sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 12

Dziękuję wszystkim za komentarze. Jesteście kochani <3
Dzisiaj krótko, trochę słodko i stonowanie, ale w następnym rozdziale lecimy z akcja.
Poza tym mam dla was dobrą wiadomość. Ponieważ są wakacje i mam zaskakująco wiele czasu na pisanie, rozdziały na razie będą ukazywać się co tydzień. :D
W roku szkolnym wrócimy do dawnego porządku.
Pozdrawiam ;)

______________________________________________________________________________

Harry mówił długo. Czasami przerywał, niezdolny kontynuować, ale Draco siedział i czekał, nie pośpieszając go. Więc kontynuował. A kiedy skończył, poczuł się lżej, jakby coś ciężkiego spadło mu z serca.
Wciąż siedział przy drzwiach, pośladki bolały go od niewygodnej pozycji, a łzy pozostawiły smugi na policzkach, ale nie miał ochoty na zmienianie miejsca. W jakiś irracjonalny sposób przestraszył się blondyna i nie potrafił odgonić od siebie uczucia jakiegoś dziwnego niebezpieczeństwa. To było niczym instynkt samozachowawczy, choć Harry wątpił, by Malfoy mu zagrażał. Dlatego właśnie w jego umyśle trwała walka, przez co czuł się bardzo nieswojo.
A Draco milczał. Nie powiedział ani słowa, a jego wzrok wydawał się bardzo odległy, jakby intensywnie o czymś myślał. Brunet przyglądał mu się swoimi szmaragdowymi oczami, nie wiedząc, co o tym sądzić. Spodziewał się jakiejś reakcji. Współczucia? Odrazy? Sam nie był pewien, ale na pewno nie spodziewał się... tego.
- Draco...? - szepnął i zagryzł dolną wargę. Nie wiedział, jak ma odbierać to milczenie.
Ten, jakby wyrwany z jakiegoś dziwnego transu, spojrzał na niego swoimi szarymi, zimnymi oczyma, które otworzyły się szerzej, w chwili, gdy spoczęły na jego twarzy.
- Merlinie, Harry... - szepnął i zsunął się z łóżka, a następnie podpełzł do niego na czworakach, co było tak dziwacznym zachowaniem, jak na arystokratę, że Harry mógłby zachichotać, gdyby nie przyśpieszony puls i paniczne drżenie rąk. Bał się. A nie chciał tego. Nie chciał bać się Malfoya.
Draco spojrzał z bliska na jego załzawione oczy, brudną twarz i drżące dłonie, a następnie zbliżył się jeszcze bardziej i złożył delikatny pocałunek na jego policzku. Najpierw na jednym, potem na drugim.
Przyklęknął obok niego i nie zwracając uwagi na widoczny strach w oczach Gryfona, przyciągnął go do siebie. Głaskał po plecach i włosach, i było to tak czułe, że Harry nie potrafił się nie rozluźnić. Wtulił twarz w szyję blondyna i wdychał jego zapach, zaciskając dłonie na jego nagich ramionach.
- Już nikt cię nie skrzywdzi... - Usłyszał ciche mruczenie w swoich włosach. - Obiecuję.
Harry zagryzł wargę, nie chcąc mówić, jak bardzo nie wierzy w takie obietnice i po prostu odetchnął głęboko, przyjmując to do wiadomości. Pokręcił trochę głową, jeszcze mocniej wtulając się w gorącą szyję chłopaka i wdychając jego uspokajający zapach. Draco pachniał jak dom i bezpieczeństwo i Potter czuł się dobrze, mimo swojego wcześniejszego strachu. Przeklinał się w myślach za swoje beznadziejne reakcje, ale wiedział, że nie potrafił inaczej. Miał tylko nadzieję, że kiedyś to minie, ponieważ... ponieważ chciał dać Draco to czego pragnął, a wiedział, że ten chciał seksu. W końcu był nastolatkiem i miał swoje potrzeby. Nie mógł wciąż czekać, aż Harry przestanie bać się najlżejszego dotyku. Już sam fakt, iż pozwolił Draco na pocałunki, był dla niego zaskoczeniem. Pozytywnym, ale jednak zaskoczeniem.
- M-możemy s-się poł-łożyć? - wyjąkał.
Draco nie odpowiedział, ale wstał, wyplątując się z ramion Harry'ego i najzwyczajniej w świecie, wziął go na ręce. Harry poczerwieniał, ale objął go mocniej za szyję, aby nie spaść. Pozwolił się przenieść i położyć, a następnie wtulił się w ciepłe ciało, gdy ten ułożył się przy nim. Był wykończony.
- Czujesz się... lepiej? - zapytał Ślizgon.
- Taak... - wymamrotał i położywszy głowę na jego piersi, zasnął.

***

Harry'ego obudziły delikatne pocałunki na twarzy. Uśmiechnął się, wiedząc kogo zobaczy, gdy otworzy oczy, więc przeciągnął się z cichym pomrukiem i dopiero potem lekko uchylił powieki. Spojrzał swoimi szmaragdowymi oczyma na pochylającego się nad nim Ślizgona, który uśmiechał się jednym kącikiem ust, co według Harry'ego, nigdy nie powinno być takie seksowne.
- Hmm... cześć... - wymruczał ze słyszalnym w głosie zadowoleniem, jakby całkowicie zapomniał o wydarzeniach z nocy.
Draco pochylił się i cmoknął go w usta.
- Cześć, piękny.
- Piękny...? - Potter uniósł jedną brew ku górze. To było... zaskakujące.
- Yhym - odmruknął i znów go pocałował, tym razem tuż pod okiem.
- Widzę, że ktoś tu jest w dobrym humorze...
- Zaskakująco dobrym - potwierdził blondyn i odsunął się od niego, by wziąć coś z szafki. Ku zaskoczeniu Gryfona, była to taca z jedzeniem. Malfoy położył ją na jego kolanach i spojrzał na niego z widocznym zadowoleniem w oczach.
- Chyba spanie z tobą wprawia mnie w taki nastrój - powiedział, na co Harry wytrzeszczył oczy.
- Zamierzasz cały dzień tak słodzić?
Draco skrzywił się.
- Psujesz atmosferę - burknął i przekręcił się na plecy, podkładając sobie ramiona pod głowę.
- To po prostu do ciebie nie pasuje - wytłumaczył Harry i zabrał się za jedzenie bekonu, który wyglądał naprawdę apetycznie. - Ty już jadłeś?
- Yhym - odmruknął. - A co twoim zdaniem do mnie pasuje?
- Sarkazm?
Ten uniósł brwi.
- Tylko? - uśmiechnął się kącikiem ust. - A słodzenie z rana mojemu chłopakowi, już nie?
Harry, słysząc to, zakrztusił się kawałkiem tosta, który właśnie przełykał.
- Chło-chłopakowi...? - wydukał.
Blondyn uniósł się szybko i poklepał go po plecach, patrząc na niego z politowaniem. Następnie położył mu dłoń na wrażliwym karku i zaczął na nim kreślić zawiłe, nieznane nikomu wzory.
- Przecież jesteś mój, prawda? - wymruczał i pochylił się, owiewając jego ucho swoim gorącym oddechem.
Brunet poczerwieniał, wiedząc, że to stuprocentowa prawda. Skinął delikatnie głową, uciekając wzrokiem.
- Więc jesteś także moim chłopakiem... - szepnął.
- Um... jestem?
- Yhym. - Pocałował go w szyję. - Chyba, że nie chcesz...
- Oczywiście, że chcę! - powiedział szybko i poczerwieniał jeszcze bardziej, gdy zdał sobie sprawę, jak desperacko to zabrzmiało. - Um...
Draco zaśmiał się miękko i usiadł za nim, obejmując go jednym ramieniem w pasie.
- Jesteś słodki, jak się czerwienisz. - Zachichotał.
Potter odetchnął głęboko, czując gorąco rozlewające się w całym ciele i spojrzał na chłopaka kątem oka.
- To zaczyna robić się przerażające... - wydukał.
Malfoy jednak nie odpowiedział, zbyt zajęty nurkowaniem rękoma pod swoją koszulką, którą pożyczył brunetowi. Ten spiął się automatycznie, ale nie protestował, w zupełności ufając Ślizgonowi.
- Cii... - szepnął. - Nic ci nie zrobię. Nie musisz się bać.
Potter skinął głową i westchnął, czując ciepłe palce krążące po swoim brzuchu. To było... znośne. Mógłby się nawet przyzwyczaić. I wtedy Draco nacisnął bardziej na żebra, na co Harry drgnął, omal nie zrzucając tacki z jedzeniem.
- P-przestań! - sapnął i zachichotał niekontrolowanie. Miał tam takie łaskotki!
Machnął dłonią, jakby używał magii bezródżkowej i z trudnością odesłał tacę na szafkę nocną. Nie mógł się skoncentrować, gdy Draco z każdą chwilą łaskotał go coraz mocniej. Przekręcił ich bardziej na bok i wdrapał się na bruneta, siadając mu na udach i kontynuując swoją zabawę. Widok szczerze roześmianego Gryfona był naprawdę zadowalający.
Gdy skończył, Harry leżał na łóżku i ciężko oddychał, a na jego twarzy widniał szeroki, trochę zmęczony uśmiech.
- Nigdy w-więcej tego nie rób... - wysapał i dopiero po chwili zorientował się, w jakiej pozycji się znajdują. Odwrócił wzrok. - Możesz ze mnie zejść?
Draco posłusznie zsunął się z niego i położył obok, przyciągając go do siebie.
- Mam nadzieję, że się najadłeś, bo na razie nie zamierzam cię puszczać.
- E... jasne. Ok. - Wymamrotał. - Która godzina?
- Nie wiem. Jak się obudziłeś to było po dziewiątej. Ale to nic. Nie chce mi się wstawać.
- Spoko, mi też nie.
Położył dłoń na klatce piersiowej chłopaka i pochylając się, cmoknął go delikatnie w usta. Ten uśmiechnął się kącikiem ust.
- To mi się podoba.

***

Severus warknął z irytacją. Szukał tego bachora już od godziny i powoli zaczynał tracić cierpliwość. Chciał poinformować tego idiotę, że jego wilczek już otrzymał lekarstwo i ma się dobrze, ale ten najwidoczniej się tym nie interesował, bo nigdzie go nie było. Pytał nawet niektórych Gryfonów, ale nikt od wczoraj go nie widział. Miał nadzieję, że ten durny dzieciak znów się w coś nie wpakował, bo nie miał ochoty wyciągać go z kolejnych kłopotów.
- Longbottom! - Zagrzmiał, patrząc gniewnie na nastolatka, który zatrzymał się w pół kroku i znieruchomiał, patrząc szeroko otwartymi oczyma na nauczyciela. Snape skrzywił się, widząc minę chłopaka i starając się być spokojnym, zapytał swoim naturalnym tonem:
- Widziałeś Pottera?
- H-Harry'ego?
- A znasz jakiegoś innego? - warknął. Ten bachor był największym idiotom jakiego znał.
Neville pokiwał szybko głową i wbił wzrok w rząd guzików na szacie Postrachu Hogwartu.
- A sprawdzał pan w swoim domu?
- W Slytherinie? A co do diabła, miałby tam robić Potter?
- Um... - chłopak chrząknął. - Harry i Malfoy są bardzo blisko...
Severus zacisnął pięści, a jego wzrok stał się twardszy niż zwykle. Przecież ostrzegał tego gówniarza!
- Powiedz mi Longbottom... - pochylił się w stronę drżącego ucznia, a jego głos stał się niski i cichy. - Czy Potter wrócił na noc do wieży Gryffindoru?
Neville poczuł, jak pot spływa mu po karku. Nie potrafił kłamać. Poza tym profesor Snape przerażał go bardziej niż widmo Voldemorta, czyhającego za murami zamku. Pokręcił głową.
- Nie...
Snape nic już nie powiedział. Wyminął Gryfona i zamaszystym krokiem ruszył w stronę lochów. Jego szata powiewała za nim, a żyłka na skroni pulsowała intensywnie, gdy w pośpiechu schodził po schodach na dół. Jeśli znajdzie tego smarkacza na dole, osobiście wyręczy Czarnego Pana. Malfoyowie nie byli rodziną, której można ufać. Severus nie zdziwiłby się, gdyby był to jakiś rodzaj zemsty na Potterze. W końcu Lucjusz, z którego Draco brał przykład przez całe swoje życie, siedział teraz w Azkabanie, co w połowie było winą Harry'ego. Dlatego Potter nie powinien ufać młodemu Malfoyowi. Może Draco miał tylko szesnaście lat i może był tylko głupim szczeniakiem, ale wciąż był synem swego ojca, a jego przeznaczeniem było zostanie śmierciożercą. Mężczyzna wiedział, że Potter potrzebował przyjaciół. Gdy wszyscy się od niego odwrócili, był samotny i zaufał osobie, która w żaden sposób go nie oceniała. Ale był też naiwny. Severus nie potrafił uwierzyć w nagłą przemianę tego rozpuszczonego gówniarza, który jeszcze rok temu wyzywał wszystkich mugolaków od szlam. I co? Nagle się zmienił? To było nieprawdopodobne i musiał wbić to do głowy tego naiwnego Gryfona.

***

Harry czuł się cudownie. Leżeli z Draco już bardzo długo, ale nie śpieszyło im się do wstawania. Co prawda Blaise już raz do nich pukał, pytając blondyna, czy ten zamierza kiedyś opuścić swój pokój, ale chłopak szybko go zbył, a Harry odetchnął. Nie przewidział tego, że nie będzie miał jak stąd wyjść. Zapomniał całkowicie o braku peleryny niewidki i to był jego błąd. Był świadomy, że kiedyś będzie musiał stąd wyjść i wtedy wszystko się wyda. Nie chciał myśleć o tym, że w przeciągu godziny, cała szkoła dowie się o ich związku. Związku... Jak to brzmiało... Harry wciąż był zaskoczony oświadczeniem Malfoya, choć w głębi serca, cieszył się niesamowicie. Chciał być z Draco i udało się. To był jego sukces.
Cisza im nie przeszkadzała. Prawie w ogóle nie rozmawiali, tuląc się do siebie i całując od czasu do czasu. Byli przyjemnie rozleniwieni i najchętniej nie wstawaliby w ogóle. Niestety, nie dane im było tego zrobić, ponieważ drzwi otworzyły się z hukiem, a w progu stanął sam opiekun Slytherinu, Severus Snape.
- Wydaje ci się, że co robisz, Potter?! - warknął. Obrzucił ich wściekłym spojrzeniem, a następnie całą swoją uwagę skupił na Gryfonie. - Szlaban, Potter! Za pięć minut widzę cię w moim gabinecie!

***

Harry jeszcze nigdy nie ubierał się tak szybko. Zarzucił na siebie wczorajsze ubrania i spojrzał na, co dziwne, całkowicie spokojnego blondyna, który już czekał na niego przy drzwiach.
- Chodź, odprowadzę cię do wyjścia.
Skinął głową i speszył się, gdy ten otworzył mu drzwi i przepuścił go w przejściu. A potem się zaczęło.
Harry wiedział, że to się stanie, ale nie wiedział, że będzie się czuł tak okropnie. Wszyscy w Pokoju Wspólnym Ślizgonów, gapili się na nich. Niektórzy, tak jak Pansy Parkinson i Blaise Zabini, zaliczyli tak zwane, opadnięcie szczęki. Inni obrzucali go pogardliwymi spojrzeniami i niewybrednymi komentarzami. To było koszmarne! Jednakże, ku zaskoczeniu Gryfona, Draco nie był im dłużny. Odpowiadał na wszystkie zaczepki i mroził wszystkich swoim przeszywającym spojrzeniem. Harry czuł się, jak jakaś pieprzona księżniczka w opałach!
Ale to i tak było nic przy tym, co Malfoy zrobił na koniec. Tuż przy wyjściu, Draco złapał go z zaskoczenia w talii i pocałował mocno w otwarte usta. Ten sapnął i otworzył szeroko oczy. W tej samej chwili Draco go puścił i było po wszystkim.
A przynajmniej tak sobie wmawiał, gdy wychodził, a jego twarz płonęła ogniem.

***

Zapukał. Wciąż czuł na twarzy nieznośne gorąco, a dłonie miał lekko spocone, ale postanowił to zignorować. Przecież musiał się tutaj stawić, bo inaczej czuł, że źle by się to dla niego skończyło. Drzwi otworzyły się samoistnie, a Harry niepewnie wszedł do środka. Jak zwykle, ujrzał mężczyznę siedzącego za masywnym biurkiem. Jego oczy były zwrócone wprost na wejście. Palce splótł razem i położył przed sobą, a po ich delikatnym drganiu, Potter zrozumiał, że była to próba samokontroli.
- Profesorze, ja... - zaczął, ale nie skończył, ponieważ przerwało mu głośne uderzenie w blat biurka. Drgnął. Najwidoczniej próba samokontroli się nie powiodła.
- Ty skończony idioto! Mówiłem ci, że masz się z nim nie zadawać! Kiedy do ciebie dotrze, że Malfoyom się nie ufa?!
Harry zadrżał i zacisnął dłonie w pięści.
To nic nie znaczyło, to nic nie znaczyło... - powtarzał w myślach.
- Ufam Draco.
Snape prychnął.
- To Malfoy. Malfoyowie to śmierciożercy, Złoty Chłopcze. - Zakpił.
- Draco nie jest śmierciożercą!
- Nie, ale jest synem śmierciożercy! Każdy wie, jak skończy!
- Wcale nie! Draco nie jest swoim ojcem! Nie znasz go!
- A ty znasz?! - zaśmiał się gorzko. - Prawda jest taka, że nic o nim nie wiesz, co Potter?
- Ja... ja... - zawahał się. - Ja wierzę w niego. Poza tym... jesteśmy razem.
- Razem...? - mężczyźnie drgnęła brew. - Chcesz mi powiedzieć, że ze wszystkich chłopców w szkole, ty wybrałeś sobie śmierciożercę?! - Warknął, a następnie pochylił się bardziej do przodu. - A może to cię kręci, co? Ten dreszczyk emocji? A może jesteś masochistą?
- Zamknij się!
- Trochę szacunku do starszych, gówniarzu!
- Mówisz tak, jakbyś sam nie był śmierciożercą!
Harry stał na środku pomieszczenia z zaciśniętymi dłońmi i zgrzytającymi zębami. Nie mógł odpuścić. Ufał Draco i naprawdę pragnął z nim być. Może był naiwnym Gryfonem i może kiedyś tego pożałuje, ale z Draco czuł się naprawdę cudownie i nie chciał tego stracić. Coś jednak na twarzy mężczyzny sprawiło, że się cofnął. Snape patrzył na niego z nienawiścią i pogardą i Harry poczuł, że coś przewraca mu się w brzuchu.
- Wynoś się! - krzyknął, zaciskając dłonie na krawędziach biurka.
- Profeso... - zaczął, ale nie zdążył skończyć, bo obezwładniająca siła, która zapewne była niekontrolowaną magią Snape'a, wypchnęła go z pomieszczenia i zatrzasnęła drzwi.
Brunet zamrugał, stojąc nieruchomo i gapiąc się bezmyślnie na drewno. Nie wiedział, co takiego powiedział, ale był pewien, że w tym momencie stracił sojusznika. Tylko, że... nie mógł sobie na to pozwolić. Bez Snape'a cały jego plan nie miał sensu i stawał się niewykonalny. Westchnął. A to wszystko dla Draco...

___________________
Następny rozdział: 02.08

4 komentarze:

  1. i o jedno zdanie za dużo... Oj Potter, Potter... To faktycznie była puchata część... Ale to nic ;) czasami lubię poczytać coś tak słodkiego xD dobrze że końcówka była że tak powiem normalna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    och Draco tak wspaniale wyszedł, bardzo się przejął tym co spotkało Harrego i taka miła scena, Snape się wściekł i to bardzo...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    wspaniały rozdział, Draco cudownie Tobie wyszedł, bardzo się przejął tym co spotkało Harrego, och Severus się wściekł i to bardzo... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wspaniale, Draco cudownie wyszedł... bardzo przejął się z tym co spotkało Harego, a Severus jaki wkurzony...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń