wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział 26

Kochani, bardzo przepraszam za to znaczne opóźnienie. Nie chcę przedłużać, także bardzo dziękuję za komentarze i kliknięcia. Jesteście cudowni <3
Pozdrawiam ;)

_____________________________________________________________________________

Zwariował. A przynajmniej tak mu się wydawało, gdy po raz kolejny chował się za półkami w bibliotece, obserwując przystojnego bruneta. Nie powinien tego robić. Nie po tym, co od niego usłyszał, ale... nie mógł tego tak zostawić. Ciągle o nim myślał, nie potrafił na niczym się skupić. Chciał pogadać z nim raz jeszcze, ale nie mógł zdobyć się na podejście, więc tkwił pomiędzy regałami pełnymi książek i obserwował. Daniel często przychodził ze znajomymi, a wtedy jego śmiech wnikał w Seamusa i poruszał w nim coś, doprowadzając go do szaleństwa.
Dziś było inaczej. Chłopak siedział przy stoliku sam. Pochylony nad jakąś książką, którą był kompletnie pochłonięty, czasami zabawnie marszczył brwi i nos, co wywoływało uśmiech na twarzy Gryfona. Krukon był taki... idealny. I nawet jeśli nim gardził, Seamus pragnął być blisko.
Westchnął cicho, spoglądając na czarne włosy luźno spływające po plecach przystojniaka. Czuł, że w trakcie przerwy świątecznej będzie mu brakować tego widoku.
Przerażało go to.

***

Harry z rozmachem wrzucił książki do torby, następnie to samo uczynił ze swymi przyborami. Wpakował też czarną koszulę i jeansy wraz z bielizną. Tak przygotowany mógł wreszcie opuścić dormitorium Gryfonów i udać się do lochów. Skinął jeszcze głową Neville'owi, który z tajemniczym uśmieszkiem drapał Silvera za uszami, a następnie opuścił pomieszczenie. Od ostatniego razu, gdy Draco nadepnął na ogon kociaka, ten nie zbliżał się do blondyna i Harry był zmuszony zostawiać go na noce z chłopakami. Wiedział, że dobrze się nim zajmą.
Zszedł po schodach do Pokoju Wspólnego, w którym panowała przeraźliwa cisza. Miał wrażenie, że nawet ogień palący się w kominku nie wydawał żadnych trzeszczących dźwięków. Wzruszył ramionami i ruszył pośpiesznie do wyjścia, wiedząc, że jest już spóźniony. Trochę zagadał się z Longbottomem, który opowiadał mu o swojej nowej... znajomości.
Zastanawiając się, czy Draco w ogóle go wpuści, odruchowo zerknął w lewo i drgnął, widząc samotną postać, siedzącą na jednym z foteli. Potter zatrzymał się, od razu rozpoznając chłopaka. Dean siedział zgarbiony, z łokciami opartymi na kolanach, a w dłoniach chował twarz. Harry nawet z daleka czuł tę żałość i smutek wręcz emanujący od drugiego Gryfona.
- Dean? - Zrobił niepewny krok w stronę ciemnoskórego chłopaka.
Ten drgnął i uniósł głowę, gorączkowo rozglądając się na boki. Jego usta wygięły się w smutnym uśmiechu, gdy ujrzał postać Pottera.
- Cześć Harry.
Blask z kominka odbijał się w szeroko otwartych oczach chłopaka i Harry był niemal pewny, że widział w nich łzy.
Podszedł jeszcze bliżej i z lekkim wahaniem opadł na drugi fotel.
- Coś się stało..?
Thomas pokręcił głową, ale wyglądał na tak załamanego, że Potter z ledwością zdusił w sobie chęć przytulenia go.
- Wiesz... - zaczął. - Jeśli coś się dzieje to zawsze możesz mi powiedzieć. - Spojrzał prosto w te brązowe, smutne oczy. - Dla mnie zawsze będziesz przyjacielem.
Dean uśmiechnął się, a w jego policzkach zrobiły się małe dołeczki.
"Urocze" - pomyślał Harry i sam się uśmiechnął.
- Ja... - Spuścił głowę i zaczął mówić do swoich dłoni, które ułożył na kolanach. - Po naszej... rozmowie w sali... zrobiłem coś bardzo głupiego i teraz ponoszę tego konsekwencję.
Zapadła cisza. Potter zastanawiał się, czy Thomas będzie kontynuował, ale gdy minęło kilka minut, a ten wciąż się nie odzywał, zapytał:
- Co takiego zrobiłeś, Dean?
Ten pokręcił głową i westchnął.
- Nie mogę ci powiedzieć. Wybacz. - Zaśmiał się gorzko. - Muszę sam sobie z tym poradzić.
- Rozumiem. - Skinął głową, choć tak naprawdę wcale nie rozumiał. Co strasznego mógł zrobić Dean, że był aż tak załamany?
Siedzieli razem jeszcze chwilę, pogrążeni w ciszy, która w ogóle im nie przeszkadzała. Potter znów czuł ten wewnętrzny spokój, gdy przebywał w pobliżu Thomasa i było to... przyjemne. W końcu jednak postanowił wstać i udać się na dół, już wyobrażając sobie zirytowane spojrzenie swojego chłopaka. Wstał i podszedł do drugiego Gryfona, kładąc jedną z dłoni na jego ramieniu.
- Muszę już iść, ale pamiętaj, że jeśli coś będzie nie tak, to zawsze możesz mi o tym powiedzieć.
- J-jasne. - Uśmiechnął się. - Tak, oczywiście.
Harry również się uśmiechnął, a następnie odwrócił się i opuścił pomieszczenie. Czuł jakąś lekkość ducha, jakby coś ciężkiego wreszcie z niego spadło. Może jego kontakty z Deanem da się jeszcze uratować?

***

W świąteczny poranek Harry obudził się w doskonałym humorze. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, a jedynie poszerzył się, gdy wyszedł z łazienki i ujrzał wciąż śpiącego i cichutko pochrapującego, Draco. Założył na siebie zwykłą podkoszulkę i sztruksowe spodnie, specjalny ubiór pozostawiając na świąteczną kolację. Nalał mleka do miseczki Silvera, który również wciąż spał w swoim nowym, wiklinowym koszyku, który sprezentował mu Harry jeszcze przed świętami. Z powodu wyjazdu chłopaków do rodzin, kociak musiał spać w sypialni Ślizgona, z czego wcale nie był zadowolony, a zademonstrował to dzień wcześniej, drapiąc Malfoya do krwi.
Wesołym krokiem ruszył w stronę drzwi, chcąc udać się na śniadanie do Wielkiej Sali, żeby sprawdzić kto został w zamku na okres świąteczny. Przypuszczał, że nie będzie zbyt wiele osób, choć słyszał od kogoś, że podobno Granger zostaje. To go trochę zastanawiało i tak naprawdę zżerała go teraz straszna ciekawość. Postanowił dać Draco pospać, licząc, że ten zamówi sobie śniadanie u skrzatów, gdy w końcu się obudzi.
Już miał nacisnąć klamkę, gdy do jego uszu dotarł głos blondyna:
- Potter.
Harry odwrócił się, z lekkim uśmiechem spoglądając na rozczochranego i zaspanego blondyna. W takich momentach najbardziej go rozczulał.
- Czemu mnie nie obudziłeś?
- Myślałem, że będziesz chciał jeszcze pospać. - Wzruszył ramionami. - W końcu nie musimy rano wstawać.
- Yhym. - Zmrużył oczy. - Gdzie idziesz?
- Na śniadanie.
- Nie możemy zjeść tutaj? - Jedna brew w górze.
Potter chrząknął i zaszurał nogą, czując lekkie zażenowanie.
- Chciałem zobaczyć, czy Granger faktycznie zostaje w zamku...
Malfoy wywrócił oczami.
- I nawet się ze mną nie pożegnałeś, co?
Gryfon uśmiechnął się, w dwóch krokach podszedł do łóżka i zaraz na nie opadł, przyciągnięty przez blondyna.
- Och, Potter... Czasami jesteś taki głupiutki...
Harry mógłby się oburzyć, naprawdę! Tylko, że usta Draco całowały go tak mocno i z pasją, że nie potrafił zrobić nic innego, niż tylko im się poddać.
Gdy oderwali się od siebie, Gryfon miał już mocno zaczerwienione policzki i przyspieszony oddech, a jego spodnie robiły się ciasne.
- Miałem iść... - mruknął, w tym momencie niezbyt przekonany w sprawie wyjścia.
- Yhym... - Pocałunek w szczękę. - Nie bądź nudny, Potter. Zjemy później. Teraz mam ochotę na coś innego...
I Harry został, po raz kolejny nie potrafiąc odmówić Ślizgonowi i tak naprawdę wcale tego nie chcąc.

***

Siedzenie przy stole z nauczycielami było dziwne. Siedzenie przy stole ze swoim chłopakiem naprzeciwko Snape'a było jeszcze dziwniejsze. Harry czuł na sobie to pogardliwe, a jednocześnie sondujące spojrzenie i miał ochotę zapaść się pod ziemię. Na dodatek czuł dłoń Draco na swoim udzie, przez co jego twarz robiła się coraz bardziej czerwona.
- Przestań! - syknął, mając nadzieję, że nikt go nie usłyszał.
- Daj spokój, kociaku. Przecież nic takiego nie robię... - Draco pochylił się, owiewając jego ucho gorącym oddechem, przez co Gryfon wyraźnie zadrżał. Z boku mogło wyglądać to tak, jakby Malfoy go całował. Ktoś prychnął i Harry rozejrzawszy się, natrafił wprost na obsydianowe tęczówki swojego profesora. Spuścił szybko wzrok i gwałtownie odsunął się od Draco, omal nie wpadając na osobę siedzącą tuż obok, którą była... Granger. Nie miał pojęcia dlaczego dziewczyna została w zamku, ale wolałby, gdyby jednak wyjechała. Nie czuł się komfortowo w jej towarzystwie, a pech chciał, że musiał usiąść akurat obok niej.
Wziął łyk soku dyniowego, mając nadzieję, że ściśnięte gardło pozwoli mu na przełknięcie napoju. Chyba trochę inaczej wyobrażał sobie tę świąteczną kolację...
Wielka Sala jak zwykle wyglądała zjawiskowo. Ogromne choinki przyniesione przez Hagrida zostały rozstawione w czterech kątach i ozdobione kolorami czterech domów Hogwartu. Wszędzie porozwieszana była jemioła, latały małe, porcelanowe aniołki rozsypując złote konfetti. Dyrektor siedział na swoim miejscu, mając na sobie wściekle różową szatę i fioletową tiarę w białe, krowie łaty. McGonagall rzucała mu pełne zdegustowania spojrzenia, które on skrzętnie ignorował, a Harry znów czuł się jak za dawnych lat. Jakby znów był w domu.
Potter spojrzał na Hagrida, który siedział obok profesora Filtwicka, słuchając jego opowieści i poczuł jak coś ciężkiego opada mu na dno żołądka. Skrzywił się, czując ogromne wyrzuty sumienia. Tak naprawdę w tym roku miał wiele na głowie. Zbyt przejęty sprawą Voldemorta, Draco, a później jeszcze Deana, jak i stratą przyjaciół oraz ujawnieniem swojej orientacji, całkowicie zapomniał o swoim wielkim przyjacielu - Hagridzie. Od początku roku rozmawiał z nim tylko raz i teraz poczuł się naprawdę źle. Postanowił jednak wykorzystać przerwę świąteczną i odwiedzić gajowego w jego chatce. Może nawet zabierze ze sobą Draco...
Uśmiechnął się na tę myśl i rozluźnił nieco, czekając na przemówienie dyrektora. Ten wstał, zerkając na wszystkich zza okularów połówek i zaczął:
- Kochani, w roku, który nie był łatwy dla nikogo. W roku, który przyniósł nam wojnę, stratę bliskich, ból i cierpienie, chciałbym, aby te święta wzmocniły więź między czarodziejami, aby stały się podporą, która pomoże nam w przezwyciężeniu zła w nadchodzących dwunastu miesiącach. Wykorzystajmy ten czas. Śmiejmy się, radujmy i kochajmy. Żyjmy dla żywych, nie opłakujmy zmarłych. Życzę wam miłości, wolności i zdania końcowych egzaminów. - Puścił oczko, na co wszyscy zaśmiali się dość nerwowo. - Wesołych świąt, kochani!
Snape po raz kolejny prychnął, wyrażając swe zdegustowanie, a Harry uśmiechnął się, nagle niezwykle szczęśliwy. Te życzenia nie były zwyczajne. Były przepełnione goryczą i zmęczeniem i tak naprawdę ciężko było na nie zareagować, ale Harry się cieszył, ponieważ wiedział, że niedługo zakończy tę wojnę. Wiedział, że uda mu się zabić Voldemorta i wszyscy będą mogli żyć spokojnie. Odwrócił się w stronę Draco, patrząc na niego szczęśliwym, niemal szczenięcym wzrokiem, tak naprawdę pragnąc mu powiedzieć o wszystkim, ale jego uśmiech szybko zniknął, gdy ujrzał minę blondyna.
- Draco?
- Hmm...?
- Co się dzieje?
Ten posłał mu sztuczny uśmiech, zamyślonym wzrokiem spoglądając gdzieś ponad jego głową.
- Wszystko ok, kociaku.
Potter nie był tego taki pewny, ale postanowił nie drążyć tematu. Położył jedynie dłoń na jego udzie i uspokajająco je pogładził.
Gdy pół godziny później opuszczali Wielką Salę, Malfoy wyglądał już całkiem normalnie. Na jego twarzy widniał ten kpiący, seksowny uśmieszek, a zimne oczy spoglądały na niego przeszywająco.
Harry odruchowo zerknął w górę i zagryzł wargę, niepewnie łapiąc Ślizgona za dłoń i zatrzymując go.
- Co jest?
- Um... J-jemioła... - wydukał, czerwieniejąc lekko.
Ślizgon posłał mu znaczące spojrzenie i złapał jego biodra, przyciągając go bliżej siebie.
- W takim razie nie mam wyboru, co?
Draco całował go mocno i długo, a Harry poddawał się temu, obejmując go ramionami i przyciągając jeszcze bliżej. Nie interesowało go, czy wszyscy wyszli już z sali, czy może ktoś jeszcze został i teraz ich obserwuje. W tym momencie liczył się Malfoy, jego usta i bliskość, która go odurzała. Gdy oderwali się od siebie, Gryfon odetchnął drżąco i przytulił się do chłopaka, wdychając jego zapach. Uniósł wzrok i ujrzał brązowowłosą dziewczynę patrzącą na nich nieodgadnionym wzrokiem.
Harry przymknął oczy, nie martwiąc się tym. Zdanie Hermiony już od dawna się dla niego nie liczyło.

***

Nerwowo bębnił palcami w wieczko pudełka. Zerkał na drzwi od łazienki, czekając, aż Draco skończy brać prysznic. Miał nadzieję, że chłopakowi spodoba się zegarek. Niestety, im dłużej czekał tym bardziej się denerwował, a jego wątpliwości rosły. To były ich pierwsze wspólne święta (Harry miał nadzieję, że nie ostatnie) i chciał, żeby wszystko było idealne. Łącznie z prezentem. Wiedział, że zachowuje się jak skończony idiota, ale to nie była jego wina, że tak się stresował. Kupienie prezentu Ronowi, czy Hermionie nigdy nie sprawiało mu tyle kłopotu.
Drgnął, słysząc dźwięk otwieranych drzwi. Ściskając pudełeczko w dłoniach, podszedł do Ślizgona, który miał na sobie jedynie śnieżnobiały ręcznik owinięty wokół bioder. Jego włosy wciąż były mokre i zaczesane do tyłu, a kropelki wody spływały po  nagim torsie. Harry zapatrzył się na jedną z nich, ale szybko zreflektował i spojrzał prosto w szare, zimne oczy.
- Ja... - Przełknął ślinę. - Mam coś dla ciebie. Wszystkiego najlepszego.
Trzęsącymi się dłońmi, wręczył mu pudełeczko, czekając na jakąś reakcję. Cały był spięty i robiło mu się niedobrze.
Malfoy wziął od niego pudełeczko i odchylił wieko, a następnie uśmiechnął się lekko, w zupełnie odmienny dla siebie sposób. Wyjął zegarek i obejrzał go dokładnie, a później spojrzał na Pottera, pochylił się i po prostu go pocałował.
- Dziękuję.
- Och. - Harry pozwolił sobie na rozluźnienie, wciąż drżąc lekko z nadmiaru emocji.
Tymczasem Draco odłożył zegarek do pudełka, a to położył na szafce nocnej, samemu wyciągając z szuflady podobne, choć mniejsze pudełeczko. Podał je brunetowi, patrząc na niego wyczekująco. Ten uśmiechnął się i szybko uchylił wieczko, a jego oczom ukazał się srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie rogogona węgierskiego. Tego samego, którego pokonał podczas Turnieju Trójmagicznego. Nie wspominając już o tym, że imię jego chłopaka pochodziło od smoków.
- Podoba ci się?
- Tak... Dziękuję.
- Daj, założę ci. - Ślizgon wziął od niego wisiorek, a Harry odwrócił się, już po chwili czując na sobie dłonie drugiego chłopaka.
- Chcę... - Usłyszał szept przy swoim uchu - ...abyś zawsze o mnie pamiętał, Harry. Bez względu na wszystko, rozumiesz?
Potter skinął głową, kładąc dłoń na podobiźnie smoka.
- Tak - szepnął.
Poczuł usta na swojej szyi, więc odchylił ją z westchnieniem, jednocześnie sięgając dłonią w tył i zaciskając ją na ręczniku, który szybko opadł na podłogę.
Gryfon odwrócił się, oplatając szyję blondyna ramionami i wbijając się mocno w jego usta. Potrzebował go.
Tyłem, całkowicie na oślep, ruszył w stronę łóżka ciągnąc za sobą Ślizgona. Gdy dotknął krawędzi nogami, opadł na posłanie wraz z blondynem. Powoli przesuwał dłońmi po jego nagich ramionach i plecach, co chwila unosząc biodra i ocierając się o niego. Potrzebował więcej... wszystkiego.
Malfoy oderwał się od niego tylko po to, by ściągnąć jego koszulę, a następnie mocować się trochę z jeansami. Gdy te, wraz z bielizną wylądowały na podłodze, znów przywarł do niego, niemal przysysając się do jego szyi. Harry wydał z siebie dźwięk - coś pomiędzy kwileniem, a głębokim jękiem - i wygiął się w łuk. Złapał garść blond kosmyków i odciągnął jego głowę, spoglądając wprost w te szare, teraz płonące niezwykłym ogniem, tęczówki.
- Kocham cię. - Szmaragdowe oczy otworzyły się szeroko, z przerażeniem spoglądając na zszokowanego Ślizgona. Nie chciał tego mówić! Nie teraz! Sam nie wiedział, co się stało. To po prostu mu się... wymsknęło. Przełknął ślinę, wciąż spoglądając na blondyna, który wyglądał tak, jakby został czymś uderzony. Potter nie wiedział, jak ma to odbierać. Czy teraz Draco zostawi go, tłumacząc się, że miłość nie wchodziła w grę? Merlinie, nie chciał tego! Nie chciał znowu być sam...
- Draco...?
Szare oczy były rozgorączkowane i z dziwnym zapamiętaniem błądziły po jego twarzy.
- K-kochasz mnie?
Kiwnął głową, niezdolny wydusić nawet słowa. Czemu Draco się jąkał? Nic już nie rozumiał.
Poczuł jeszcze większe zdezorientowanie, gdy na twarzy blondyna pojawił się uśmiech. Prawdziwy, szczery uśmiech, który rozświetlił mu twarz i nadał jakiegoś chłopięcego uroku. Niemal nieświadomie wyciągnął dłoń i z nieskrywaną fascynacją przejechał opuszkami po rozciągniętych w uśmiechu, wargach.
Nie trwało to jednak długo, ponieważ Draco dosłownie rzucił się na niego, znacząc jego szyję malinkami. I choć Harry chciał się wzbraniać, ponieważ niezbyt to lubił, szybko zrozumiał, że nie jest w stanie odciągnąć go od siebie. A gdy z jego gardła uciekł kolejny jęk, całkowicie zaprzestał prób.
Ślizgon całował go z zachłannością i pasją, znacząc całe jego ciało, od torsu, po brzuch i drżące uda. Potter nie był w stanie zrobić nic. Był tylko kłębkiem wijącym się z rozkoszy i raz po raz zaciskającym palce na jasnych kosmykach.
Drżał. Draco lizał skórę w zgięciu kolan, podgryzał uda i wysysał malinki na biodrach. A gdy wreszcie zassał się na główce jego penisa, patrząc mu głęboko w oczy, myślał, że oszaleje.
- Och... - Westchnął. - Chcę cię, Draco.
Ten uśmiechnął się i cmoknął jeszcze, niemal z czcią, jego penisa, a następnie mocno zachrypniętym głosem szepnął:
- Odwróć się.
Potter od razu przekręcił się na brzuch i uniósł biodra, podciągając kolana pod siebie. Od razu też poczuł dłoń blondyna na jednym z pośladków.
- Jaki chętny... - Draco zamruczał, składając pocałunek u podstawy jego kręgosłupa.
Gryfon schował twarz w poduszce, czerwieniejąc lekko, gdy jego pośladki zostały rozszerzone, przez co był tak... odsłonięty. Wciąż bywało to dla niego zawstydzające.
Jęknął, gdy poczuł lekkie muśnięcia języka w TYM miejscu. Merlinie, to było takie dobre! Chciał więcej!
- Masz taką śliczną dziurkę, Harry... - Gorący oddech owiał jego skórę, wywołując sapnięcie.
Malfoy drażnił go szybkimi, wprawnymi liźnięciami, a on pragnął więcej i więcej, niemal odpływając z podniecenia. W końcu poczuł jego język w środku, a wtedy sam zaczął poruszać biodrami, chcąc być jeszcze bliżej.
- Proszę! - zamiauczał, mając już dość. Chciał już, żeby Draco znalazł się w środku.
Ślizgon cmoknął jeszcze jeden z pośladków nim odsunął się całkowicie, sięgając do szafki nocnej po tubkę lubrykanta. Wycisnął trochę na swoją dłoń, a później rozsmarował żel na swoim penisie.
Tymczasem Harry opadł z westchnieniem na łóżko, ocierając się o pościel. Członek bolał go tak bardzo, że myślał, iż zaraz oszaleje jeśli nie będzie mógł się dotknąć. Z drugiej strony ostatnim razem Malfoy powiedział mu, że jeśli jeszcze raz dotknie się bez jego pozwolenia to zostanie ukarany. Nawet go to ciekawiło i dla samej przekory chciał to zrobić, ale nie dziś. To nie był odpowiedni moment na takie zabawy i właśnie dlatego znosił te katusze, czekając aż Draco wreszcie się do niego dobierze. Ze stęknięciem przekręcił się na plecy, spod przymkniętych powiek spoglądając na swojego chłopaka. Ten powoli masował swojego penisa, spoglądając na niego wygłodniałym wzrokiem.
- Podnieś się.
Zmarszczył brwi, ale posłusznie uniósł się, będąc w tym momencie na kolanach. Blondyn zmierzył jego sylwetkę wzrokiem, a następnie położył się na łóżku, rozsuwając nieznacznie nogi i wygodnie układając głowę na zagłówku. Harry od razu uśmiechnął się i wślizgnął na niego, siadając na jego biodrach i ocierając się o niego. Pochylił się też i cmoknął go szybko w usta, mrucząc niczym rasowy kociak.
Uniósł nieco biodra i nakierowując jego penisa na swoją dziurkę, nabił się. Czuł specyficzne rozpychanie i lekkie pieczenie, bo w końcu Draco nie rozciągał go zbytnio, ale było mu przyjemnie. Zakręcił biodrami, poruszając się powoli. Malfoy położył dłonie na jego bokach, masując go uspokajająco.
- Dobrze?
- Tak! - Pokiwał szybko głową i jakby na potwierdzenie swoich słów, mruknął głęboko.
Było jakoś... inaczej. Czuł wszystko mocniej, intensywniej... Dopiero po chwili dotarło do niego, dlaczego tak się działo. Malfoy zapomniał o prezerwatywie. To było zaskakujące, ponieważ ten miał je zawsze. W najmniej spodziewanych momentach wyciągał gumkę, zawsze pamiętając o zabezpieczeniu. Harry odniósł wrażenie, że Draco po prostu nie lubi bez, ale nie przeszkadzało mu to jakoś szczególnie, więc się nie odzywał. Ale teraz było... inaczej. Lepiej.
Blondyn uniósł się, siadając i przyciągając go jeszcze bliżej. Schował twarz w jego szyi, składając na niej drobne pocałunki. Brunet uśmiechnął się, poruszając się naprawdę powoli.
- Powiedz to.
- Hmm...? - Zmarszczył brwi, na początku nie wiedząc o co chodzi, ale później na jego ustach wykwitł szeroki uśmiech.
- Kocham cię - szepnął, a w odpowiedzi usłyszał jęk. Głęboki, drżący dźwięk, który wsiąkł mu w skórę i wywołał ciarki. Przymknął oczy i szeptał to raz po raz, a Draco przyciskał go do siebie z taką mocą, jakby chciał w niego wniknąć i już nigdy nie wypuścić.
Poruszali się w powolnym, jednostajnym rytmie, ciesząc się sobą nawzajem. A gdy wreszcie pożądanie wzięło nad nimi górę, Ślizgon zepchnął go z siebie, przekręcił na plecy i wszedł w niego mocno, od razu zaczynając się poruszać. Wystarczyło parę pchnięć by obaj doszli niemal równocześnie, głośno oznajmiając swą przyjemność. Opadli na łóżko, dysząc jak po przebiegnięciu maratonu. Harry czuł spermę, która powoli wypływała z niego i tworzyła mokrą plamę na pościeli. Było to... specyficzne uczucie. Mógł się przyzwyczaić.
- Zapomnieliśmy o gumce - szepnął, z trudem przekręcając się bardziej na bok, aby mieć lepszy widok na swojego kochanka.
Ten spojrzał na niego z dość głupią miną, jakby na początku kompletnie nie rozumiał, ale później jego twarz zrobiła się dość niewyraźna, a z pomiędzy warg wypłynęło ciche:
- Kurwa.
Gryfon wywrócił oczami, przysuwając się jeszcze bliżej i kładąc głowę na klatce piersiowej blondyna.
- Ale to nic, prawda?
- Tak, Harry. - Westchnął. - To nic.
Potter uśmiechnął się, cmoknął jeszcze sutek chłopaka i przymknął oczy, chcąc odpocząć chociaż przez chwilę. Jeszcze zdąży się umyć. Później.

_______________________
Następny rozdział: 30.01

9 komentarzy:

  1. Ten wściekły róż Dropsa mnie rozwalił xd Rozdział jak zawsze Znakomity, świetny, cudowny , ( tak może od razu wyciągnę słownik by nie przeoczyć żadnego słowa xd ). Uuuu to sie porobiło xd Harry wyznaje Dracon'owi swoje uczucia, ten się na niego rzuca zapominając o gumce .. miejmy tylko nadzieje, że to nie da potomka xd ( no wiesz u czarodziejów to wszystko jest możliwe prawda xd) Czekam z niecierpliwością i muszę Tobie powiedzieć, że nic się nie stało iż się spóźniłaś wręcz przeciwnie jestem wdzięczna 16 byłam tak padnięta, że nie dałabym rady przeczytać, a tu znowu surprise :D Hehe wspominałam, że lubię być na bieżąco ? xd
    Życzę weny oraz czasu. Pozdrawiam// Lilith, vel Narieen

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja mam nadzieję,że jeżeli będzie cioąża Draco nie zostawi Herrego czy ten naszyjnik, który dostał Herry ma jakieś specjalne właściwości poruszła mnie przemowa Dambledora czekam również na kśiężycowe jezoro będzesz pisała również na blogu żebym mogła komentować to i Simusa miłość dopadła pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz takie lekkie pióro ,że nie mogę się nadziwić :) mi też wpadł pomysł z ciążą jakoś tak to by było ciekawe nie powiem i by się dopiero wszystko skomplikowało. W ogóle ja mam jakieś wrażenie ,że Draco coś cały czas kombinuje ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    wspaniały rozdział, czyżby Grenger chciałaby na przykład przeprosić Harrgeo, mam nadzieję, że Daniel dostrzega obserwującego go Seamusa i może to jakoś wykorzysta och to było cudowne między Harrym i Draco i o wyznanie Harrego jeszcze...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Intryguj mnie postać Daniela, czy pozwoli on zbliżyć ie do siebie Seamusowi, którego trafiła chyba strzała amora?
    Draco ni odwzajemnił się wyznaniem uczucia, choć może fakt, że zapomniał gumki ma o tym świadczyć??
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka,
    wspaniale, czyżby to Granger chciałaby przeprosić Harrego, chyba Daniel dostrzega obserwującego go Seamusa? bo może to jakoś wykorzysta, och, och to było cudowne między Harrym i Draco i to wyznanie Harrego jeszcze...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, to było cudowne między Harrym i Draco i to wyznanie Harrego jeszcze... a czyżby to Granger chciałaby przeprosić Harrego, chyba Daniel dostrzega obserwującego go Seamusa?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń