie bardzo mógł się poruszać. Nie wspominając już o nieprzyjemnie drapiącym gardle i katarze. Otworzył oczy i leżał tak chwilę, nim spróbował się podnieść. Nadaremnie. Westchnął i zachrypiał:
- Dean...?
Nie wiedział, która była godzina, ale miał nadzieję, że jego przyjaciel już się obudził. Wiedział, że gdyby godzina była późniejsza, chłopak obudziłby go. Ostatnio mieli taką niepisaną zasadę, że budzili się wzajemnie, gdy jeden z nich zaspał.
- Dean! - spróbował raz jeszcze.
Chwila ciszy, a następnie jakieś poruszenie na drugim łóżku.
- Harry...?
Potter chciał coś odpowiedzieć, ale nie zdążył, bo kichnął potężnie, co skutecznie mu to uniemożliwiło. Przymknął oczy i wyczarował sobie opakowanie chusteczek. Wiedział, że na tym jednym dziś się nie skończy. Do jego otępiałego umysłu dotarł dźwięk kroków, więc szybko wyciągnął jedną z chusteczek i wytarł się. Uniósł powoli ociężałe powieki i ujrzał Deana stojącego przy jego łóżku, który wpatrywał się w niego ze zmartwieniem.
- Wyglądasz strasznie - skomentował, a Harry nie potrafił się powstrzymać od delikatnego grymasu.
- Dzięki - powiedział z przekąsem. - Właśnie to chciałem usłyszeć.
Thomas wyszczerzył się tylko i bezceremonialnie usiadł na jego łóżku, od razu sięgając do jego włosów. I choć Potterowi wydało się to trochę dziwne, nie skomentował tego.
- Ale się urządziłeś... - mruknął.
Brunet wywrócił oczami.
- Jakbym tego nie wiedział... - powiedział, a następnie kichnął. Jego nos był cały czerwony, a oczy załzawione.
Dean stwierdził w myślach, że Potter wyglądał uroczo. Szybko jednak zganił się w duchu i przywołał Zgredka. Chciał zaopiekować się przyjacielem.
Skrzat pojawił się z głośnym pyknięciem, a jego duże oczy stały się jeszcze większe, gdy ujrzał chorego Gryfona.
- Harry Potter chory! - zapiszczał.
- Tak, Zgredku - odpowiedział Thomas. - Mógłbyś przynieść Harry'emu gorącej herbaty?
- Tak jest, sir!
Chłopak uśmiechnął się lekko i zwrócił swój wzrok na przyjaciela, który naprawdę fatalnie wyglądał. Zrobił zmartwioną minę.
- Iść po panią Pomfrey?
Energicznie pokręcił głową.
- Czemu?
- Samo przejdzie. - Wzruszenie ramion.
- Harry... nic samo nie przechodzi... - mruknął. - Ale skoro nie chcesz to wypróbujemy mugolski sposób. Mama nigdy nie ufa tym dziwnym miksturom magicznym, jak ona to mówi, więc zawsze daje mi mugolskie leki na drogę... - Westchnął ze znużeniem. - Może wreszcie na coś się przydadzą. - Wstał i podszedł do swoich rzeczy. Otworzył kufer, z którego wysypała się kupa książek i kałamarzy, ale zignorował je i począł przerzucać wszystko w poszukiwaniu tabletek przeciwbólowych. W tym samym czasie Zgredek wrócił z gorącą herbatą, którą postawił na szafce nocnej, odganiając tym samym Silvera, co ten skwitował głośnym syknięciem.
- Coś jeszcze przynieść dla Harry Potter, sir?
- Nie, dziękuję Zgredku. - Harry uśmiechnął się i z trudem uniósł się do siadu. Wszystko go bolało!
Skrzat obrzucił go jeszcze jednym zmartwionym spojrzeniem, a następnie skinął głową i zniknął. Tymczasem Thomas z niemym okrzykiem zwycięstwa wyciągnął opakowanie tabletek z kufra i w dwóch krokach znalazł się przy łóżku przyjaciela. Żaden z nich nie zauważył budzącego się Neville'a.
Dean dał jedną z tabletek Harry'emu, a następnie ostrożnie podał mu szklankę z herbatą. Ten z zadowoleniem objął ją dłońmi i upił łyk, czując cudowne ciepło rozchodzące się po całym ciele. Nie trwało to jednak długo, ponieważ kichnął potężnie, omal nie rozlewając zawartości szklanki.
- Prze-przepraszam - wymamrotał i podał napój chłopakowi, a sam sięgnął po chusteczkę. Miał dość.
I gdyby w tej chwili nie pochylił się, będąc zbyt skupionym na smarkaniu, zauważyłby parę brązowych oczu, która wpatrywała się w niego z niezwykłą czułością. Nic takiego się jednak nie stało i gdy Harry uniósł głowę, ujrzał jedynie zmartwienie wymalowane na twarzy przyjaciela.
- Och, jesteś chory?
Obaj zwrócili się w stronę łóżka Neville'a, który siedział na posłaniu i spoglądał na nich z podejrzliwością wymalowaną na twarzy. Zielonooki nie miał pojęcia o co mu chodziło, więc zmarszczył lekko czoło, ale odpowiedział skinieniem głowy.
- Dean nie zaprowadził cię do pani Pomfrey?
- E... nie chciałem iść do Skrzydła Szpitalnego...
Longbottom wzruszył ramionami, obrzucił Thomasa jeszcze jednym trudnym do odczytania spojrzeniem i poszedł do łazienki. Potter spojrzał ze zdezorientowaniem na drugiego Gryfona.
- Pokłóciliście się?
- Nie wiem. - Wzruszył ramionami.
Harry uniósł jedną brew ku górze, ale nic więcej nie powiedział, bo powstrzymał go kolejny atak kaszlu. Z jego szmaragdowych oczu pociekły słone łzy. Czuł się naprawdę koszmarnie.
- Połóż się. - Dean delikatnie pchnął go, gdy uspokoił się.
Ułożył się wygodnie i przymknął oczy. Był zmęczony i stwierdził, że drzemka to dobry pomysł. Gdzieś na granicach świadomości zarejestrował dźwięk otwieranych drzwi, a następnie usłyszał głos Neville'a.
- Idziesz?
Najprawdopodobniej zwracał się do Deana, więc Harry postanowił to zignorować, ale wstrzymał oddech, gdy usłyszał odpowiedź chłopaka.
- Nie. Zostanę i zaopiekuje się nim.
Z trudem uchylił powieki. Z nieznanych mu powodów zrobiło mu się ciepło na sercu. To było miłe.
- Nie musisz... - wydukał.
Thomas uśmiechnął się w całkowicie uroczy sposób, przez co w jego policzkach pojawiły się delikatne dołeczki. Potter otworzył szerzej oczy.
- Hej, nic się nie stanie, jak raz opuszczę zajęcia.
Zielonooki pokiwał tylko głową, całkowicie zdezorientowany nagłą myślą, która pojawiła się w jego głowie. Nigdy nie zwracał uwagi na wygląd drugiego chłopaka, więc teraz uderzyło to w niego ze zdwojoną mocą. Przymknął oczy. Dean Thomas był cholernie seksownym skurczybykiem i on nigdy nie powinien tego zauważyć.

***

Draco był zdenerwowany. Harry nie pojawił się na żadnych zajęciach, nie było go też na posiłkach. Jakby tego było mało, nie miał z nim żadnego kontaktu, przez co nie wiedział co się dzieje. Nie wiedział też, czy próba dostania się do Pokoju Wspólnego Gryfonów jest dobrym pomysłem. Dlatego kręcił się wokół wejścia do Wielkiej Sali, czekając aż ten idiota Longbottom skończy się obżerać i wyjdzie wreszcie. Miał nadzieję, że ten wie, co się dzieje z Potterem. Uśmiechnął się nieprzyjemnie. Lepiej dla niego, żeby wiedział.
Był już naprawdę mocno zirytowany, gdy wreszcie zauważył Gryfona opuszczającego pomieszczenie. Nim ten zdążył się zorientować, Draco już ciągnął go za koszulkę w bardziej ustronne miejsce. Otworzył drzwi do składzika na miotły i wepchnął tam zdezorientowanego chłopaka. Zatrzasnął drzwi, pogrążając ich w ciemności, a następnie wyciągnął różdżkę i oświetlił malutkie wnętrze.
- Co się dzieje z Potterem?! - wysyczał.
Neville przełknął ślinę, słysząc ton Ślizgona. Nie wiedział, czy Harry tego nie widział, czy może to go kręciło, ale Malfoy bywał naprawdę przerażający i nieobliczalny.
- Ch-chyba nie mnie powinieneś o to pytać... - wydukał.
- Co masz na myśli?!
Brunet wstrzymał oddech. Nie chciał robić problemu kolegom, ale... Ginny nie powinna znów cierpieć. Najpierw Harry, teraz Dean... A przecież on dałby jej szczęście, gdyby tylko zwróciła na niego uwagę!
- Cóż... Harry i Dean bardzo się do siebie zbliżyli w ostatnim czasie...
Draco zacisnął pięści, ledwo powstrzymując warknięcie, które chciało się wydobyć z jego ust. Miał nadzieję, że dwuznaczność tych słów była przypadkowa.
- Co ty pieprzysz?! - syknął.
Longbottom przygryzł wargę.
- Z tego co wiem, obaj są teraz bardzo zajęci...
Ślizgon warknął i z prędkością światła opuścił składzik, omal nie wyrywając drzwi z zawiasów. Thomas! Wiedział, że był zagrożeniem! Wiedział od początku!
Jeśli go tknąłeś, zabiję cię! - pomyślał - I nie tylko ciebie!

***

Zimno. Czuł przeraźliwe zimno, które sprawiało, że jego ciało trzęsło się spazmatycznie. Skulił się, starając się jeszcze bardziej naciągnąć na siebie kołdrę, choć wiedział, że to niemożliwe. Chciał ogrzać się magią, ale choroba nie pozwalała mu się skupić. Po raz pierwszy czuł się naprawdę ograniczony, a nieobecność Deana, który musiał zejść na chwilę na dół, żeby porozmawiać z Ginny, sprawiała, że czuł się jeszcze gorzej.
- Merlinie, Harry!
Brunet drgnął, gdy usłyszał głos chłopaka. Przymknął oczy, czując się znacznie lepiej. Mógł przynajmniej poprosić go o czar ocieplający.
- Z-zimno... - szepnął.
Zdziwił się jednak, gdy poczuł ruch obok siebie, a następnie jego oczy otworzyły się szerzej, gdy kołdra uniosła się, a obok niego spoczęło wysportowane, męskie ciało.
- C-co t-ty...? - sapnął.
- Cii... musisz się ogrzać, a to jest najlepszy sposób.
Dziwnie było czuć ramiona Deana owinięte wokół swojej talii. Nie było to nieprzyjemne uczucie, ale Harry miał dziwne wrażenie, że powinien czuć się niekomfortowo. W końcu jego chłopakiem był Draco, nie Dean.
Przekręcił się trochę, tak aby jego głowa leżała na klatce piersiowej chłopaka. Czuł bijące od niego ciepło, więc wtulił się w niego jeszcze bardziej. Przymknął oczy, starając się odepchnąć od siebie dziwne myśli, które przypominały mu, że nigdy nie powinien znaleźć się w takiej sytuacji z innym facetem.

***

Wejście do Pokoju Wspólnego Gryfonów nie okazało się tak trudne, jak myślał. Wystarczyło zwykłe zaklęcie Kameleona i jakaś głupia, pierwszoroczna Gryfonka, za którą wemknął się do środka. Ciężko było się nie skrzywić, gdy ujrzał intensywne barwy Gryffindoru. Czerwień i złoto. Obrzydliwe. Zlokalizowanie męskiego dormitorium szóstego rocznika było nieco trudniejsze, ale po paru próbach wreszcie mu się udało. Starając się być cicho, uchylił drzwi i wślizgnął się do środka. Szybko obrzucił wzrokiem całe pomieszczenie, a widząc nieznacznie przysłonięte kotary jednego z łóżek, podkradł się tam. W dormitorium było cicho, więc Draco przypuszczał, że Longbottom go okłamał za co z pewnością jeszcze zapłaci. Odsunął obrzydliwie czerwoną kotarę i... poczuł jak krew zaczyna się w nim burzyć. Na łóżku spały dwie osoby, wtulone w siebie nawzajem. I nieważne było, że Harry miał na sobie piżamę. Ważne, że jego głowa spoczywała na gołej klatce Deana Thomasa, który obejmował go ramionami. Chęć mordu jeszcze nigdy nie była tak silna, jak w tym momencie.
- CO TU SIĘ, KURWA, DZIEJE?! - zagrzmiał.
Jego głos spowodował, że dwójka Gryfonów natychmiast się obudziła, rozglądając się wokół nieprzytomnie. Gdy ich wzrok spoczął na Ślizgonie, Potter zbladł, a Thomas... miał czelność uśmiechnąć się pod nosem. W Draco zawrzało.
- Nie wiedziałem, Potter, że twoja przyjaźń z tym... - obrzucił chłopaka zniesmaczonym spojrzeniem - ...czymś, wzniosła się na nowy poziom.
Nic nie mógł poradzić na to, że jego głos zabrzmiał tak gorzko. Po prostu nie spodziewał się po tym szlachetnym Gryfonie takiego zagrania.
Harry, słysząc słowa chłopaka, gwałtownie odsunął się od przyjaciela, omal nie spadając z łóżka.
- D-Draco t-to nie t-tak... - wyjąkał, czując jak coś ciężkiego opada mu na dno żołądka. Nie chciał go stracić przez taką głupotę!
- Daj spokój, Potter. - Jego głos był tak zimny, że Gryfon aż się wzdrygnął. Thomas wciąż się nie odzywał, jedynie obserwował ich.
- Draco... proszę... - Trochę pokracznie podniósł się z łóżka, chcąc podejść do Malfoya. Do tej chwili nie wiedział, jak bardzo ważny jest dla niego Draco. Teraz już był pewien, że bez niego nie dałby sobie rady... Potrzebował go. Przecenił jednak swoje możliwości, ponieważ osłabione chorobą ciało od razu zaprotestowało i Harry runął jak długi wprost w ramiona zaskoczonego Malfoya.
- Co ty... - zaczął, ale przerwał mu głos zdenerwowanego Gryfona:
- J-ja j-jestem chory i było mi z-zimno i Dean położył się t-tylko na chwilę, ż-żeby mnie ogrzać... - zatrząsł się gwałtownie, czując chłód na całym ciele. - Ja naprawdę... Merlinie, Draco, przepraszam! - Jego głos był płaczliwy, a w oczach miał już łzy, które z ledwością postrzymywał.
- Cii... - Draco nie spodziewał się takiego ataku histerii. Nie spodziewał się też tego, że Harry może być chory, a z łatwością mógł stwierdzić, że ten nie kłamie. Wystarczyło przyjrzeć się jego drżącemu ciało i zaczerwienionemu nosowi.
- Wierzę ci, Harry - szepnął cicho i delikatnie pogłaskał go po kruczoczarnych, lekko tłustych włosach.
- Och... - Potter odetchnął głęboko i całym ciężarem ciała oparł się o blond włosego Ślizgona. Naprawdę nie miał siły.
Malfoy spojrzał na łóżko, chcąc przekazać Thomasowi, żeby się wynosił, bo JEGO Harry musi się położyć, ale ten stał już przy posłaniu, całkowicie ubrany, z dłońmi w kieszeniach spodni. Obrzucił ich spojrzeniem, a jego usta zacisnęły się w wąską kreskę. Draco mógł się założyć, że ten zaciska teraz dłonie w pięści. Sam zareagował tak samo.
- Zajmij się nim, Malfoy. On naprawdę koszmarnie się czuje. - Jego ton był obojętny, choć obaj wiedzieli, że gdyby nie obecność Harry'ego, już dawno by się pojedynkowali. - Pójdę do Ginny. Trzymaj się, Harry.
Potter wyszeptał ciche "dziękuje" i z ulgą opadł na łóżko.
Malfoy okrył go dokładnie kołdrą i pochyliwszy się, pocałował jego czoło.
- Za chwilę wrócę - szepnął, a następnie opuścił pomieszczenie. Widok Thomasa stojącego w korytarzyku wcale go nie zdziwił. Znalazł się przy nim w dwóch krokach, przyciskając go do ściany.
- Jeszcze jeden taki numer, a pożałujesz, że się urodziłeś! -
syknął.
Gryfon patrzył prosto w jego szare oczy.
- Nie boję się ciebie, Malfoy.
- Więc może czas... - pochylił się jeszcze bardziej, omal nie stykając się z nim nosem - ...abyś zaczął. - Odsunął się od niego. - On jest mój, Thomas. Zapamiętaj.
I odszedł, zostawiając za sobą wściekłego Deana, który zacisnął zęby z nieopisanej wściekłości. Widok Harry'ego i Ślizgona razem był... Chłopak jeszcze nigdy nie czuł takiej zazdrości. To uczucie spalało go od środka. Warknął i uderzył pięścią w ścianę. Nie chciał tego czuć za każdym razem, gdy ich zobaczy. To go zniszczy. Był tego pewien.

***

Harry obudził się tuż przed północą, czując się znacznie lepiej, choć wciąż był osłabiony. Draco nie spał z nim tylko dlatego, że miał dziś szlaban z Filchem i Gryfon przekonał go, aby na niego poszedł. Sam nie udał się na swój szlaban do Snape'a, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie miał na to siły. Leżał tak z zamkniętymi oczami, gdy do jego otępiałego umysłu dotarł jakiś dziwny dźwięk. Jakby ktoś chodził po dormitorium, ale nie był pewien. Z pewnością nie był to Dean, którego dźwięk kroków, ku własnemu zaskoczeniu, potrafił rozpoznać z daleka. Otworzył powoli oczy i omal nie krzyknął, gdy ujrzał nad sobą przerażającą, czarną sylwetkę. Jego serce galopowało dziko, a oddech stał się urywany. Dopiero gdy przyjrzał się lepiej i zrozumiał, że to tylko Snape, pozwolił sobie na wzięcie głębokiego oddechu. Tak się przestraszył!
- Potter! - Mężczyzna wysyczał jego nazwisko w taki sposób, że ten się wzdrygnął. Snape był naprawdę wściekły. - Po raz kolejny opuściłeś zajęcia, a później nie pojawiłeś się na swoim szlabanie! Zechcesz mi to wytłumaczyć?!
- Nie miałem siły, profesorze. Jestem chory. - Miał nadzieję, że Snape nie wścieknie się jeszcze bardziej...
Mistrz Eliksirów zmrużył oczy, a następnie, ku przerażeniu Pottera, pochylił się nad nim jeszcze bardziej i przyłożył swoją dłoń do jego czoła.
- Jesteś idiotą, Potter! - warknął, a następnie szarpnął swoją szatę i wyciągnął z wewnętrznej kieszeni fiolkę z eliksirem. - Pij!
Harry posłusznie wypił zawartość, czując obrzydliwy smak Eliksiru Pieprzowego.
- Jutro w moim gabinecie o dwudziestej! I nie spóźnij się! - Warknął, a następnie opuścił pomieszczenie, łopocząc swoimi czarnymi szatami.
Harry zamrugał oczami, lekko skonsternowany zachowaniem swojego profesora. Severus Snape bywał naprawdę zaskakującym człowiekiem.  Odetchnął głęboko, czując nagły przypływ sił. Eliksir działał świetnie. Dopiero teraz wpadł na to, że zamiast leżeć tutaj lub iść do Skrzydła Szpitalnego, mógł poprosić Snape'a o jedną fiolkę eliksiru. Faktycznie, był idiotą.
Przekręcił się na drugi bok i zapatrzył w przestrzeń, widząc jedynie ciemność nocy. W ciągu dnia wydarzyło się tyle rzeczy i musiał je teraz przemyśleć. Nie mógł zrozumieć jakim cudem dopuścił do sytuacji, w której jego związek z Draco zawisł na włosku. I to jeszcze z tak głupiego powodu. Przymknął oczy. Będzie musiał wytłumaczyć swojemu chłopakowi, że Dean jest tylko przyjacielem. Nikim więcej.

_____________________
Następny rozdział: 08.11

12 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze cudowny ! O ile pamiętam Harry mówił, że nic mu nie będzie, a tu proszę xd Draco vs. Dean? czuć napięcie pomiędzy tą trójką . Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że Harry będzie z Draco a nie z Deanem. Świetny rozdział. Dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny.Szkoda mi Harrego, zazdrość może jest i czasem dobra ale na dłuższą metę zbyt wielka zazdrość niszczy wszystko.
    Biedny Dean, mam nadzieje, że Draco nie zrobi mu krzywdy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry kobietko~. ʕ•́ᴥ•̀ʔっ


    Czas na mój pierwszy komentarz na tym zacnym blogu.
    Od czego by tu zacząć? Może od tego, że uwielbiam, ba! Wręcz ubóstwiam to opowiadanie. W Internecie można znaleźć wiele, naprawdę wiele opowiadań HP, ale niewiele z nich podbija moje serce tak, jak zrobiło to Twoje. Słowami nie mogę opisać tego, jak bardzo mi się podoba. Fabuła jest świetna, bardzo oryginalna. Z żadnym z wykorzystanych przez Ciebie wątków nie spotkałam się wcześniej co oznacza, że nie zżynasz od innych, a to doceniam. Niestety często spotyka się opowiadania, które są do siebie bardzo podobne, a autorzy chcąc osiągnąć sukces innych wykorzystują fragmenty fabuły do swoich opowiadań co w moim odczuciu jest wręcz karygodne. Takie historie są nudne oraz przewidywalne. A u Ciebie wszystko jest nowe, jedynie w swoim rodzaju oraz bardzo zaskakujące! Jeśli mam być szczera, nie jestem jakąś mega fanką Drarry. Zdecydowanie wolę HP/TMR, ale to, w jaki sposób przedstawiłaś relacje między chłopakami sprawiło, że bardzo polubiłam postać Draco, a pairingu w tym opowiadaniu za Chiny ludowe nie zamieniłabym na żaden inny. Wszystko pasuję do siebie idealnie, a ta namacalna więź między Harrym, a Draco jest oszałamiająca. Podsumowując - cała historia jest niesamowita, cholernie ciekawa i wciągająca. Szkoda tylko, że są aż takie odstępy między rozdziałami. Wiem, że dwa tygodnie to wcale nie tak dużo, ale kiedy coś się uwielbia niecierpliwość zaczyna wyżerać Cię od środka. Choć z drugiej strony im dłużej na coś czekasz, tym bardziej to doceniasz, także wychodzi na to, że wcale nie mam Ci niczego za złe. Jeśli chodzi o rozdział. Kurczę, całym sercem jestem za Harrym i Draco, ale strasznie szkoda mi Deana. Bardzo go polubiłam, a to, że zakochał się w Potterze uznaję za bardzo urocze. Ogólnie jego postać jest dość sympatyczna, a odrzucenie które zapewne czeka go w najbliższym czasie sprawia, że chcę mi się płakać. Kiedyś w oczy rzucił mi się komentarz, gdzie ktoś podpowiadał, aby związać go z Longbottomem. Błagam, nie rób tego! Nevilla nie trawie od dziecka! Kiedy tylko pierwszy raz zobaczyłam go na ekranie od razu poczułam niechęć, która trwa do dnia dzisiejszego. Działa mi na nerwy i po prostu nie widzę tej poczwary przy boku cudownego Deana. Poza tym wszyscy nie mogą być homoseksualistami. Niech będzie z Ginny. Nie pogniewam się. Oczywiście z całego serduszka przepraszam fanów tego człowieka, ale nic nie poradzę na to, że go nie lubię. Bardzo podoba mi się zaborczość Malfoya względem Harry’ego. Choć inni mogą uznawać ją za trochę „chorą” oraz wykraczającą poza normy, dla mnie jest oznaką tego, że chłopakowi naprawdę zależy i nie jest mu obojętne z kim zadaję się Potter oraz czy przyjacielskie relacje chociażby z Deanem pozostają tylko i wyłącznie przyjacielskie. Nie ma w tym nic dziwnego. Wcale nie zaskoczyła mnie reakcja Draco, kiedy zobaczył chłopaków w jednym łóżku. Może i to nie wyglądało dość jednoznacznie, ale nie dziwne, że w jego oczach było przesadą. Całe szczęście, że nie obił Deanowi twarzy, a znając jego impulsywność trochę się tego spodziewałam. Dobrze jednak, że tym razem obyło się bez większych szkód na zdrowiu jednego i drugiego. Co do Severusa. Fajnie, że podał mu lekarstwo. Szybciej się wykuruję i będzie miał siły na rozmowę z Molfoyem, a coś czuję, że będzie mu ona potrzebna, gdyż Draco nie jest łatwym człowiekiem i ciężko będzie go przegadać do zmienienia swoich przekonań. Choroba jest zawsze dobrym usprawiedliwieniem na wszystko, więc wiadome było, że Snape chociaż raz musi odpuścić Harry’emu i zostawić go w spokoju. Szkoda tylko, że ten spokój nie potrwa długo, bo ten sadysta kazał mu wpaść do siebie następnego dnia. Ten facet jest przerażający. Tak czy siak. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po myśli Pottera i następy rozdział będzie można uznać za pozytywny w odczuciu oraz skutkach. Nie pozostaje mi nic więcej, jak życzyć Ci dużo weny, nowych pomysłów, wielu obserwatorów i masy komentarzy.

    Szablon cudowny~. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za ten cudowny komentarz. Aż mi się cieplutko na serduszku zrobiło <3 Może nie powinnam tego ujawniać, ale jesteś już drugą osobą, która poruszyła ten temat, więc postanowiłam powiedzieć co nieco. Neville zawsze był, jest i będzie heteroseksualny ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Mam ochotę udusić Newilla coś mi się wydaje,że dojdzie do bójki między chłopcami na miejscu Dena bym nie ryzykowała jeśli nie chce stracić przyjazni Herrego uwielbiam zgretka pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Naprawdę się wkręciłam :D Czekam na kolejny i zapraszam do siebie przy okazji daję do obserwowanych bo zacznę tu częściej wpadać ;*
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    no tak Dean zakochał się w Harrym, tylko dla samego Harrego ważny jest Dracon, a Deana traktuje tylko jak przyjaciela, Draco jest strasznie zaborczy...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Draco przeżył niemały szok widząc Harrego w ramionach Deana, w sumie należało mu się, ale Dean musi teraz na siebie uważać, bo Draco jest bardzo zaborczy.
    Harry czasami jest taki głupiotki.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    wspaniale, ocho Dean zakochał się w Harrym, tylko że dla Harrego ważny jest Dracon, a Deana traktuje tylko jak przyjaciela...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejeczka,
    wspaniale, Dean zakochany w Harrym, no tylko że dla Harrego ważny jest Dracon...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń